W Międzynarodowym Dniu Teatru radni upomnieli się o wstrzymywane od 9 miesięcy dofinansowanie z budżetu miasta dla Teatru Modrzejewskiej. Radni wskazywali, że działania Tadeusza Krzakowskiego noszą znamiona naruszenia dyscypliny finansów publicznych i przestępstwa urzędniczego zagrożonego karą 3 lat pozbawienia wolności. Artykuł Piotra Kanikowskiego.

Radni Koalicji Obywatelskiej zareagowali na dramatyczny apel dyrektora Teatru Modrzejewskiej w Legnicy. W piśmie przekazanym na ręce przewodniczącej Rady Miejskiej w Legnicy Marty Wisłockiej Jacek Głomb informuje, że choć radni zapisali w budżecie milion złotych dla teatru, prezydent Tadeusz Krzakowski nie przelał od początku roku ani złotówki na utrzymanie legnickiej sceny. Takie zachowanie władz miasta powoduje realne zagrożenie dla bytu placówki. Ponadto ma negatywne konsekwencje dla legnickich widzów, bo niepewna sytuacja finansowa przekłada się na ograniczenie ilości premier w sezonie.

- Czy państwu o to chodzi, by Teatr Modrzejewskiej w Legnicy przestał istnieć? - pytał obecnych na sali obrad zastępców prezydenta radny Maciej Kupaj (KO). 

Kryzys wywołał 9 miesięcy temu prezydent Tadeusz Krzakowski, kiedy bez pytania  Rady Miejskiej Legnicy o zgodę złożył u marszałka Dolnego Śląska wypowiedzenie umowy z 2009 r o współprowadzeniu Teatru Modrzejewskiej w Legnicy. Miasto zobowiązywało się w niej do łożenia na utrzymanie sceny co najmniej 1,5 mln zł rocznie. Według prezydenta, w związku ze złożonym wypowiedzeniem to zobowiązanie wygasło 31 grudnia 2022 r. Marszałek Dolnego Śląska podobnie jak część legnickich radnych uważa, że wypowiedzenie było bezskutecznie, bo prezydent działał bez upoważnienia Rady Miejskiej Legnicy i wbrew jej woli wyrażonej uchwałą z 2009 r. W tym kontekście radny Maciej Kupaj (KO) zacytował podczas sesji art. 231 Kodeksu karnego: "Funkcjonariusz publiczny, który, przekraczając swoje uprawnienia lub nie dopełniając obowiązków, działa na szkodę interesu publicznego lub prywatnego, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3".

- Mam nadzieję, że sesję ogląda prokurator - mówił Maciej Kupaj. 

Radny Łukasz Laszczyński (KO) dodał do tego art 16. ust 1. Ustawy o odpowiedzialności za naruszenie dyscypliny finansów publicznych. Jego zdaniem, jeśli marszałek ma rację i umowa została wykonana nieskutecznie, to Tadeusz Krzakowski łamie dyscyplinę finansów publicznych, za co może grozić wysoka kara finansowa i zakaz pełnienia funkcji publicznych.   

Radny Wojciech Cichoń (Klub Radnych Tadeusza Krzakowskiego) uważa, że prezydent nie naruszył swoich kompetencji, bo w  uchwale z 2009 roku Rada Miejska Legnicy scedowała na niego wszystkie czynności związane z tą sprawą.

- Rada Miejska Legnicy zobowiązała prezydenta do zawarcia umowy na współfinansowanie teatru, a nie do zerwania tej umowy - oponował radny Arkadiusz Barański (KO).

Działania prezydenta wywołały wrzawę nie tylko wśród mieszkańców Legnicy, ale też wśród odbiorców kultury z całej Polski. 5214 osób podpisało się pod petycją w obronie Teatru Modrzejewskiej. Ratusz uspokajał, że trwają próby wypracowania nowej umowy. Krzysztof Duszkiewicz jako przedstawiciel prezydenta od wakacji spotykał się w tej sprawie z dolnośląskim wicemarszałkiem Krzysztofem Majem odpowiedzialnym za kulturę. Jednocześnie w budżecie miasta na 2023 r. zapisano kwotę 1 mln zł jako dotację dla Teatru Modrzejewskiej.

Rozmowy Duszkiewicza z Majem skończyły się niczym. Mimo tego z końcem ubiegłego roku prezydent Tadeusz Krzakowski przesłał marszałkowi do podpisania dokument, który - wbrew faktom - jest nazywany porozumieniem. Marszałek je ignoruje, bo uważa, że w kwestii finansowania teatru prezydent pozostaje związany umową z 2009 r. Trwa pat, niebezpieczny dla przyszłości Teatru Modrzejewskiej.

- Jakie konkretne działania podejmiecie, żeby natychmiast rozwiązać tę sytuację? - dociskała radna Karolina Jaczewska-Szymkowiak (KO).  

Nie dostała odpowiedzi. Krzysztof Duszkiewicz wskazał tylko, że pieniądze zostaną wypłacone teatrowi kiedy tylko marszałek podpisze przesłane mu "porozumienie". 

- Prezydent Tadeusz Krzakowski odpowiadałby za naruszenie dyscypliny finansów tylko w jednym przypadku: gdyby przelał choćby złotówkę teatrowi bez umowy z marszałkiem - twierdzi radny Wojciech Cichoń, nawiązując do wypowiedzi Łukasza Laszczczyńskiego.

Część radnych wskazywała na wagę Teatru Modrzejewskiej dla legnickiej kultury. 

- 180 lat temu legniccy radni znaleźli pieniądze, żeby wybudować teatr. Liczyli, że będzie przemawiał do ludzi - mówił radny Jan Szynalski (KO). - Czym mamy się jako legniczanie szczycić, jeśli nie teatrem?  

- To kastrowanie Legnicy - komentował radny Arkadiusz Baranowski (KO), apelując o nieprzeciąganie kryzysu. - Jeśli teatr upadnie, nie będzie zwycięzców. Będą sami pokonani.  

Rada przerwała dyskusję na temat finansowania teatru. Powróci do niej jeszcze na tej samej sesji. 

(Piotr Kanikowski, „Pat wokół teatru. Prezydent ryzykuje odpowiedzialność karną i finansową”, https://tulegnica.pl/, 27.03.2023)