Krzysztof Mieszkowski – poseł Koalicji Obywatelskiej, były dyrektor zdemolowanego przez władze województwa Teatru Polskiego we Wrocławiu – opublikował List otwarty w sprawie konkursu na dyrektora Teatru im. Heleny Modrzejewskiej w Legnicy. Apeluje do marszałka Cezarego Przybylskiego, by pozytywnie rozpatrzył prośbę Jacka Głomba o pozostawienie go na stanowisku bez przeprowadzania konkursu.  Pisze Piotr Kanikowski.

List ukazał się wczoraj po południu. A dzisiaj rano o niepokoju, jaką wzbudza uchwała zarządu województwa dolnośląskiego w sprawie zamierzanego konkursu na dyrektora legnickiego teatru, Krzysztof Mieszkowski rozmawiał w Radiu TOK FM z Jackiem Żakowskim.

- Jacek Głomb prowadzi otwarty, demokratyczny teatr, który oprócz tego, że ma bardzo silny aspekt społeczny, jest jednocześnie bardzo wyrazistą instytucją artystyczną – mówił w radiu Krzysztof Mieszkowski. – Jacek Głomb z niedużego teatru w Legnicy zrobił instytucję o światowym wymiarze, europejskim. Przedstawienia, które w Legnicy można było oglądać, i można dzisiaj oglądać, są naprawdę na bardzo wysokim poziomie artystycznym. Marszałek Cezary Przybylski a także ci, którzy z nim obecnie współpracują w urzędzie marszałkowskim na Dolnym Śląsku,  są świadomi, że Jacek Głomb prowadzi teatr, który najzwyczajniej w świecie jest niezgodny z ich światopoglądem. I to jest problem.

Przypomnijmy. 31 sierpnia 2021 roku roku Jackowi Głombowi wygaśnie umowa na kierowanie Teatrem Modrzejewskiej w Legnicy. W maju Głomb napisał do marszałka Dolnego Śląska z prośbą, o przedłużenie jej na kolejną kadencję bez przeprowadzania konkursu, tak jak w poprzednich latach. Trzy miesiące później, 27 sierpnia, zarząd województwa podjął uchwałę, w której informuje, że zamierza przeprowadzić konkurs na stanowisko dyrektora Teatru Modrzejewskiej. Formalnie może w nim wystartować również Jacek Głomb. A jeśli władze województwa nie chcą go już widzieć w Legnicy, to ma takie same szanse, jak Krzysztof Mieszkowski w 2016 roku podczas konkursu na dyrektora Teatru Polskiego we Wrocławiu.

Żakowski z Mieszkowskim patrzą na świeże zabiegi władz województwa wokół Teatru Modrzejewskiej w Legnicy jako na dalszy ciąg wojny kulturowej, w imię której zniszczono m.in. Teatr Polski we Wrocławiu i Teatr Stary w Krakowie. Według eksdyrektora wrocławskiego Teatru Polskiego, wicepremier Piotr Gliński jako minister kultury konsekwentnie prowadzi taką właśnie politykę. Wbrew słowom Jacka Głomba, że jest pewien przychylności ministra kultury, Krzysztof Mieszkowski stawia tezę, że to Piotr Gliński pociąga za wrocławskie sznureczki.

- Nie mam żadnej wątpliwości, że te instytucje kultury, które są niezgodne z duchem wartości reprezentowanych przez polityków PiS-u i niego samego, muszą zniknąć – mówił na antenie TOK FM Krzysztof Mieszkowski. – Jacek Głomb i jego zespół to jest naprawdę wielkie osiągnięcie nie tylko kultury dolnośląskiej, ale kultury polskiej, ponieważ trudno zbudować teatr. Erwin Axer, wybitny dyrektor Teatru Współczesnego w Warszawie, mówił, że teatr jest taki jak jego dyrektor. Jacek Głomb stworzył ważną instytucję, a premier Gliński, Prawo i Sprawiedliwość, jest świadomy tego, jak wielką rolę odgrywa kultura w kształtowaniu świadomości społecznej, świadomości demokratycznej. Prawu i Sprawiedliwości świadomość demokratyczna jest zbędna. Oni chcą autorytarnej świadomości społecznej. Chcą odsunąć od władzy tych dyrektorów  instytucji kultury w Polsce, którzy są niezależni i myślą kategoriami demokratycznymi. Minister Gliński wielokrotnie naruszał 73 artykuł Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej, ograniczając prawo do wolności twórczej.

Zdaniem Mieszkowskiego, instytucje kultury w Polsce będą rozbijane aż PiS przejmie nad nimi pełną kontrolę. Świeżym przykładem takiego działania jest powołanie Redbada Klynstry-Komarnickiego na p.o. dyrektora Teatru im. Osterwy w Lublinie (zastąpił na tym stanowisku Dorotę Ignatjew). Eksdyrektor wrocławskiego Teatru Polskiego z uznaniem mówi o tym, że zaangażowanie Jacka Głomba wykracza poza teatr. – O Legnicy słabo słyszeliśmy, poza tym, że stacjonowały tam wojska radzieckie w czasach PRL-u. Jacek Głomb uczynił nie tylko z teatru w Legnicy ale w ogóle z miasta miejsce absolutnie kulturalne oraz miejsce, które jest symbolem otwartości i niezależności. Zatem decyzja o przeprowadzeniu konkursu w teatrze Legnicy jest tak naprawdę próbą ograniczenia naszych demokratycznych swobód, a zwłaszcza publiczności w Legnicy.

W liście otwartym do Cezarego Przybylskiego, marszałka Dolnego Śląska, Krzysztof Mieszkowski pisze, że brak zgody na przedłużenie Jackowi Głombowi kadencji bez przeprowadzania konkursu to dowód, że Przybylski nie rozumie teatru ani specyfiki zarządzania teatrem. “Nietrudno odnieść wrażenie, że jest to decyzja polityczna, ciąg dalszy wymiany elit, w tym ludzi kultury, który nie wpisują się w linię światopoglądową partii rządzącej. Trudno natomiast uwierzyć, że zamierza Pan pozbyć się wybitnego artysty, dyrektora Jacka Głomba, który od 26 lat prowadzi tę znakomitą instytucję. Tym trudniej, że podobny los spotkał Teatr Polski we Wrocławiu, który z powodu Pana fatalnych decyzji i wyborów, z teatru wybitnego zmienił się w nieliczącą się scenę. (….) Rezygnacja ze współpracy z dotychczasowym dyrektorem legnickiego teatru to nie tylko smutna powtórka z historii kolejnej dolnośląskiej sceny, ale także brak szacunku dla dorobku, którym Teatr im. Heleny Modrzejewskiej w Legnicy bez wątpienia może się poszczycić. Dorobku, który jest także wizytówką Jacka Głomba, o czym świadczą spektakle “Ballada o Zakaczawiu”, “Hamlet”, “Made in Poland”, “III Furie”, “Car Samozwaniec” czy “Hymn narodowy”.”

(Piotr Kanikowski, "Eksdyrektor Teatru Polskiego pisze w sprawie Głomba", https://24legnica.pl, 4.09.2020)