Zamiast filmu dającego do myślenia powstała sympatyczna komedyjka, w której ujawniły się nasze kompleksy wobec Czechów i ich kina. A mogła to być fuzja idealna. Na planie filmu “Operacja Dunaj” doszło do spotkania polskiego kina i jego tradycji heroicznej – tej podszytej Munkiem, oraz czeskiej szkoły patrzenia – z jej sławetnym prześmiewczym dystansem do wielkiej historii, rozmiłowaniem w urokach życia i rozgrzeszającą postawą wobec ludzkich słabości. Ocenia Anita Piotrowska.
23 tysiące widzów obejrzało debiutancki film Jacka Głomba w pierwszy weekend wyświetlania (14-16 sierpnia). Film eksploatowany jest w 57 kopiach, co daje średnią 407 widzów na kopię. Box office czyli oficjalny ranking portalu Stopklatka zauważa, że wakacyjny termin premiery nie był wybrany szczęśliwie. Spadek liczby widzów w kinach jest bardzo duży i dotyczy wszystkich filmów.
Słynne antywojenne hasło amerykańskich hippisów („make love, not war”) jest jednym ze sloganów reklamowych komedii Jacka Głomba. Film cztery razy dziennie wyświetla legnickie kino Helios. Od dnia premierowych pokazów w Nowej Rudzie i Legnicy (4 i 5 sierpnia) nie ma dnia, by go nie komentowano i oceniano. Pisze Grzegorz Żurawiński.
Stereotypowo-knedlikowo, przaśnie-wojskowo i idyllicznie-historycznie. Kto tak lubi w kinie - będzie zadowolony. Więc do kina marsz! Na ekrany kin wszedł właśnie film okrzyknięty najlepszą polską komedią, spadkobiercą „Jak rozpętałem II wojnę światową” i „Czterech pancernych” razem wziętych. Weryfikacja reklamowych sloganów trochę boli, ale sądząc po rechotach na sali - film może się podobać – pisze recenzent Dziennika Wschodniego.
Komedie wojenne, podobnie jak bliskie im w założeniach wojenne kino przygodowe zdaje się być jeszcze jedną ofiarą politycznej poprawności. Na polskich ekranach debiutuje "Operacja Dunaj" – komedia o przygodach załogi polskiego czołgu podczas interwencji w Czechosłowacji w 1968 r. Jej twórcy zabezpieczyli się ze wszystkich możliwych stron. Niestety zabrakło scenariusza – o filmach, które próbują śmiechem odczarować wojnę pisze Kamil M. Śmiałkowski.
Twórcy "Operacji Dunaj" - jak jej bohaterowie - mieli cel, ale straszliwie po drodze zbłądzili. Ten film rozbudził wielkie nadzieje. I postacią reżysera, legendarnego już Jacka Głomba, który od kilku sezonów ściąga do prowincjonalniej Legnicy najbardziej wybrednych wielbicieli teatru, i obsadą - obok Macieja Stuhra i Zbigniewa Zamachowskiego pojawiają się ikony czeskiego kina Jiri Menzel i Eva Holubova, ale przede wszystkim tematem – pisze Karolina Pasternak.
Udało się. Debiut filmowy reżysera teatralnego i dyrektora legnickiego teatru Jacka Głomba to lekka komedia, zrobiona z dystansem i bez zadęcia, ze świetnym aktorstwem i zabawnymi dialogami. W weekend we wrocławskim Heliosie były komplety – zauważa Marta Wróbel.
"Operacja Dunaj" to historia czołgu "Biedroneczka", który zaginął, opowiedziana w debiutanckim filmie reżysera teatralnego Jacka Głomba. Jest trochę do śmiechu i do płaczu, podkreślają twórcy obrazu. Od piątku 14 sierpnia ten polsko-czeski film w gwiazdorskiej obsadzie można oglądać w polskich kinach.
Zadebiutował rolą Ryśka Riedla we wstrząsającym dramacie biograficznym „Skazany na bluesa", ale później grywał tylko w komediach -„Testosteron", „Lejdis" czy „To nie tak, jak myślisz, kotku". Największą popularność przyniosła mu rola Maksa Skalskiego w serialu „Niania". 14 sierpnia do kin wejdzie „Operacja Dunaj", w której aktor znów rozbawi widzów. Tym razem pojawi się na ekranie jako wiecznie pijany porucznik January Jakubczak, przepojony duchem braterstwa i współpracy z Armią Radziecką. Z aktorem rozmawia Anna Janiak.
Właśnie wchodzi na ekrany naszych kin polsko-czeska komedia Jacka Głomba "Operacja Dunaj", kolejny film, w którym gra jeden z najlepszych i najbardziej rozchwytywanych współczesnych aktorów polskich, Zbigniew Zamachowski. Z okazji uroczystej premiery w Nowej Rudzie z aktorem rozmawiał Krystian Zając.