Nie wiem, co chciał powiedzieć publiczności Jarosław Tumidajski, inscenizując w legnickim Teatrze im. Modrzejewskiej "Fantazego" Juliusza Słowackiego. Gorzej, że widownia mogła mieć kłopot z rozszyfrowaniem, co miał jej do powiedzenia sam Słowacki. Recenzja Magdy Piekarskiej.

Aktorzy, najwyraźniej zdani w tym spektaklu sami na siebie, zbyt często szarżowali, skutecznie przeszkadzając widowni w odbiorze tekstu. W kilku scenach "Fantazego" hrabina Idalia (Magdalena Biegańska) odwraca się nagimi plecami w stronę widowni. Ma na nich wypisany jakiś tekst, który zapewne jest kluczem do jej postaci. Jednak kunsztownie wyrysowanych liter nie udało się odczytać nawet z szóstego rzędu. Wobec niemej wymowy pleców Idalii widz pozostaje bezradny. Podobny problem ma z całym spektaklem.

"Fantazy" - po "Trans-Atlantyku" zrealizowanym we Wrocławskim Teatrze Współczesnym i przed premierą "Pana Tadeusza" w Gdańsku - miał być drugą częścią tryptyku Tumidajskiego, traktowanego jako teatralna debata o polskości i związanych z nią mitach. Tekst Słowackiego ma w sobie wystarczający potencjał, aby stać się trampoliną do takiego dialogu, jednak w legnickiej inscenizacji nie udało się go wykorzystać.

Spektakl został zrealizowany w sposób, który bezlitośnie obnażył wady utworu. Wszystko to, co w "Fantazym" trąci myszką - rama komedii omyłek, w którą zostały wpisane perypetie bohaterów, język, który brzmi dziś archaicznie, pełne egzaltacji pozy Fantazego i Idalii (dziś wszak prawdziwi kabotyni nie czytają i nie piszą już wierszy) - okazało się na legnickiej scenie ramotą do kwadratu.

Z kolei to, co u Słowackiego jest wciąż boleśnie aktualne - przede wszystkim trzeźwa diagnoza stawiana naszym narodowym pozom i wadom, z jej najważniejszym elementem: że całe to nasze cierpienie, Sybir, zsyłki, męczeństwo, bynajmniej nie czynią nas szlachetniejszymi, kiedy rzeczywistość zaczyna skrzeczeć, a domowy budżet się sypie - nie miało szansy, by w pełni wybrzmieć na scenie.

Trudno zrozumieć, jak Tumidajski, mając do dyspozycji takich aktorów jak Bogdan Grzeszczak (Major), Paweł Wolak (Respekt), czy Anita Poddębniak (Respektowa) nie potrafił z nich wykrzesać nic więcej ponad komediowy rys. Jeszcze gorzej rzecz się ma z Fantazym (Grzegorz Wojdon) i Idalią - tam, gdzie u Słowackiego spod kabotyństwa przeziera ludzki dramat, tu mamy kabotyństwo czystej wody i bezładną szamotaninę.

Właściwie jedyną osobą, która brzmi w tym towarzystwie prawdziwie i przejmująco, jest Rzecznicki (Paweł Palcat) - uosobienie przeciętności, które po zderzeniu z tragedią wyrasta na bohatera. Reżyserska inwencja w prowadzeniu aktorów ograniczyła się do pomysłu rozwiązywania damsko-męskich scen dialogowych poprzez erotyczne zbliżenia - chwyt, który sprawdził się za pierwszym razem, szybko zmienił się w rutynę.

Reżyser przebiera aktorów na zmianę w efektowne kostiumy z epoki i współczesne stroje, jednak trudno w tym zabiegu dopatrzyć się pomysłu na sceniczne postaci. Jeśli ma to służyć spojrzeniu na nas samych, tu i teraz, przez pryzmat historii, za dużo tu wytartych klisz, a za mało nowych kluczy. Zakochana w powstańcu Janie Dyjanna (Magda Skiba), przehandlowana przez rodziców za spłatę długów w rodzinnym majątku, pojawia się a to w sukni jak z obrazów Grottgera, a to w gotyckiej czerni i tatuażach rodem z Castle Party. Tylko co nam to mówi o bohaterce? Pierwszy kostium odsyła nas do mocno zużytego ciągu skojarzeń, drugi, stawiając przed oczyma zbuntowaną anarchistkę, nie dodaje do tego obrazu nic odkrywczego. Podobnie jest z jej ukochanym - Bartosz Bulanda tworzy ciekawą, ale niepełną postać, której brakuje drugiego, zakorzenionego we współczesności życia.

Jarosław Tumidajski, próbując opowiedzieć o nas, dzisiaj, przez pryzmat Słowackiego, zatrzymał się w pół kroku. Zmiana kostiumów nie wystarczyła, żeby odświeżyć historię. A skrzecząca teraźniejszość pojawiła się na scenie tylko raz - w finale, kiedy w miejsce trzech krzyży sybirskich pojawił się jeden - smoleński. Jeśli do tego miało właśnie prowadzić spotkanie z "Fantazym", to nie było warto - Słowackiego sprzedano tu bowiem tanio, zamieniono w ciąg efektownych, ale płaskich obrazków, w których trudno doszukać się głębi.

"Fantazy/Niepoprawni", reżyseria i opracowanie muzyczne Jarosław Tumidajski, scenografia i kostiumy Mirek Kaczmarek, premiera 27 lutego na Dużej Scenie Teatru im. Heleny Modrzejewskiej w Legnicy.

(Magda Piekarska, „Fantazy bez fantazji”, Gazeta Wyborcza Wrocław, 1.03.2011)