Od ponad dwóch tygodni trwają zdjęcia do polsko-czeskiego obrazu pt. "Operacja Dunaj" w reżyserii Jacka Głomba. Rzecz, choć w całości wymyślona, osnuta jest wokół prawdziwych wydarzeń, jakie rozegrały się czterdzieści lat temu w byłej Czechosłowacji podczas niechlubnej interwencji na jej terenie wojsk Układu Warszawskiego. Pisze Artur Cichmiński.

W tej ironicznej historii o perypetiach "zagubionego" polskiego czołgu zobaczymy między innymi: Macieja Stuhra, Zbigniewa Zamachowskiego, Tomasza Kota, a także samego Jiriego Menzla.

Punktem wyjścia "Operacji Dunaj" jest prawdziwe zdarzenie do jakiego doszło podczas inwazji wojsk Układu Warszawskiego na Czechosłowację, pod kryptonimem do którego odwołuje się dziś zresztą tytuł filmu. Wówczas to, w sierpniu 1968 roku pod Złotoryją zaginął polski czołg. Scenarzyści Jacek Kondracki i Robert Urbański wychodząc od tego epizodu dalej stworzyli już jednak, zupełnie nie mającą przełożenia w fatach, zabawną i przewrotną opowieść.

Latem 68-ego załoga polskiego czołgu T-34, mocno już wyeksploatowanej "Biedroneczki", bierze udział w zbrojnych działaniach za południową granicą kraju. Pojazd gubi jednak drogę, a jakby tego było mało - "parkuje" w czeskiej gospodzie pod nazwą "U Krtka", gdzie utyka na dobre.

W filmie debiutującego w kinie znanego reżysera teatralnego, szefa legnickiej sceny teatralnej, Jacka Głomba, pojawią się autentyczne i wciąż na chodzie legendarne czołgi radzieckiej produkcji T-34. Maszyny pochodzą z kolekcji Franciszka Kocha, który użyczał już swego sprzętu między innymi przy takich realizacjach, jak "Szkoła podstawowa" czy "Ciemnoniebieski świat". Czołgami tymi jeździli także Tom Cruise i Bruce Willis. Wszystkie zdjęcia autorstwa Jacka Petryckiego z użyciem ciężkiego sprzętu powstaną w Czechach.

Karczma, która stała się "ofiarą" czołgu została odtworzona przez scenografów Małgorzatę Bulandę i Marka Warszewskiego w wiosce Karpniki po polskiej stronie Karkonoszy, k/Jeleniej Góry. Tam też usytuowano główny plan zdjęciowy. Film kręcony będzie także w przygranicznym czeskim miasteczku Sobotka. Czołgowe koszary imitować ma z kolei twierdza w Modlinie. Wreszcie "Operacja Dunaj" to prawie superprodukcja, której budżet zdecydowanie przekroczył 2 mln euro.

- To będzie film polsko-czeski nie tylko dlatego, że do współpracy produkcyjnej zaprosiliśmy Czechów i że wystąpią w nim czescy aktorzy. Również dlatego, że opowiada ich wspólne losy, zapisane często w rodzinnych wspomnieniach, historię, o której mówi się w domach, ale która przecież na dobrą sprawę pozostaje wciąż nieznana, nie jest upowszechniana - mówił Jacek Głomb.

Potwierdzeniem tych słów, poza wkładem czysto produkcyjnym jest bez wątpienia udział jednej z najważniejszych dzisiaj w czeskiej kinematografii osób, jakim jest Jiri Menzel. Słynny reżyser poza tym, że w filmie wystąpi, objął także nad nim pieczę artystyczną. I tak obok wymienionych już wcześniej polskich aktorów w obrazie pojawią się również ich czescy koledzy jak: Eva Holubova, Boleslav Polivka i Jaroslav Dusek. Tymczasem dowódcę "Biedroneczki", zawodowego czołgistę weterana oraz miłośnika gołębi, sierżanta Edwarda Kotwicza zagra Bogdan Grzeszczak. W roli impulsywnej oficer politycznej major Grążlowej zobaczymy Joannę Gonschorek, której w roli męża partnerować będzie Zbigniew Zamachowski. W porucznika Jakubczaka, tropiącego zaginiony czołg, wcielił się natomiast Tomasz Kot.

Kolejna główna rola, naiwnego poborowego, przypadła debiutującemu na ekranie studentowi drugiego roku krakowskiej szkoły teatralnej Maciejowi Nawrockiemu. Grany przez niego Jasiu to ładowniczy, prosty chłopak ze wsi, którego idolem jest Janek Kos z "Czterech pancernych i psa".

Pozostali członkowie załogi czołgu to Przemysław Bluszcz - cyniczny kierowca Romek oraz Maciej Stuhr w roli Floriana, działonowego i radiotelegrafisty. Jego bohater to rodzaj inteligencika powołany do wojska po wylaniu go ze studiów za "nieprawomyślność". Osobiście nie wierzy w słuszność i zasadność wojskowej interwencji.

- Nie będzie to film niszowy, dla krytyków i koneserów. Zależy mi na filmie popularnym, który dotrze do masowej widowni. Myślę bowiem o widzu, który uwielbia "C. K. Dezerterów", albo wciąż na nowo ogląda "Jak rozpętałem II wojnę światową", wesołą historię o pechowym szeregowcu Franku Dolasie. To ma być film ludowy, do którego ludzie będą chcieli wracać. Ale też zrobiony z potrzeby serca i wstydu z polskiego udziału w inwazji na Czechosłowację. Chcemy zrobić film do śmiechu i do płaczu. Zabawny, ale szlachetny w sposobie opowiadania. Nasi bohaterowie - załoga "Biedroneczki" vel "Rudego" - nie są bojownikami o wolność i demokrację, nie kierują nimi "szlachetne intencje". Dopiero to, co spotyka ich w Czechosłowacji, powoduje, że na swój sposób się zmieniają. Stają przed zadaniami, które ich przerastają, i przegrywając jako żołnierze, wygrywają jako ludzie. Jest to więc opowieść o duchowej przemianie, o wydobywaniu się z nikczemnej kondycji, o tym, że warto mieć marzenia - podsumowuje w wystąpieniach prasowych reżyser.

Producentami obrazu są Włodzimierz Niderhaus, szef Wytwórni Filmów Fabularnych i Dokumentalnych w Warszawie, a także ze strony czeskiej Rudolf Biermann, który od "Postrzyżyn" często współpracuje z Menzlem, chociażby przy jego niedawnym "Obsługiwałem angielskiego króla".

"Operacja Dunaj" zostanie zrealizowana w dwóch językach. Na ekranie pojawiać się będą polskie napisy przy czeskich dialogach o na odwrót. Premierę filmu zaplanowano jest na 21 sierpnia 2009 roku, równocześnie w Warszawie i w Pradze, dokładnie w 41-szą rocznicę haniebnej inwazji.

(Artur Cichmiński, “"Operacja Dunaj" fikcja w okowach haniebnej historii”, Stopklatka.pl, 21.08.2008)