Na jeden wieczór Rynek w Polkowicach przekształcił się w Der Marktplatz in Polkwitz. „Kronika zapomnianego miasta” Katarzyny Knychalskiej w reżyserii Jacka Głomba to spektakl, który przeniósł widzów w dawne czasy. Obok aktorów legnickiego teatru występowali w nim również wyjątkowo liczni polkowiczanie. Pisze Dariusz Szymacha.

Zamysł przedstawienia ciekawych wątków z historii Polkowic narodził się jakiś czas temu. Miasto ma bogatą historię i warto z niej czerpać.

– To bardzo poważne przedsięwzięcie, pracujemy nad nim już od dłuższego czasu – powiedział Bogusław Godlewski dyrektor Centrum Kultury w Polkowicach. – Projekt powstał w ubiegłym roku, otrzymaliśmy duży grant z ministerstwa na sfinansowanie tego wydarzenia. Pandemia przesunęła jego realizację na ten rok. Próby odbywały się jeszcze przed wakacjami i oczywiście także po wakacjach. Przez ostatnie dwa tygodnie nasi mieszkańcy ciężko pracowali w godzinach 18-22 przychodząc na próby. Włożyliśmy w to bardzo dużo pracy również pod kątem technicznym, logistycznym – nasz polkowicki Rynek zmieniliśmy w Rynek starego Polkwitz – dodał.

Od samego początku wiadomo było, że będzie potrzebna współpraca z profesjonalnym teatrem. Wybór był oczywisty – tak ze względu na lokalizację, jak i tradycję.

– Legnicki teatr zawsze słynął z łączenia sztuki z konkretnym miejscem i widzem – uważa Paweł Wolak, aktor Teatru im. Heleny Modrzejewskiej w Legnicy grający w przedstawieniu różne role. – "Ballada o Zakaczawiu", "Orkiestra", "Łemko" były związane z konkretnymi ludźmi i miejscami. Potrafimy wpisywać nasze działania w konkretne społeczności. Gram w tym teatrze od 25 lat i nauczyłem się tego. To przedstawienie w Polkowicach jest pewnego rodzaju kontynuacją drogi, która trwa od wielu lat. Widzimy, że ludzie biorący udział w przestawieniu to fantastyczni mieszkańcy Polkowic. Sprawia im to olbrzymią frajdę. To nas bardzo cieszy. Polkowice są ciekawe i historia, którą opowiemy jest też bardzo ciekawa.

Przedsięwzięcie, chociaż niełatwe, choćby z koniecznością opanowania setki aktorów-amatorów nie odstręczyło dyrektora legnickiego teatru. – My jesteśmy najbardziej dolnośląskim teatrem na świecie, stąd eksplorujemy tematy historyczne – stwierdził Jacek Głomb, dyrektor Teatru im. Heleny Modrzejewskiej w Legnicy,  reżyser przedstawienia „Kronika zapomnianego miasta”. – O każdym z miast, miasteczek regionu można opowiadać godzinami. Kiedy przyszło zaproszenie z Polkowic, żebyśmy ten projekt zrobili, nie wahaliśmy się ani chwili. Współpraca z mieszkańcami wyglądała fantastycznie – przywróciła mi wiarę w teatr. Są to ludzie bardzo zaangażowani. Jest doskonała współpraca z Centrum Kultury w Polkowicach, no i świetna przestrzeń tematyczna, merytoryczna. Okazuje się, że ta historia niemieckiego Polkwitz, nieznana dzisiejszym polkowiczanom, jest na tyle barwna, że można o niej 10 tysięcy opowieści napisać. Występuje tu około 100 osób spoza teatru i trochę jest tak, że jak w teatrze zawodowym jest to do końca przewidywalne, tak tutaj także już nie jest. Powiem szczerze: przed tym spektaklem mam tremę jeszcze większą niż mam zwyczajnie – dodał.

Trema okazała się niepotrzebna: spektakl wywoływał burzliwe oklaski już w trakcie przedstawienia. Po jego zakończeniu twórcy mieli niespodziankę dla widzów – wszyscy chętni mogli zatańczyć wraz z aktorami kilka tańców. Na koniec odtańczono chodzonego: w parach, czwórkach, ósemkach i… szesnastkach. Zabawa była przednia. Widzowie rozchodzili się bardzo zadowoleni.

– Bardzo się cieszę, że doszło do połączenia profesjonalnej sztuki aktorskiej z występami mieszkańców – to na pewno wyróżnik tego spektaklu. – powiedział po przedstawieniu Łukasz Puźniecki, burmistrz Polkowic. – Dodatkowo wspaniale opowiedziana historia miasta, bardzo urozmaicona i kostiumami i tańcem i muzyką, wspaniały scenariusz. Mam same superlatywy oceniając to, co dzisiaj wieczorem wydarzyło się w polkowickim Rynku. Tam, gdzie możemy edukować, w dodatku przez wysoką sztukę, warto się angażować.  Będziemy chcieli powtarzać takie wydarzenia – dodał.

Ofelia Stępień –  grała mieszczankę Polkowic: - Jeżdżę na zajęcia teatralne i tam dostałam propozycje wzięcia udziału w tym przedstawieniu. Kocham teatr i dla mnie to sama przyjemność przychodzić na próby. Praca z profesjonalnymi aktorami to duże wyzwanie. Przed wyjściem na scenę, czyli Rynek musimy być w pełni skupieni i przygotowani, nie możemy zawieść.

Michał Żuczkowski – grał mieszczanina-faszystę, jeździł na rowerze, grał na gitarze - Ja znalazłem informację o przedstawieniu na stronie internetowej legnickiego teatru. Stwierdziłem, że spróbuje swoich sił. Scena nie jest mi obca – śpiewam i gram swoje własne piosenki, występując na różnych festiwalach i koncertach. Chciałem spróbować czegoś trochę innego – od strony teatralnej.  Wymagania aktorskie są bardzo wysokie, nie ma taryfy ulgowej ale praca z zawodowcami ułatwia sprawę.

Barbara Strug – mieszkanka Polkowic: - Przyszłam na to przedstawienie, gdyż zaciekawiła mnie książka, która została wydana, a spektakl jest podobno na jej podstawie. Mąż ją przeczytał i stwierdził, że warto to zobaczyć. No i przecież to jest pierwsze takie wydarzenie u nas w Polkowicach i choćby z samej ciekawości trzeba tutaj być.

Konrad Soła: - Przyjechałem tu aż z Sobótki. Usłyszałem w radiu zapowiedź tego przedstawienia reżysera Jacka Głomba i natychmiast postanowiłem z żoną tu przyjechać. Nie znam historii Polkowic, ale jestem miłośnikiem historii Dolnego Śląska i jestem pewien, że przedstawienie będzie bardzo interesujące.

(Dariusz Szymacha, „Ożyła historia dawnego Polkwitz”, https://polkowice.eu, 13.09.2021)