Prezydent Legnicy wydaje zakazy, które paraliżują codzienną działalność Teatru Modrzejewskiej – stwierdza dyrektor Jacek Głomb i składa skargę na Tadeusza Krzakowskiego. – Zasady są takie same dla wszystkich – ripostuje Arkadiusz Rodak, rzecznik prasowy gospodarza miasta. Pisze Grzegorz Wala.

Kiedy przed kilkoma tygodniami prezydent miasta Tadeusz Krzakowski prezentował nowe zasady poruszania się po legnickim Rynku, można się było spodziewać, że wywołają one spore kontrowersje. Tak też się stało. Wszystko dlatego, że według nowych reguł ruch samochodowy w ścisłym centrum Legnicy powinien zostać ograniczony do absolutnego minimum.

Z tego właśnie powodu wjazdu do Rynku strzegą słupki, które obsługiwać może jedynie straż miejska. By się przez nie przedostać należy spełnić dwa warunki: uzyskać zgodę ratusza i poinformować dyżurnego strażnika o godzinie wjazdu lub wyjazdu. I tu pojawia się problem, bowiem wjazd na Rynek będzie możliwy jedynie w godzinach pracy straży miejskiej, czyli od 7.00 do 21.00.

Nowe reguły nie spodobały się władzom położonego w samym sercu miasta Teatru Modrzejewskiej. Ich zdaniem konieczność każdorazowego zgłaszania chęci wjazdu lub wyjazdu zdecydowanie utrudni funkcjonowanie placówki. Kiedy po kilku tygodniach korespondencji z ratuszem teatr nie uzyskał klucza do jednego z ograniczających wjazd słupków, dyrektor legnickiej sceny Jacek Głomb postanowił złożyć skargę na działalność prezydenta miasta Tadeusza Krzakowskiego.

– Ustanowienie jedynie ograniczonego zezwolenia pozwalającego na wjazd w określonych godzinach w ciągu dnia uniemożliwia Teatrowi właściwe przygotowanie zaplanowanych spektakli i innych imprez, albowiem bez nieograniczonego dostępu do swoich budynków Teatr nie ma możliwości swobodnego przewiezienia, montażu oraz demontażu dekoracji scenicznych, podestów dla widowni, krzeseł, reflektorów, sprzętu akustycznego, kostiumów, rekwizytów, dużych elementów reklamowych – pisze w skardze Jacek Głomb.

– W celu prowadzenia sprawnej działalności Teatr potrzebuje całodobowego i nieograniczonego dostępu do swoich budynków, a tym samym wjazdu do legnickiego Rynku, bowiem wszelkie prace dotyczące załadunku i rozładunku wyżej wymienionych elementów odbywają się także w godzinach nocnych i wcześnie rannych – czytamy nieco dalej.

– Zdumiewającym paradoksem zaistniałej sytuacji jest fakt, że Prezydent Legnicy jest z jednej strony współorganizatorem Teatru Modrzejewskiej, z drugiej zaś wydaje zakazy, które utrudniają, a wręcz paraliżują, jego codzienną działalność – dodaje dyrektor Głomb w swoim oświadczeniu prasowym.

Co na to druga strona? W imieniu prezydenta Krzakowskiego głos zabrał jego rzecznik prasowy, Arkadiusz Rodak. – Zasady są takie same dla wszystkich. Warto temu systemowi pozwolić zadziałać. Może teatr spróbuje dostosować swoją działalność do nowych reguł – ripostuje krótko rzecznik gospodarza miasta.

W całej tej sytuacji trudno nie doszukiwać się drugiego dna. Tajemnicą poliszynela jest bowiem fakt, że obaj panowie, dyrektor Głomb i prezydent Krzakowski, nadmierną sympatią raczej się nie darzą. Co jakiś czas na światło dzienne przedostają się efekty ich wzajemnej konfrontacji. Pozostaje mieć jedynie nadzieję, że obecny spór nie wpłynie negatywnie na ofertę teatru, ponieważ na zgodę między oboma panami raczej nie mamy co liczyć.   

(Grzegorz Wala, „Zawrzało na linii teatr – ratusz”, www.legniczanin.pl, 6.09.2010)