W ubiegłym roku Jacek Głomb wraz z zaprzyjaźnioną ekipą realizatorów przygotował i wystawił w gorzowskim Teatrze Osterwy niezbyt często graną, dziewiętnastowieczną komedię Aleksandra Fredry z elementami groteski o “świecie na opak”, w którym władzę przejęły kobiety. W nadchodzący weekend (5-7 marca) "Gwałtu, co się dzieje!" powraca na scenę.


Nieprzypadkowo premierę tej komedii pierwotnie planowano w przeddzień ubiegłorocznego Dnia Kobiet. Okazało się to niemożliwe. Dwa dni przed premierą gorzowski Teatr Osterwy zamknięto z powodu pierwszego wówczas w naszym kraju potwierdzonego przypadku zakażenia koronawirusem. Do premiery "Gwałtu, co się dzieje!"  doszło dopiero po wakacjach (5 września), by właśnie tym spektaklem zainaugurować - jak się później okazało - nie mniej pandemicznie wyboisty sezon artystyczny 2020/2021 na gorzowskiej scenie.

- "Gwałtu, co się dzieje!" to klasyczna komedia z elementami groteski, dzieło raczej nie głębokie, choć paradoksalnie dotykające ważnego również dzisiaj tematu: relacji społecznych we współczesnym świecie - mówił przed premierą reżyser Jacek Głomb.

O groteskowej komedii hrabiego Aleksandra Fredry napisanej w 1826 roku i prapremierowo wystawionej w Krakowie w roku 1832    tak pisał na początku ubiegłego wieku polski historyk literatury profesor Ignacy Chrzanowski: “Onego czasu sprzykrzyły sobie władzę mężczyzn sławetne mieszczki z Osieka, wziąwszy się za ręce, przywdziały szarawary, czapki, żupany, nakazując mężczyznom nosić ich jubki i kacabejki; rewolucja ta zaskoczyła mężczyzn tak nagle, że biedacy dali się opanować. Dopieroż to zaczęły się rządy! Jegomoście przędli kądziel, kołysali dziatwę, chodzili na targ, a jejmoście... spijamy miodek, sądziły, baraszkowały, mężów trzymały krótko, w niczym nie dając brać góry nad sobą".

Niewieście rządy w Osieku przez lata były komicznym przykładem działań nieskutecznych, chaotycznych, niszczących. Owładnięte żądzą władzy panie ustanowiły bowiem nawet dziwaczny sąd, w którym najpierw się karze, a potem szuka winy i uzasadnienia wyroku. Wszędzie też dostrzegały czyhające zewnętrzne zagrożenie. Hasło „Tatary”!, które wybrzmiewa w finale, obnaży irracjonalne lęki i zdemaskuje słabość samozwańczych przywódczyń. A to już brzmi całkiem współcześnie.

Po premierze w niepodległej Polsce w 1923 Tadeusz Boy-Żeleński zauważył: „W tej rzadko grywanej i niesłusznie lekceważonej krotochwili Fredry tkwią skarby samorodnego humoru, składnice wartości teatralnych".  Komediowy potencjał “Gwałtu, co się dzieje!” sprawił, że po tę pełną sowizdrzalskiego humoru sztukę dwukrotnie sięgali twórcy Teatru Telewizji, w tym Olga Lipińska (1992) w swoim charakterystycznym “kabarecikowym” stylu i obsadzie.

Ubiegłoroczna premiera na gorzowskiej scenie była drugą realizacją tej sztuki w historii Teatru Osterwy (w 1970 roku, do muzyki Seweryna Krajewskiego, wyreżyserował ją Lech Komarnicki). Dla Jacka Głomba była to natomiast czwarta reżyserska realizacja na tej scenie po “Zapachu żużla” (2010), “Wesołych kumoszkach z Windsoru” (2014) oraz  sztuce “Stilon – najlepszy ze światów” (2016).

Teatr im. Juliusza Osterwy w Gorzowie Wlkp. Aleksander Fredro “Gwałtu, co się dzieje!”. Reżyseria: Jacek Głomb, scenografia i kostiumy: Małgorzata Bulanda, muzyka: Łukasz Matuszyk, ruch sceniczny: Witold Jurewicz. Przedstawienia na dużej scenie od piątku do niedzieli (5, 6 i 7 marca) o godz. 19.00. Spektakl bierze udział w VI edycji Konkursu na Inscenizację Dawnych Dzieł Literatury Polskiej „Klasyka Żywa” (dla spektakli, które premierę miały w 2020 roku).

Grzegorz Żurawiński