W scenicznej antologii "Wojcieszków" te z legnickiego teatru były zdecydowanie najlepsze: "Made in Poland", czyli brawurowy debiut, "Osobisty Jezus", czyli wielki dramat nawróconego bandziora. Wojcieszek 3 o tasiemcowym tytule jest słabszy od tamtych dwóch, ale przynajmniej nie tak landrynkowy, jak scenariusze pisane dla warszawskiej Polonii. O spektaklu "Była już taka miłość, ale nie ma pewności, że to była nasza" pisze Jacek Sieradzki i przyznaje cztery gwiazdki ("warto") w sześciostopniowej skali ocen.

W scenicznej antologii "Wojcieszków" te z legnickiego teatru były zdecydowanie najlepsze: "Made in Poland", czyli brawurowy debiut, "Osobisty Jezus", czyli wielki dramat nawróconego bandziora.

Wojcieszek 3 o tasiemcowym tytule jest słabszy od tamtych dwóch, ale przynajmniej nie tak landrynkowy jak scenariusze pisane dla warszawskiej Polonii. Grany jest w wielkim, pustym kościele ewangelickim, a opowiada o nocy, jaką w takiej świątyni podczas wojny spędza ukrywający się niemiecki żołnierz. Dezerter, neofita pacyfizmu i członek miejscowej wspólnoty wiary, którą ktoś zdradził, skazując pastora przywódcę na obóz w Dachau.

Ucieczka, zagrożenie, bunt, konformizm, wspólnota, zdrada, miłość, zazdrość, Bóg, załamanie - z tych klocków reżyser układa całość sprawną i wartką, choć przewidywalną. I trochę zbyt retoryczną; niby dużo tu bieganiny i palb z rewol-weru, ale wszystko, co ważne, pada w długich tyradach.

Niestety, trochę brakło aktorskiej siły; namiętna retoryka brzmi zbyt deklaratywnie i wprost (może poza Rafałem Cieluchem w niejednoznacznej roli zdrajcy/obrońcy wspólnoty). Wciąga jednak oryginalnością miejsca i perspektywy. Uwaga: to dopiero pierwsza część planowanego tryptyku o lokalnych mitach Wojcieszkowej kolebki - sudeckiego Wolimierza.

"Była już taka miłość, ale nie ma pewności, że to była nasza", scenariusz i reżyseria Przemysław Wojcieszek, scenografia Małgorzata Bulanda, muzyka Pustki, Teatr im. Modrzejewskiej w Legnicy


(Jacek Sieradzki, "Wojcieszek 3", Przekrój, 6.11.2008)