13 listopada Teatr Modrzejewskiej w Legnicy jako pierwszy na świecie wystawi sztukę białoruskiego dramaturga Andrieja Kuriejczyka “Głosy nowej Białorusi”. – Jestem bardzo szczęśliwy, że to odbędzie się tutaj – mówił Kuriejczyk. Specjalnie na premierę przyleciał z Helsinek, gdzie przebywa na rezydencji artystycznej jako zagrożony aresztowaniem członek Rady Koordynacyjnej ds. Przekazania Władzy na Białorusi. Pisze Piotr Kanikowski.


- Polska jest postrzegana przez moich rodaków jako główny przyjaciel Białorusi – mówił Andriej Kuriejczyk na emocjonującym spotkaniu z legnickimi dziennikarzami w budynku teatru. – Białoruskie społeczeństwo ma poczucie, że nie jesteśmy zwykłymi sąsiadami, bo historie naszych państw są bardzo podobne. Byliśmy napadani przez tych samych wielkich wrogów. Mnie wydaje się dodatkowo, że doświadczenie polskiej Solidarności staje się podstawowym wzorcem działań opozycji na Białorusi. Wasz przykład daje ludziom do myślenia: jak stworzyć podobną organizację, żeby przeciwstawić się systemowi.

“Głosy nowej Białorusi” zostały złożone z listów osób, które reżim Aleksandra Łukaszenki zamknął do więzień. Także z dokumentów sądowych. Z prawie 800 osobistych historii zgłębionych przy tej pracy, Andriej Kuriejczyk wybrał 20.

- Po raz pierwszy pisałem sztukę opierając się na oryginalnych tekstach – mówił dziennikarzom dramaturg. – Bardzo pomagali mi obrońcy praw człowieka, bo większa część autorów tych materiałów w dalszym ciągu przebywa za murami więzień. Wśród relacji, które znalazły się w sztuce, są historie znanych postaci opozycji, ale także zwykłych, “szarych”, obywateli. Świadomie dokonywałem takiego wyboru, aby pokazać, jak ogromny jest zasięg represji w białoruskim społeczeństwie.

Sztuka jest bardzo aktualna. Gorąca. W ostatnich miesiącach na Białorusi zapadały wyroki sądowe wobec osób, które są bohaterami “Głosów nowej Białorusi”. Maryja Kalesnikawa, jedna z postaci przedstawionych w tekście Andrieja Kuriejczyka, została na początku września skazana na 11 lat więzienia za spisek przeciwko Aleksandrowi Łukaszence. W porozumieniu z Łukaszem Kosem, reżyserem spektaklu, białoruski dramaturg na bieżąco aktualizował swój tekst, uzupełniając go o nowe fakty.

- W mojej sztuce nie ma żadnych antybohaterów, wyłącznie bohaterowie – dodaje Andriej Kuriejczyk. – To są ludzie, którzy będą głosem Białorusi w przyszłości. Jestem przekonany, że za każdym razem, kiedy wspieramy więźniów Łukaszenki, robimy krok w stronę wolnej Białorusi. Andriej Kuriejczyk  wierzy, że białoruski dyktator straci w końcu władzę, bo – jak mówi – nie może długo rządzić krajem, który go nienawidzi. Jeśli będzie postępował wbrew społeczeństwu, może go spotkać los innych europejskich satrapów: Nicolae Ceaușescu, Slobodana Miloševića…

- Jesteśmy teatrem społecznym i jako taki zawsze staramy się reagować na rzeczywistość – podkreśla Jacek Głomb, dyrektor Teatru Modrzejewskiej w Legnicy. – Ostatnio w Polsce Białoruś ma twarz białoruskiego celnika, a nie ofiary represji. Tym głośniej trzeba mówić, że są na Białorusi fantastyczni ludzie, którzy walczą z reżimem. Nawet jeśli nadzieja na ich zwycięstwo nie jest wyrażana wprost, to ona ciągle jest. Ja mocno wierzę, że Białoruś stanie się demokratycznym państwem.

