Sam wybór to już prowokacja, bowiem po tekst Piera Paola Pasoliniego, włoskiego reżysera, poety i radykalnie lewicującego filozofa manifestującego swój homoseksualizm, skandalisty i gorszyciela, a przy tym… ortodoksa w pojmowaniu ewangelicznych zasad, sięgnął łódzki Teatr Logos prowadzony przez księdza Waldemara Sondkę. Legnicka publiczność obejrzy „Wygnanych” w sobotę 6 grudnia na dużej scenie Teatru Modrzejewskiej.

Bogusław Kierc oparł scenariusz „Wygnanych” na „Orgii” i „Pasji” Piera Paolo Pasoliniego. Całość weżyserowała Ewa Wycichowska, dyrektorka Polskiego Teatru Tańca - Baletu Poznańskiego.

Już zderzenie dwu tytułów, jakie zostały wykorzystane, jest intrygujące. Do tego chodzi o twórcę jednego z najbardziej skandalizujących filmów „Salo, 120 dni Sodomy” (1974), ale też artystę, którego inscenizacja Ewangelii według św. Mateusza uznana została za arcydzieło i włączona do kanonu zalecanego przez Watykan.

- Wszystko zależy od uczciwości twórców i poszukiwanie prawdy - mówi ksiądz Waldemar Sondka, dyrektor Logosu. - Tu nie chodzi o "komercyjny brutalizm". W tym, co prezentujemy w naszym teatrze, zawsze najważniejszy jest człowiek i jego dylematy. Wycichowska chciała przedstawić spektakl na temat: Adam i Ewa po grzechu. Kierc przygotował taki właśnie materiał.

Skandal? Może jednak nie, skoro recenzent Gazety Wyborczej zauważył, że w tym łódzkim przedstawieniu „zaprojektowana wulgarność jest obrazoburstwem wykrojonym na potrzeby katechetyczne. To Sodoma obłaskawiona i grzeczna. Zdjęcie przez aktorki bluzek, pod którymi noszą śnieżnobiałe, koronkowe staniki, to nie perwersja, tylko reklama wybielacza”.

Mimo takiej oceny sam materiał, który trafił na teatralny warsztat budzi kontrowersje. – Ciężko mi było zaakceptować, że Logos zrobił sztukę według Pier Paolo Pasoliniego. Dla mnie to raczej odstręczający twórca, całkowicie pogubiony i zrzucający to pogubienie na barki czytelnika i widza – mówił katolickiemu Tygodnikowi Niedziela jeden z łódzkich twórców teatralnych.

Teatr LOGOS w Łodzi
na scenie Teatru Modrzejewskiej w Legnicy
WYGNANI
wg Pier Paolo Pasoliniego
reżyseria: Ewa Wycichowska
scenariusz: Bogusław Kierc
scenografia: Danuta Kierc
muzyka: Jacek Wierzchowski
obsługa techniczna: Nina Tarłowska, Paweł Pilarczyk
premiera: 4 września 2006 r.

Wykonawcy: Mężczyzna - Marek Kasprzyk, Kobieta - Luiza Łuszcz-Kujawiak, Dziewczyna – Monika Tomczyk, Ewentualny Widz - Marek Targowski.

„Wygnani”, przedstawienie oparte na motywach „Orgii” i „Pasji” Pasoliniego, to przypowieść o człowieku po kataklizmie wzbudzonym przez grzech pierworodny, kiedy uwiedzeni przez miraż kłamstwa mężczyzna i kobieta utracili swoją ontologiczną tożsamość - boski Obraz i Podobieństwo, na jakie zostali stworzeni.

Ta katastrofa – w swojej wersji popularnej – zwykle bywa oswajana przez pobłażliwe przymrużanie oka, by dała się widzieć jako dziecięce, w gruncie rzeczy, nieposłuszeństwo, dwojga prześlicznych golasów: smakosza jabłek i miłośniczki zwierząt, okazującej szczególną predylekcję do gada.

Drastyczną przeraźliwość grzechu, przez który staliśmy się zdolni do przewrotnej afirmacji zła, dość rzadko sobie uświadamiamy; choć ustawicznie dręczy nas pytanie: skąd zło? Pozostała w nas jednak pierwotna tęsknota do tego stanu, z którym kojarzymy prześwity rzeczywistego szczęścia; stanu, w jaki wprawiały nas pierwsze olśnienia, zachwyt, miłość, czy choćby tylko poryw czystego entuzjazmu będącego radością życia.

