Doskonale znana miłośnikom i bywalcom legnickiego teatru Aleksandra Chodor z Klubu Gońca Teatralnego wygrała 3. miejsce w finałach monodramów 66. Ogólnopolskiego Konkursu Recytatorskiego, który zakończył się w Słupsku. Zaprezentowała spektakl "Halina" we własnym opracowaniu i scenografii złożony z fragmentów "Miedzy nami dobrze jest" Doroty Masłowskiej.

W finałowej odsłonie OKR w ciągu dwóch dni młodzież i dorośli z całej Polski pokazali 14 monodramów, które oceniało jury w składzie: znana wszystkim aktorka Joanna Szczepkowska, Marcin Bortkiewicz reżyser i aktor, Jan Zdziarski wiceprezes Towarzystwa Kultury Teatralnej (organizator OKR) oraz Małgorzata Paszkier-Wojcieszonek.

Jak informuje Joanna Rostkowska Aleksandra Chodor po 30. latach wróciła do występów w OKR i od razu przypadła jej nagroda w finałach tej rywalizacji, której zupełnie się nie spodziewała. Wraz z Aleksandrą Chodor prezentacje finałowe oglądały i kibicowały legniczance: Joanna Rostkowska z legnickiego teatru, zaproszona jako tegoroczna organizatorka eliminacji  dolnośląskiego etapu OKR, ale też Beata Kowalska, prezeska legnickiego Stowarzyszenia "Teatr Niezbędnie Potrzebny", którego Aleksandra Chodor jest wiceprezeską.

Za trzecie miejsce w konkursie Aleksandra Chodor, ale także legnicka aktorka Anita Poddebniak, która udzieliła jej pomocy reżyserskiej, otrzymały niewygórowane nagrody po 800 zł. - "Pamiętam, jak nie pojechałam do Francji i moja noga więcej tam nie postanie..." - mówiła Halina w moim spektaklu. A ja pamiętam, jak pojechałam do Słupska i już dziś wiem, że chcę tam kiedyś wrócić. Moja "Halina" przyniosła mi trzecią nagrodę konkursową, jestem bardzo szczęśliwa i wdzięczna, bo dla mnie nagrodą było w ogóle tam być - skomentowała na FB Aleksandra Chodor.

W podsumowaniu finałowej prezentacji jurorzy OKR napisali: "Po obejrzeniu 14 spektakli konkursowych 18. spotkań „Sam na scenie” Jury chciałoby zwrócić uwagę na bardzo wyrównany poziom prezentacji. Niemniej jednak, widać na scenie ślad pandemicznej wichury, która ogarnęła nasz świat, domostwa, instytucje kultury. Przedstawienia konkursowe sięgały po środki najprostsze, omijały poszukiwania nowych form, choćby związanych z innymi mediami, pozostawały zamknięte w kolistej konstrukcji swoich opowieści o intymnych ludzkich dramatach niczym my, wszyscy w lockdownie, tęskniący za bliskością, dotykiem, ciepłem. Jakby na nowo wykonawcy musieli uczyć się być na scenie.

Autorzy monodramów dopominali się o zachowanie godności człowieka w okrutnym, bezwzględnym wobec jednostki społeczeństwie. A w szczególności ujawniła się troska o znaczenie w nim kobiety, otoczonej wymaganiami narzuconymi przez zmaskulinizowane przyzwyczajenia społeczne. Z prawdziwą przyjemnością jury pragnie zauważyć sceniczną walkę autorów o zauważenie i poszanowanie człowieka takiego, jakim naprawdę jest i chce być.

Jak osiemnastoletnie dziecko, tak Turniej Teatrów Jednego Aktora Sam na Scenie, pragnie pokazać, że nadszedł czas, by żyć na nowych, ustalonych przez niego zasadach. Nie pozostaje nam, jurorom zatem nic więcej, jak życzyć temu dziecku, które dorosło, by rozwijało się dalej jak najpiękniej, jak najmądrzej, by nie brakowało mu młodzieńczej energii i entuzjazmu do wyrażenia siebie. I by żyło nam sto lat!".

Grzegorz Żurawiński