W piątek 22 stycznia międzynarodowe grono artystów i przyjaciół Lecha Raczaka uczestniczyło w trzygodzinnym panelu online "Między końcem a początkiem", w którym wspominano postać i dorobek zmarłego nagle 17 stycznia ub. roku artysty. Szef legnickiej sceny Jacek Głomb zaczął od anegdoty z przeszłości, a skończył propozycją powołania w Poznaniu instytucji dedykowanej temu twórcy na wzór tych, które w Krakowie upamiętniają dorobek Tadeusza Kantora, a we Wrocławiu Jerzego Grotowskiego.


Jacek Głomb przypomniał pierwsze, krótkie spotkanie z Lechem Raczakiem, do którego doszło podczas festiwalu teatrów ulicznych w Jeleniem Górze w latach 80. ub. wieku. Chcąc zasięgnąć rady współtwórcy poznańskich ""Ósemek", jak radzić sobie z kłopotami, jakich w Tarnowie doświadczał ze strony władzy, usłyszał: "zmień miasto". Jednak dopiero po chwili zrozumiał, że nie chodziło o wyprowadzkę.

- Gdy jako 30.latek objąłem dyrekcję teatru w Legnicy zacząłem zmieniać miasto, czyli teatrem na nie wpływać. Pewnego dnia do teatru nadszedł ręcznie napisany list. Stanąłem na baczność, bo był to list od Lecha Raczaka z komplementami pod adresem naszego teatru i z pytaniem, czy mógłby coś zrobić w Legnicy. Tak zaczęła się nasza 16.letnia przyjaźń i tak teatr w Legnicy stał się trzecim domem Lecha Raczaka. Także dlatego, że nasz teatr, choć jest teatrem repertuarowym, to robiony jest w stylu bliskiej Lechowi offowej alternatywy. Do tego jest teatrem drużynowym, a Lech odnalazł w nim atmosferę, którą miał w Teatrze Ósmego Dnia, stracił ją i odzyskał właśnie w Legnicy - wspominał Jacek Głomb.

Lech Raczak wyreżyserował w latach 2003-2017 osiem spektakli. - Wśród wielu jego legnickich realizacji warto powiedzieć o - moim zdaniem - najważniejszej, jaką był "Tryptyk rewolucyjny" z lat 2007-2010 - zauważył Jacek Głomb wspominając wystawione na blokowisku Piekar transowe "Dziady", wielkie widowisko, jakim był "Marat/Sade" i "Czas terroru" wystawiony w przedwojennym Veriete na Zakaczawiu.

- Wszystkie spektakle w Legnicy Lech Raczak zrealizował w nietypowych przestrzeniach. Dopiero ostatnie jego przedstawienie, jakim był "Makbet", stało się ukłonem w stronę klasycznego teatru (choć z mocnym wyjściem w stronę widowni). Był to pierwszy - i niestety ostatni - Szekspir w jego życiu i długiej karierze. A całe jego legnickie doświadczenie było ważnym, choć mniej znanym, w jego wielkim dorobku.

Jacek Głomb zaproponował organizatorom i uczestnikom panelu, by coś trwałego pozostało po tym spotkaniu. Aby po europejskim twórcy teatru, jakim bezspornie był Lech Raczak, pozostało coś więcej, niż nazwa ulicy, placu czy skweru. Według szefa legnickiego teatru upamiętnienie tej postaci powinno mieć charakter instytucjonalny. - Poznań powinien mieć miejsce dedykowane Lechowi Raczakowi. Tak jak Kraków ma Cricotekę Tadeusza Kantora, a Wrocław Instytut Jerzego Grotowskiego - apelował.

Zapis panelowej dyskusji jest TUTAJ! (Jacek Głomb od 1 godz. 38 min. 23 sek do 2 godz. 20 minuty nagrania).

Grzegorz Żurawiński