Dlaczego dolnośląskie, a już szczególnie wrocławskie jest lepsze, niż warszawskie? Czym się różni otwocka szkoła grania na scenie od legnickiej i dlaczego jest gorsza? O podróży do stolicy na premierę „Księżnej d’Amalfi”, chociaż nie tylko, pisze w cotygodniowym felietonie Krzysztof Kucharski.  - Jeśli szowinistycznie naciągam, to jednak tylko trochę, nie? – puszcza oko felietonista (poniżej fragment tekstu).

„(…) Pojechałem osobiście za wrocławskim dyrektorem Teatru Pieśń Kozła Grzesiem Bralem, który teraz jest dyrektorem artystycznym warszawskiego Teatru Studio. Chodzi tam po teatrze, gości wita, ukłony i uśmiechy rozdaje, ale jakby za plecami główniejszego dyrektora Macieja Klimczaka, który wcześniej zdążył być wiceministrem kultury, ambasadorem w Rydze i jeszcze dyrektorem pięciu czy dziesięciu ważnych urzędów. W każdym razie Bral zaprosił do współpracy Jacka Głomba.

Dyrektor Teatru Modrzejewskiej z Legnicy postawił na scenie Teatru Studio przy pomocy swojej żony Małgosi Bulandy (scenografia), dwóch kompanów z legnickiej drużyny (Pawła Wolaka i Bogdana Grzeszczaka – aktorzy) oraz muzyków z wrocławskich Kormoranów dramat ociekający krwią i łzami, straszny i śmieszny. To „Księżna d’Amalfi” Johna Webstera, angielskiego dramaturga, młodszego o szesnaście lat od Szekspira.

Efekt z tego wyszedł raczej średni, bo zderzyły się dwie szkoły grania – otwocka i legnicka. No, niestety, przy tej pierwszej zęby bolą, bo to nawet w manierach epok nic się nie zgadza. Obaj wspomniani wyżej legniccy aktorzy brylują.

Honor warszawskiej większości na scenie ratuje Lena Frankiewicz, która parę lat spędziła we Wrocławskim teatrze Współczesnym i świetnie sobie poradziła z tytułową rolą.

Jeszcze znalazłbym w tej obsadzie dwie czy trzy osoby może. Na pewno Janusza Stolarskiego (kiedyś II Studio Wrocławskie) w roli zarządcy dworu. Bral ma strasznie pod górę, bo tam się nie da nawet złapać byka za rogi. Okazuje się, że byk nie ma rogów! Ale umie tratować kopytami (…)”.

Całość przeczytasz TUTAJ.

(Krzysztof Kucharski, „Felieton za bardzo Wrocławski”, Polska Gazeta Wrocławska Magazyn, 8.10.2010)