Nie przypominam sobie, czy kiedykolwiek tak intensywnie, emocjonalnie, ciałem i duszą przeżywałem sceniczne "Dziady", jak legnicką realizację, której kształt artystyczny zaproponował Lech Raczak z Poznania. Uwzględniając nawet wersję Konrada Swinarskiego. Tę sprzed 35 lat. Z Jerzym Trelą w roli Gustawa-Konrada i Wiktorem Sadeckim w roli Senatora.

Ostatnimi czasy modne jest w naszym teatrze umieszczanie widowni na scenie, obok aktorów. Zdarzyło się również, że oglądający spoczęli na scenie, a aktorzy grali na widowni. W przypadku „Samych” wariant „wszyscy na scenę” sprawdził się kolejny raz.

A więc koniec! Sezon teatralny 2007/2008 przeszedł do historii. Jaki był? Przede wszystkim był kolejnym, udanym epizodem w bycie Teatru im. Heleny Modrzejewskiej. Było dużo śmiechu, dużo refleksji, wzruszenia. A w szczegółach?

Co dało po łbie w spektaklu Raczaka? Scenografia przemyślana, ładna i zrobiona z rozmachem, aż cieszy oko. Kostiumy pierwsza klasa. Światło gra rewelacyjnie. Nudno jest pisać wciąż to samo, ale mamy naprawdę bardzo dobry zespół. Tutaj wypadł genialnie i brawurowo.