Kolejna konferencja prasowa dyrektora THM zorganizowana w kawiarni Ratuszowa była poświęcona, jak głosiło zawiadomienie biura prasowego teatru: Planowanemu na 21 września o godzinie 20.00 na legnickim Rynku koncertowi „Nasza muzyka” dedykowanemu naszym darczyńcom, sponsorom i wszystkim mieszkańcom Legnicy, którzy wspierają teatr w tym trudnym czasie. Artykuł Adama Kowalczyka.

Koncert ma nosić taki tytuł jak płyta wydana w 2017 roku z popisem zespołu Modrzejewskiej
(o którym co rusz wspominamy w Piastowskiej), ale że potem był jeszcze i Szekspir, i Wodewil z niezłymi nutami, więc w Rynku można będzie posłuchać (chyba – dyrektor mówił o improwizowaniu) także i tych najnowszych utworów.
Zawiadomiono także o zakończeniu akcji sprzedawania foteli czyli kweście na premierę Żeromskiego. Tu padły kwoty – około sześćdziesięciu tysi, oraz wyrażono nadzieję – w związku z sesją Sejmiku we Wrocławiu – na korzystny obrót spraw finansowych teatru.

Aktorka Magda Biegańska rozpoczęła konferencję, opowiadając, jak napotykani w Biedronce i na basenie ludzie krzepili ją zapewnieniami, że już wpłacili datek na teatr (wyciągnęła przy okazji wniosek, że widzowie teatru chodzą na basen). W związku z tym podzieliła się także odczuciem, które streszcza tytuł informacji z gazety teatralnej @kt – Czujemy się żebrakami.
Popłoch, w jaki wpadłem po uświadomieniu sobie, że nie mam lada jakiego kajetu, aby cokolwiek zanotować – szybko ustąpił, bo tak naprawdę nie bardzo było co notować.
No, może jedno.
Gdy redaktor Radia Wrocław, myśląc najwyraźniej o imprezie 20 lat po (zidentyfikował ją plakatem w trzech językach) – nazwał ją Zjazdem Legniczan.
Ta pomyłka nie wzbudziła jakiejś znaczącej reakcji – rzeczowo i dyskretnie poprawiono redaktora, że to całkiem coś innego i kiedy indziej, ale i tak wyszło śmiesznie.
I tak jakoś.
Że ponowne przybycie byłych sołdatów sowieckiej armady do Legnicy tkwi w głowach niektórych jako zjazd Legniczan.
No, nie śmiesznie? Po tylu latach?
I śmiesznie. I strasznie.
Trochę, jak Joanna Mucha, która niedawno, oczywiście przez przejęzyczenie, niechcący nazwała program partii, do której należy – bezsensownym.
Nie jestem przekonany, że Zygmunt F. w swojej koncepcji czynności pomyłkowych miał racji aż na sto procent, a są i tacy, co tego Zygmunta już dawno pozbawili nimbu naukowca, a wraz z tym do kosza wywalili całą jego koncepcją podświadomości, ale może coś tu jednak było.
I lapsus redaktora z Radia Wrocław taki legnicki, można powiedzieć, wydać się mógł.
Cóż tam. Był!

Rocznica 17 września blisko.
I tu takie całkiem fikuśne qui pro quo à propos.

(Adam Kowalczyk, „O teatrze konferencja”, http://www.gazetapiastowska.pl/, 15.09.2023)