Aktorzy legnickiego Teatru Modrzejewskiej porwali się na wyzwanie równie trudne jak to, które stało przed bohaterami "Niekończącej się opowieści". I tak jak Atreju i Bastian odnieśli zwycięstwo - udało im się uratować swoją Fantazjanę przed pogrążeniem się w nicości. Spektakl rozgrywa się w rytmie, który nie pozwala na złapanie oddechu – ocenia Magda Piekarska.

Tak jak "Czarnoksiężnik z krainy Oz", najnowszy spektakl wrocławskiego Capitolu, premiera "Niekończącej się opowieści" prowokowała do stawiania podobnych pytań. Czy teatr może rywalizować o serca i wyobraźnię młodych widzów, mając za przeciwnika świat współczesnych multimediów: kino z arsenałem efektów specjalnych, animacje w 3D czy gry komputerowe? Sam uzbrojony jedynie w aktorów, kostium, scenografię, światła, muzykę, zapadnie i sztankiety?

Po raz drugi w ciągu jednego tygodnia okazuje się, że tak. Siła teatru bierze się z tego, co na pozór wydaje się jego słabością. Sprzężenie tradycyjnych środków pozostawia bowiem miejsce na wyobraźnię i emocje widza, które ultranowoczesny kinowy przebój anektuje w całości.

Dowiodła tego sobotnia premiera w Teatrze Modrzejewskiej - gdy zakompleksiony Bastian (Wojciech Kowalski), prześladowany przez rówieśników, chowa się w antykwariacie i otwiera zakurzony tom, a my przenosimy się do Fantazjany. Śmiejemy z baśniowych stworów (najgłośniej z Pawła Wolaka w roli misia w sukience), zachwycamy się pięknym rumakiem Artaksem (Katarzyna Dworak), drżymy ze strachu i obrzydzenia na widok pająka (Robert Gulaczyk). Kiedy Artaks tonie w bagnach, razem z Atreju chcemy krzyczeć z rozpaczy i nie osłabia tego fakt, że bagno zostało zrobione z połyskliwej materii. Gdy Prastara Morla (Małgorzata Urbańska) wypuszcza ze swojego cielska serię niepokojących odgłosów, odruchowo zatykamy nosy. Klaszczemy, kiedy na scenie odbywa się pojedynek na rymy między śpiewającą Południową Wyrocznią (Joanna Gonschorek) a rapującym Atreju (Bartosz Bulanda).

Podróż do Fantazjany dla każdego staje się wielką przygodą. Rozgrywa się w rytmie, który nie pozwala na złapanie oddechu, a aktorzy grają w zapamiętaniu, tak jakby naprawdę chcieli uratować świat przed nicością. I coś tu jest na rzeczy - wystawiając tę baśń fantasy przy użyciu bardzo tradycyjnych środków, walczą o ocalenie własnego języka, który, na przekór światu, wciąż posługuje się metaforą.

Decydując się na wystawienie "Niekończącej się opowieści", zespół Teatru Modrzejewskiej (spektakl jest zbiorową pracą aktorów pod kierunkiem Anity Poddębniak) musiał zmierzyć się nie tylko z legendą książki, ale także filmowej adaptacji Wolfganga Petersena. Z przebojową piosenką Limahla i smokiem szczęścia, przypominającym olbrzymiego białego psa. Wybrali odcięcie się od ekranizacji. I wydobyli to, co najważniejsze w powieści. Że Fantazjana jest światem, w którym jedyne ograniczenie stanowi nasza własna wyobraźnia.

"Niekończąca się opowieść" Michaela Ende, adaptacja Paweł Palcat i Robert Urbański, opieka reżyserska Anita Poddębniak, współpraca reżyserska Paweł Palcat, premiera 9 października.

(Magda Piekarska, „Na ratunek Fantazjanie”, Gazeta Wyborcza Wrocław, 12.10.2010)