W środę 4 sierpnia, szóstego dnia Festiwalu Szekspirowskiego w Gdańsku, odbyło się spotkanie promujące wyjątkową i jubileuszową publikację: "Z pomocą Muz. 25 lat Festiwalu Szekspirowskiego w Gdańsku" wydaną przez Gdański Teatr Szekspirowski. Na polsko-angielską publikację składają się 74 teksty, w tym 68 wspomnieniowych szkiców - pełnych refleksji, anegdot, pogłosów. Jest wśród nich wspomnienie Jacka Głomba.


W związku z jubileuszem Festiwalu wydawcy poprosili o wspomnienia organizatorów – pracowników Fundacji Theatrum Gedanense i Gdańskiego Teatru Szekspirowskiego – i ich współpracowników, jurorów Konkursu o Złotego Yoricka i SzekspirOFF oraz wolontariuszy. Ale także gości festiwalowych – reżyserów, aktorów, artystów wizualnych, teatrologów, krytyków i samych widzów. W środowym spotkaniu promującym książkę uczestniczyli: Joanna Kwiatkowska, Katarzyna Lemańska, Anna Ratkiewicz, Joanna Śnieżko-Misterek, Anna Szynkaruk-Zgirska oraz Łukasz Drewniak.

Szekspir by Legnica

Flesz pierwszy: wiosna 1996 roku, siedzimy w czterech w środkowej sali w Ratuszowej w Legnicy (wtedy nazywała się jeszcze Maska). Jurek Limon, Adzik Zawistowski (wtedy wiceprezes Fundacji Theatrum Gedanense), Robert Czechowski i ja. Pijemy piwo, nastrój jest radosny – panowie za chwilę spóźnią się na samolot do Gdańska, ale nic to, polecą następnym - świętujemy sukces "Jak wam się podoba" w reżyserii Czechowskiego, które Fundacja uznała za „najlepszy szekspirowski spektakl w sezonie 1995/1996”. Dla nikomu jeszcze nieznanego Teatru w Legnicy to było olbrzymie wyróżnienie. Niebawem pojedziemy na 3 Gdańskie Dni Szekspirowskie i zagramy ten spektakl w Teatrze Miniatura. Po latach, kiedy będę reżyserować w Miniaturze "Wieloryba" wg Limona, zadumam się mocno: jak myśmy na tej malutkiej scenie z tym "Jak wam się podoba" się zmieścili?

Flesz drugi: nasze – moje i Gosi Bulandy, scenografki teatru – absolutne zauroczenie kościołem św. Jana (jeszcze w remoncie) i jego opiekunem, nieodżałowanym Panem Kajetanem (Mackiewiczem). Nie było dla niego żadnych trudnych spraw, spełniał każde marzenie artysty, a kościół stał się przestrzenią większości naszych spektakli w Gdańsku, granych albo w trakcie Festiwalu ("Koriolan", "Otello"), albo na osobne zaproszenie, np. Urodziny Szekspira w 2002 ("Hamlet, książę Danii" jeszcze z Tomkiem Kotem w roli tytułowej). Zaprzyjaźnieni łucznicy, którzy pomagali nam zamontować pod dachem liny do umocowania dekoracji "Hamleta", premier Jerzy Buzek „zaatakowany” kijami przez Wolsków w plenerowym prologu "Koriolana", kiedy usiłował dostać się do kościoła, spektakl oglądała jego córka Agata. Pierwsze spotkanie z Joasią Śnieżko, która właśnie przy "Koriolanie" w 1999 roku rozpoczynała pracę w Fundacji.

Flesz trzeci: zima 2005 roku, wchodzę do kawiarni Modjeska w naszym teatrze, dzwoni Jurek Limon z propozycją, czy nie zrobilibyśmy specjalnie na wyjazd na festiwal do Santa Barbara spektaklu szekspirowskiego. Zaprasza zaprzyjaźniony z Fundacją John Blondell. Mieliśmy wtedy – jak prawie zawsze – permanentne kłopoty z władzą, z finansami, taka propozycja była jak powiew świeżego powietrza, oddech. Wtedy właśnie pojawił się pomysł na "Otella" na statku. Polecieliśmy za jakiś czas we dwóch, z Jurkiem, do Santa Barbara na rekonesans. Pamiętam, że przed wyjazdem zaatakował mnie ból w kręgosłupie, nie mogłem wysiąść z auta, jakieś zastrzyki od znajomego lekarza postawiły mnie na nogi. Jurek zawsze odtąd dopytywał się: „Jak tam krzyż?”. Ta przypadłość zdrowotna odezwała się po miesiącach kiedy pokazywaliśmy w 2006 roku w Gdańsku „wymyślonego na Amerykę” "Otella" (dostałem wtedy nagrodę dla najlepszego reżysera, a Ewa Galusińska została nagrodzona za rolę Desdemony).

Nie ma już Jurka Limona, nie ma już pana Kajetana, czy ciąg dalszy jeszcze nastąpi?

Jacek Głomb, reżyser, dyrektor Teatru Modrzejewskiej w Legnicy