Kłamstwo pasożytuje na ludzkiej niecierpliwości i zniecierpliwieniu. Deformuje proporcje, niszczy porządek rzeczy, obala hierarchie. A właściwie ono samo – kłamstwo - wywołuje najpierw, a potem rozbudza niecierpliwość i zniecierpliwienie. Cały wysiłek wydobycia się z nudnej niemocy przemienia się wtedy zwykle w pozornie atrakcyjną przemoc. W takiej właśnie sytuacji znajdują się bohaterowie „Wygnanych”. W kryzysie niemocy, ale też w dręczącej tęsknocie do świtu, w którym zajaśnieje wskrzesicielski blask prawdy: Poranek Wielkanocny…



 Ks. Waldemar Sondka (1955) Jest cenionym łódzkim duszpasterzem, ale wielu zna go przede wszystkim z licznych pasji. Najważniejsza z nich to Teatr Logos, którym kieruje z sukcesami od ponad 20 lat. A także Festiwal Kultury Chrześcijańskiej w Łodzi, którego jest szefem i organizatorem.

W latach szkolnych grywał zawzięcie w piłkę nożną, trenował siatkówkę i judo. Chciał być sportowcem, szykował się do studiów na warszawskiej AWF. Stało się jednak inaczej: przed maturą, na Orlej Perci w Tatrach – jak wspomina – mocno przeżył pytanie, czy jego powołaniem nie jest kapłaństwo. Gdy jego koledzy zdawali na politechnikę lub uniwersytet, Waldemar Sondka wybrał inaczej: wstąpił do łódzkiego Wyższego Seminarium Duchownego.

– Zamieniłem wychowanie fizyczne na duchowe – żartuje. Zamienił, ale nie do końca. Księdzem jest od 28 lat, ale prawie tyle samo jest też ratownikiem Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. Poza tym wspina się i jeździ konno. I kieruje teatrem, co też wymaga tężyzny fizycznej.


Pier Paolo Pasolini (1922-1975) – włoski pisarz, dramaturg, malarz, poeta, scenarzysta i reżyser filmowy, prezentujący w filmach lewicowe poglądy i zaangażowanie społeczno-polityczne. Z wykształcenia filolog i lingwista romański. Był jednym z najbardziej znanych intelektualistów swojego pokolenia. Uznawany za nonkonformistę i twórcę niezwykle kontrowersyjnego.

Wyreżyserował 26 filmów, był autorem blisko 50 scenariuszy, 6 powieści, 7 zbiorów poezji, opublikował wiele rozpraw filozoficznych i tekstów dotyczących sztuki filmowej. Nie ukrywał swojego homoseksualizmu. Z jednej strony jego twórczość spotykała się z uznaniem i podziwem, z drugiej zaś szokowała, bulwersując opinię publiczną i świat filmowy. Jego filmy wywoływały skandale, wielokrotnie zabraniano ich dystrybucji. Z tego właśnie powodu Pasolini stawał przed sądem 36 razy.

Wszystkie skandale Pasoliniego przerosła ekranizacja książki markiza de Sade. Film "Salo czyli 120 dni Sodomy" (1975) ulokował akcję w historii Włoch – epizodzie faszystowskiej Republiki Salo, którą Mussolini powołał w 1943 roku. Treścią filmu była kilkudniowa orgia zorganizowana przez faszystowskich dygnitarzy pastwiących się nad uwięzioną grupą młodych ludzi. Dla artysty była ona rytuałem seksualnej perwersji i jednocześnie orgią śmierci upadającego systemu.

W zdumiewający sposób artysta niemal zaprojektował swój koniec. Znaleziono go martwego w listopadową noc Wszystkich Świętych 1975 roku na plaży w Ostii, trzy tygodnie przed premierą jego ostatniego kontrowersyjnego filmu. Miał zgniecioną klatkę piersiową, posiniaczoną twarz, złamany nos i szczękę. Także palce u rąk były połamane lub obcięte. Kilka godzin później karabinierzy zatrzymali podejrzanego o zabójstwo siedemnastolatka. Chłopak, który trudnił się prostytucją, przyznał się do morderstwa. Zeznał, że został przez Pasoliniego zabrany listopadowego wieczora spod rzymskiego dworca Termini (Pasolini często zabierał stamtąd męskie prostytutki), po czym zjedli razem obiad w restauracji i pojechali nad morze. Tam Pasolini miał rzekomo zacząć gwałtowanie „dobierać się” do chłopaka, co miało stać się powodem zabójstwa. Niemniej podczas procesu wyszły na jaw fakty, które stawiały w wątpliwość wersję młodzieńca i wskazywały na udział w morderstwie osób trzecich. Nigdy jednak ich nie odnaleziono. 

„Ja w proteście chcę umrzeć z upokorzenia. Chcę, aby znaleźli mnie martwego, ze sterczącym penisem, ze spuszczonymi spodniami poplamionymi białą spermą, pośród zboża zabarwionego krwistoczerwoną posoką. I jestem przekonany, że moje ostatnie przedstawienie – którego będę jedynym aktorem i jedynym widzem, w rzece, nad którą nikt nie przychodzi – nabierze znaczenia” (Pier Paolo Pasolini, „Bestia stylu”, 1970).

Grzegorz Żurawiński