Najmłodsza generacja twórców scenicznych sięgnęła po dramat Tadeusza Różewicza sprzed ponad 60.lat w oryginale mocno wpisany w kondycję i traumę pokolenia wojennej katastrofy oraz powojennego gorzkiego rozczarowania, że doświadczenie tragedii nie uczyniło lepszymi ani świata, ani ludzi. Na swoim facebookowym profilu pisze Grzegorz Żurawiński.

Świat tego pokolenia należy jednak do przeszłości. Na legnickiej scenie twórcy podjęli zatem uzasadnioną upływem czasu, a przy tym zaskakująco udaną próbę radykalnego odświeżenia sztuki zachowując jednak jej chaotyczną i afabularną konstrukcję oraz groteskowo-depresyjne przesłanie. Zgrabnie wpisali ją w świat współczesnego widza, a przy tym lęków i frustracji swoich rówieśników, pokolenia globalnej wioski medialnej w stanie psychicznego rozpadu na skutek skrajnego przebodźcowania. To świat konsumpcji i korporacji, w którym wszystkiego jest za dużo, za którym nie da się nadążyć. Świat informacyjnego chaosu, anachronicznych mitów i bohaterów, karykaturalnej edukacji i zerwanego dialogu pokoleń. W serii agresywnych wideoklipów widzimy także świat groźny, bo niebezpiecznie zmierzający do wielowymiarowej katastrofy, wobec której jednostka czuje się samotna, zagubiona i bezradna, by w poczuciu winy popaść w senne odrętwienie. Legnicka inscenizacja to aktorskie popisy. Premierowe przedstawienie balansowało jednak na cienkiej granicy pomiędzy gorzką głębią egzystencjalnej groteski, a kabaretową mielizną. Publiczności się podobało.

(Grzegorz Żurawiński, „Kartoteka gen Z”, https://www.facebook.com/, 14.04.2024)