Kiedy pojawiła się możliwość zaprezentowania Polakom sztuki Andrieja Kurejczyka, dyrektor legnickiego teatru nie wahał się długo. “Postawienie” spektaklu w teatrze zajmuje na ogół nie mniej niż dwa miesiące – tu od początku narzucono sobie mordercze tempo, by dotrzymać kroku żywiołowi rzeczywistości. “Głosy nowej Białorusi” w reż. Łukasza Kosa powstały zaledwie w ciągu 3 tygodni. - Temat jest gorący – uzasadnia ten pośpiech Jacek Głomb.

Jego teatr uprzedził innych realizatorów. 27 listopada sztukę Kuriejczyka pokażą Finowie. Transmisję z ich premiery planuje fińskie radio. Do wystawienia “Głosów nowej Białorusi” przygotowują się również teatry w Niemczech i w Stanach Zjednoczonych. Półtora miesiąca temu podczas festiwalu na Ukrainie odczytano publicznie fragmenty tego tekstu. Odbyła się też inspirowana nimi dyskusja.

Andriej Kuriejczyk jest inspiratorem akcji  “Białoruś obrażona. Ogólnoświatowe Czytania”. Przystąpili do niej twórcy z 30 krajów, organizując 210 wydarzeń teatralnych nawiązujących do sytuacji w Białorusi.

Andriej Kuriejczyk to jeden z najpopularniejszych białoruskich dramaturgów młodego pokolenia. Do niedawna mieszkał w Mińsku, pisząc dramaty historyczne i współczesne. Zagrożony aresztowaniem i więzieniem przebywa na emigracji w Finlandii. Od sierpnia jest jednym z 51 członków Rady Koordynacyjnej ds. Przekazania Władzy na Białorusi, utworzonej przez kandydatkę na prezydenta Swiatłanę Cichanouską po sfałszowanych przez władzę wyborach prezydenckich. W jej składzie są m.in. nagrodzona Noblem pisarka Swiatłana Aleksijewicz czy wspomniana kilka akapitów wcześniej Maryja Kalesnikawa.

Polityczne akcenty zdominowały legnickie spotkanie z Andriejem Kuriejczykiem. Trudno było uniknąć jako tematu tego, co dzieje się w tych dniach na polsko-białoruskiej granicy.

- Łukaszenka stara się skłócić Polaków z Białorusinami poprzez konflikt – twierdzi Andriej Kuriejczyk. – Główna narracja białoruskiej propagandy jest taka, że Polska ustawiła na granicy szeregi Leopardów, a w górze krążą polskie bombowce. W ten sposób próbuje się wywołać strach u Białorusinów  i nienawiść. Ale ta polityka jest skazana na fiasko. Ludność, która zamieszkuje tereny przygraniczne, mentalnie znajduje się już  bliżej Polski i Europy niż Białorusi Aleksandra Łukaszenki.

Według Andrieja Kuriejczyka, wszystko to zaczęło się latem 2020 r., kiedy Unia Europejska zakazała samolotom Białorusi latania nad swoim terytorium. Wywołując kryzys na granicach z Polską, Litwą i Łotwą, Aleksander Łukaszenka chce zmusić Europę, by się z nim ułożyła i zalegitymizowała jego władzę na Białorusi.

- On wykorzystuje tych ludzi na granicy jak taran. Są jego zakładnikami – mówi Andriej Kuriejczyk. – Bardzo mi ich żal.  Jeśli będą umierać na progu Europy, to propaganda Łukaszenki wykaże, że Europa jest niehumanitarna. Reżimom z Mińska i Moskwy zależy, by podsycać konflikt pomiędzy tą częścią europejskiej społeczności, która boi się przybyszy z Bliskiego Wschodu, a resztą, stającą w obronie człowieczeństwa. Takie napięcie jest na rękę Putinowi i Łukaszence. Myślę, że ten kryzys można zażegnać tylko w jeden sposób: blokując połączenia lotnicze. Aktualnie do Mińska przylatują codziennie po trzy samoloty z pasażerami z Bliskiego Wschodu na pokładzie, a władza planuje otworzyć dodatkowo rejsy do mniejszych miast na Białorusi. Tylko powstrzymując dopływ tych ludzi, można wytrącić oręż Łukaszence. Dziwię się, że Europa tak długo ociągała się z reakcją, bo zamiary Aleksandra Łukaszenki były jawne od lata 2020 r.

(Piotr Kanikowski, "Andriej Kuriejczyk w Legnicy mówi głosem nowej Białorusi", https://24legnica.pl, 13.11.2021)