Legniczanie pokochali „Małą Moskwę” Waldemara Krzystka i legendę o tragicznej miłości Rosjanki do Polaka. Świadectwem są kwiaty i znicze na grobie prawdziwej bohaterki tej historii. Mogiła położona na skraju rosyjskiej części cmentarza, tuż obok publicznego szaletu, jest w tych dniach prawdopodobnie najczęściej odwiedzanym grobem w Legnicy.

Filmowa Wiera, którą grała Swietłana Chodczenkowa, miała bowiem swój pierwowzór. Prawdziwa „niewolnica miłości”, jak mówi się o niej w Legnicy, była jednak nieco starsza od tej filmowej, a i sama rosyjsko-polska love story z tragicznym finałem miała miejsce wcześniej, niż w scenariuszu „Małej Moskwy”.

Lidia Sergiejewna Nowikowa, której portret umieszczono na grobie, zmarła 8 października 1965 roku, na dwa dni przed swoimi 33. urodzinami. Jej ciało wiszące na jednym z drzew w Lasku Złotoryjskim odkryli młodzi chłopcy wracający z grzybów. Od trzech dni młoda Rosjanka była zaginioną poszukiwaną przez radzieckich wojskowych i polskich milicjantów.

- To, co zobaczyłam tamtego wieczoru, do dziś widzę w najdrobniejszych detalach. Ptaki podziobały jej nos. Ładnej, jasnej blondynce. Delikatna, średniego wzrostu, zgrabnie zbudowana, ładny biust. Na czarno, lekko ubrana, w bluzeczkę i spódniczkę za kolana. Na czubkach butów stała, tak na paluszkach. Bo gałąź się nadłamała. Na smukłej szyi miała zawiązaną apaszkę. Na tej apaszce się powiesiła… - wspomina emerytowana legnicka policjantka Jadwiga Mamoń.

"Przyczyną tragedii było polecenie wyjazdu z Polski w ciągu trzech dni denatki i jej męża. Zachowanie jej, charakteryzujące się licznymi kontaktami z Polakami, miało budzić zastrzeżenia" – czytamy w książce „Mała Moskwie. Rzecz o radzieckiej Legnicy” Wojciecha Konduszy.

Legnicka legenda mówi jednak więcej. Rosjanka miała zakochać się w polskim podoficerze z WSW. Oboje kochankowie byli w związkach małżeńskich i mieszkali na dwóch sąsiednich ulicach. Małżeństwa przyjaźniły się, odwiedzały. Romans nie trwał jednak długo, bo na jego trop wpadła zazdrosna żona Polaka. Jej interwencja u władz wojskowych była powodem rozkazu powrotu do ZSRR, który dostało radzieckie małżeństwo.

- Mąż podobno ją pilnował, ale wymknęła się podczas pakowania dobytku. Powiedziała, że idzie po papierosy. Ubrała się lekko, żeby niczego nie podejrzewał. Nie wróciła. Żeby się powiesić w Lasku Złotoryjskim, przejechała całe miasto – opowiada Jadwiga Mamoń.

Zdrada i tragedia sprawiły, że polskie małżeństwo się rozpadło. Losy męża Rosjanki są nieznane. Podobnie jak losy jej polskiego kochanka, który – ponoć – uczestniczył w jej pogrzebie. Mimo to, na legnickim grobie Lidii od lat składane są kwiaty, palone znicze. W roku premiery „Małej Moskwy” jest ich wyjątkowo dużo.

Grzegorz Żurawiński