Jiøí Menzel i Jacek Głomb nakręcą wspólnie komedię o wstydliwym udziale polskiego wojska w inwazji na Czechosłowację w 1968 roku – pisze Max Guzowski. Pancerni Głomba i Menzla nie będą tak bohaterscy jak załoga Rudego. Mają być za to dużo bardziej zabawni – dodaje autor Newsweeka. Zdjęcia do tego polsko-czeskiego filmu właśnie trwają.

Rok 1968. Dowodzona przez ra­dzieckiego generała Iwana Pawłowskiego Armia Północ zmierza w stronę granicy cze­chosłowackiej. Polscy i enerdowscy żołnierze mają zająć tereny w trój -kącie Karłowe Wary - Pilzno - Czeskie Budziejowice. Cel: ostateczne zdławienie Praskiej Wiosny. Wśród niemal pół tysią­ca polskich czołgów jest jeden wyjątko­wy. To T-34 zwany Biedroneczką, który odłącza się od dywizji i słuch po nim gi­nie. Ta ponoć prawdziwa historia trudna jest dziś do zweryfikowania, bo wojsko nie ma zwyczaju informowania o podob­nych zdarzeniach.

Jacek Głomb, reżyser i dyrektor Teatru im. Modrzejewskiej w Legnicy, gdzie mie­ścił się sztab Armii Północ, postanowił więc zbudować wokół opowieści o Biedroneczce fikcyjną fabułę filmu, polsko-czeskiej superprodukcji z gwiazdorską obsadą. W jego „Operacji Dunaj" (taki kryptonim faktycznie nosiła inwazja wojsk Układu Warszawskiego na Czechosłowację) czołg traci łączność z bazą i uderza w czeską go­spodę. Jego załoga znajduje się nagle osamotniona pośród lasów i ludzi, którzy trak­tują ich jak najeźdźców. Zdjęcia do „Ope­racji Dunaj" ruszyły 1 sierpnia. Równo rok później film ma mieć swoją premierę.

„Operacja Dunaj" to ambitne przedsię­wzięcie nie tylko jak na debiut. Produkcja, której budżet wyniesie niemal 7 milionów złotych, ma być skierowana zarówno do polskiego, jak i czeskiego odbiorcy. Nie będzie dubbingowana, lecz wyświetlana z napisami w obu językach. Wydarzeniem bez precedensu jest również udział w fil­mie Jiriego Menzla, autora nagrodzonych Oscarem w 1966 roku „Pociągów pod spe­cjalnym nadzorem".

Czeski reżyser wystą­pi w jednej z głównych ról, nawiązującej zresztą do jego słynnego filmu. Zagra Oskara, czeskiego zawiadowcę stacji. Men­zel objął również opiekę artystyczną nad filmem. Jacek Głomb konsultował z nim ostateczną wersję scenariusza. - Nie ukrywam, że nie mam dużego doświadcze­nia przy pracy nad filmem. Wierzę, że Menzel mi pomoże - tłumaczy Głomb. -Je­go udział jest również ważny z innego po­wodu. Menzel ma wnieść do filmu cze­skiego ducha. Żeby na przykład nie wy­szła z tego schematyczna opowieść, jak to my, Polacy, wyobrażamy sobie naszych po­łudniowych sąsiadów.

Udział Menzla to jednak niejedyny moc­ny czeski akcent. W „Operacji Dunaj" bę­dzie można bowiem zobaczyć całą plejadę najlepszych aktorów znad Wełtawy. Poja­wi się m.in. Bolek Polivka, znany z nomi­nowanej do Oscara komedii wojennej Ja­na Hrebejka „Musimy sobie pomagać". Nie zabraknie też polskich gwiazd ze Zbignie­wem Zamachowskim, Maciejem Stuhrem i Tomaszem Kotem na czele.

Scenariusz filmu napisali dramaturg Ro­bert Urbański i scenarzysta Jacek Kondrac­ki. Pierwszy z nich jest autorem „Operacji Dunaj", pokazywanej w legnickim teatrze. Jak zapowiada Urbański, film będzie jed­nak różnił się znacznie od wersji znanej ze sceny. - Przedstawienie stało się tylko punktem wyjścia do powstania fabuły fil­mu. Nie chcieliśmy, aby widz wiedział, co się wydarzy. Zresztą kino i teatr rządzą się zupełnie odmiennymi prawami - mówi scenarzysta. Ale szczegółów nie chce wy­jawić. Zdradza jedynie, że pracując nad tekstem, miał w pamięci „Przygody dobrego wojaka Szwejka" Jaroslava Haska i teksty Bohumila Hrabala. Bo „Operacja Dunaj" ma być dramatem z przewagą ko­medii. Takim słodko-gorzkim filmem, tro­chę czeskim, ale też polskim.

Ale nie na tyle, by zdominowała go tak dobrze nam znana martyrologia. Obraz ma być historią ludzi zagubionych w wirze hi­storii. Nie zobaczymy w „Operacji Dunaj" panoramy działań wojennych ani polsko--czeskich stereotypów. Twórcy filmu po­wtarzają, że nie chcą rozdrapywać powsta­łych w 1968 roku ran. Chcą za to pokazać postawyr ludzi - zarówno tych zupełnie biernych, jak i bohaterów, ale też kanalii, które nie miały zahamowań, by posunąć się nawet do gwałtu.

Temat poważny, ale ma powstać dobra komedia. - Pracując nad „Operacją Dunaj", mam cały czas w- pamięci kultowe filmy „CK Dezerterzy" czy „Jak rozpęta­łem II wojnę światową" oraz obrazy Jana Hrebejka „Musimy sobie pomagać" i „Pod jednym dachem" Tego typu filmy mi patronują - zapewnia Głomb. Nie ukry­wa również, że nie potrafił uciec od seria­lu „Czterej pancerni i pies". Pancerni Głomba i Menzla nie będą tak bohaterscy jak załoga Rudego. Mają być za to dużo bar­dziej zabawni.    

(Max Guzowski, „PRL Dezerterzy”, Newsweek, 18.08.2008)