Podczas poniedziałkowej (25 października) sesji Rady Miejskiej w Legnicy przyjęto uchwałę, która za zasadną uznała skargę dyrektora Teatru Modrzejewskiej Jacka Głomba na decyzję prezydenta miasta uciążliwie ograniczającą dostęp teatru do własnego budynku w Rynku. Jakie będą skutki uchwały? W praktyce zależy to wyłącznie od… prezydenta!

Jednym ze skutków zakończonej w sierpniu br. modernizacji nawierzchni legnickiego Rynku było pojawienie się na ulicach dojazdowych metalowych słupków radykalnie ograniczających możliwość wjazdu na jego płytę. Co więcej, każdorazowy wjazd samochodów uzależniony został od urzędniczej zgody i jest całkowicie wykluczony poza godzinami pracy Straży Miejskiej (czyli od 21 do 7 rano), bowiem to jej funkcjonariusze są dysponentami kluczy do uchylnych zapór.

Dla teatru, którego główny budynek znajduje się w samym centrum Rynku, oznacza to wyjątkowe utrudnienie działalności. Załadunek bądź rozładunek samochodów z elementami scenografii, oświetlenia, nagłośnienia, zabudowy sceny i widowni itp. nie jest bowiem możliwy bez wjazdu na Rynek, często odbywa się wielokrotnie w ciągu dnia, czasami konieczny jest także w nocy.

Po interwencji dyrektora wydziału kultury Urzędu Marszałkowskiego we Wrocławiu teatr otrzymał stałe zezwolenie na wjazd swoich dwóch samochodów dostawczych. Nie zmieniła się jednak zasada, że jedynym dysponentem klucza do zapór jest Straż Miejska i nadal wyłącznie w godzinach swojej pracy. Rozwiązanie to jest uciążliwe zarówno dla teatru, jak i funkcjonariuszy wzywanych każdorazowo do umożliwienia wyjazdu i wyjazdu z Rynku. Nie likwiduje też problemu dostępności do teatralnego budynku w godz. 21-7. Wszystko to razem znalazło swój wyraz w skardze dyrektora teatru na działalność prezydenta miasta, która wpłynęła do Rady Miejskiej.

Popierający prezydenta radni robili wiele, by… uniemożliwić jej rozpatrzenie. Użyto całego arsenału biurokratycznej obstrukcji – od rozważań, czy skarga wyczerpuje znamiona skargi, przez poddawanie w wątpliwość właściwości jej adresata, aż po próbę jej zablokowania w komisji rewizyjnej RM. Ostatecznie – bez skutku. Komisja rewizyjna uznała bowiem skargę dyrektora za zasadną i podjęcie takiej właśnie uchwały rekomendowała Radzie Miejskiej.

„Nie kwestionując zasadności wprowadzenia ograniczeń ruchu kołowego na płycie Rynku, nie czyni tego także Dyrektor Teatru, wydaje się zasadna konieczność zmodyfikowania trybu korzystania przez Teatr z wydanego przez Prezydenta Miasta zezwolenia na niestosowanie się do znaku B-1 „zakaz ruchu” do Rynku przez dwa samochody do Teatru należące. Obowiązujące teraz zasady angażują bardzo dużo sił i środków, które bez wątpienia mogłyby być wykorzystywane w sposób dużo bardziej racjonalny. Przede wszystkim pracy strażników miejskich, którzy po każdorazowym zgłoszeniu potrzeby wjazdu, a później wyjazdu z Rynku, muszą przyjść (w dniach i godzinach pracy Urzędu Miasta z jego siedziby) bądź przyjechać z siedziby Straży Miejskiej przy. al. Rzeczypospolitej. I przede wszystkim wyeliminowałyby brak możliwości dostępu do Teatru (dla samochodów) poza godzinami pracy Straży Miejskiej. Połączenie wydania zezwolenia stałego z przekazaniem klucza umożliwiającego otwieranie słupka i zobowiązanie instytucji, której zezwolenie wydano (Teatru) do każdorazowego zgłaszania telefonicznego do Straży Miejskiej, w której pełniony jest dyżur także od 22 do 7 rozwiązałoby największe niedogodności obowiązującego teraz rozwiązania” – czytamy w uzasadnieniu (pisownia i styl zachowane w oryginale – przyp. red. serwisu).

W głosowaniu Rada Miejska przyjęła uchwałę, w której uznała skargę dyrektora Jacka Głomba za zasadną. „Uchwała wchodzi w życie z dniem podjęcia” – czytamy w drugim (i ostatnim) jej paragrafie. Co oznacza to w praktyce? Tylko z niewielką przesadą można stwierdzić, że tyle, co NIC. Najwięcej zależy bowiem od woli tego, na którego skargę złożono. Jeśli prezydent zechce uznać argumentację radnych wyrażoną w uchwale, to zmieni wątpliwą praktykę korzystania z zezwolenia wjazdu na Rynek. Jeśli nie zechce, wszystko zostanie tak, jak jest. Praktyczna zmiana sytuacji wymagałaby bowiem długiej i cierpliwie toczonej batalii administracyjno-prawnej, dla której przyjęta uchwała byłaby wyłącznie jednym z argumentów.

Grzegorz Żurawiński