glomb.jpgSymboliczny czek na 15 tys. zł odebrał (30.06) na uroczystej sesji Rady Miejskiej Legnicy dyrektor Teatru Modrzejewskiej Jacek Głomb tegoroczny laureat nagrody miasta. Był jednym z pięciu kandydatów zgłoszonych do tej, przyznawanej raz w roku, prestiżowej nagrody za zasługi dla Legnicy. Zwyciężył zdecydowanie w pierwszej turze finałowego głosowania radnych…

W trakcie uroczystości, która odbyła się w siedzibie Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej, odznakę „Zasłużony dla Legnicy” wręczono m.in. wrocławskiemu reżyserowi Przemysławowi Wojcieszkowi, który swoim debiutem na scenie w legnickim przedstawieniu „Made in Poland” odniósł sukces, który rozsławił miasto i jego teatr w całej Polsce przynosząc twórcom i wykonawcom spektaklu bezprecedensową liczbę 20 nagród na teatralnych konkursach i festiwalach. Identyczną odznakę przyznano także (nieobecnemu na uroczystości) legnickiemu aktorowi Januszowi Chabiorowi. Twórców teatralnych do nagród zgłosiły solidarnie Stowarzyszenie Przyjaciół Teatru Modrzejewskiej oraz Stowarzyszenie „Tarninów” w Legnicy (uzasadnienie i sylwetki wszystkich wyróżnionych zamieszcza oficjalny serwis miasta www.legnica.um.gov.pl w informacji pt. „Legnica nagradza i wyróżnia zasłużone dla miasta osobistości”). W uroczystości, oprócz wyróżnionych i przedstawicieli legnickiego samorządu, uczestniczyli posłowie Jerzy Szmajdziński (SLD) oraz Hubert Costa (Samoobrona). Poniżej pełny tekst wystąpienia Jacka Głomba wygłoszonego na tej uroczystości: Panie Przewodniczący, Wysoka Rado, Panie Prezydencie, Drodzy Zebrani! Pozwólcie Państwo, że zacznę do smutnych wspomnień. Tak się złożyło, że dotąd stawałem przed Wysoką Radą tylko w kompletnie innych okolicznościach . Protestując, sprzeciwiając się, upominając się z różnym skutkiem o Teatr, o jego godziwą egzystencję. Nie łatwo o tym zapomnieć. Tak się złożyło, że tutaj, w przestrzeniach PWSZ, nie jestem częstym gościem. Myślę, że wszyscy lub prawie wszyscy wiedzą, że relacje między Teatrem a władzami PWSZ są dalekie od miłości. Dla mnie powód jest jeden – dramatyczne wspomnienie o tym, jak na polecenie władz szkoły buldożery rozjechały położony parę kroków stąd zabytkowy maneż, gdzie od 1998 roku graliśmy z wielkim sukcesem „Koriolana” Szekspira, jeden z naszych najgłośniejszych spektakli. Teraz na tym miejscu, panie kanclerzu, jest pusty plac. Tak, szkoła wyrzuciła teatr z koszar i naprawdę trudno nam o tym zapomnieć. Gdy jednak zamykam oczy i przywołuję to co było, wspomnienia dobre wypierają złe. Kiedy 12 lat temu, 4 sierpnia 1994 roku ówczesny wojewoda legnicki p. Ryszard Maraszek z ówczesnym dyrektorem wydziału kultury p. Zbigniewem Kraską wprowadzali mnie do legnickiego teatru - ryzykowali. Nikt z branży nie wiedział kim jestem, nie wygrałem żadnego konkursu, nie byłem członkiem żadnej z partii. Nie miałem pleców, towarzystwa, nie byłem w żadnym układzie. Miałem - pozwólcie mi Państwo na samoocenę – dużo, bardzo dużo energii, w większości dobrej. I ta energia, połączona z innymi energiami, które tu zastałem albo które tu dotarły, stworzyły charakter pisma Teatru Modrzejewskiej. Wszystko co dobre w naszym teatrze dzieje się właśnie w wyniku działania tej energii. Talent, determinacja, kontekst społeczny – to rzeczy drugorzędne. Nam się po prostu chce i umiemy to chcenie przerodzić w czyn – wierzę, że mam w tym swój udział. Ale bez mojej drużyny, Drużyny Modrzejewskiej nie byłoby tej nagrody. Dziękuję Wam wszystkim, kochani. I dziękuję Miastu. Gdyby nie ono, z jego zakręconą historią, pękniętą tożsamością, jego budynkami pamiętającymi burmistrza Ottomara Oertla, marszałka Konstantego Rokossowskiego i sekretarza Stanisława Cieślika, jego wschodami i zachodami, ludźmi, którzy je tworzyli i którzy je niszczyli nie byłoby nas, najbardziej promiejskiego teatru na świecie. Warto kochać miasto na dobre i na złe. Kłaniam się nisko szanownym stowarzyszeniom: Przyjaciół Teatru Modrzejewskiej i Tarninowa za rekomendacje, Wysokiej Kapitule za przychylność i Wysokiej Radzie za wybór. I na koniec pozwólcie Państwo na osobisty ton. Są tu na sali - przyjechali z dalekiego Tarnowa, mojego rodzinnego miasta - Moi Rodzice, którzy nauczyli mnie „czytać” , czytać - czyli rozumieć świat, iść przez niego z podniesioną głową. Jest tutaj moja żona, Małgosia, która najwięcej wie o mnie i moich demonach i której rola w Drużynie Modrzejewskiej jest nie do przecenienia. Dziękuję Wam, kochani, za to, że jestem i jestem …jaki jestem.