Kormorany, ikona wrocławskiego undergroundu, wydały nową płytę - dopiero drugą w ponad 20-letniej historii. "Miasto" to zapis październikowego koncertu w klubie Rura. Inspiracją dla kompozycji był ubiegłoroczny, wrześniowy koncert otwierający I Międzynarodowy Festiwal Teatralny „Miasto” w Legnicy. O płycie pisze Rafał Zieliński.

Legendarne Kormorany zapowiadają powrót do regularnego koncertowania. Kormorany zaczęły grać w połowie lat 80. Zasłynęły koncertami-happeningami w nietypowych miejscach: w bunkrach, schronach, na jazach. Zespół nie miał stałego składu, muzycy współpracowali z plastykami i performerami, koncerty niekiedy kończyły się interwencją milicji.
Na początku lat 90. minionego wieku muzycy z Kormoranów weszli w bardziej oficjalny nurt kultury i zaczęli pisać muzykę do spektakli teatralnych. Jedyną, aż do teraz, płytę - koncertowy album "Teraz" - wydali dopiero w 2000 roku, po 15 latach istnienia.

Najnowszy album "Miasto" to, podobnie jak debiut, nagranie live, zapis październikowego koncertu w klubie Rura w ramach cyklu "Żywe Kultury Muzyczne". Niemal surowy materiał, prawie niepoddany studyjnej obróbce składa się z 11 instrumentalnych utworów: od kilkudziesięciosekundowych przygrywek, po kilkunastominutowe kompozycje.

Konstrukcja płyty jest ściśle powiązana z formułą koncertu: trzy pierwsze utwory to ponad dziesięciominutowa suita, w której słychać cały instrumentalny arsenał Kormoranów (wiolonczelę, gitary, bas, instrumenty perkusyjne i melodykę). Tę część rozpoczyna "Budzik", cztery minuty lekkiej muzyki, okraszone mocniejszym wejściem bębnów. W części drugiej "Majakach" gitary i bas brzmią niczym w przeboju U2 "With Or Without You". Bazą trzeciej części jest mocny, gitarowo-wiolonczelowy riff.

Kormorany bawią się rytmami. Tytułowe "Miasto" brzmi jak czterominutowy wstęp do lekko funkującego "Trójkąta Bermudzkiego", w połowie którego pulsujący bas ustępuje pola przesterowanej, psychodelicznej gitarze. Krótki, rockowy "Po godzinach" łączy się z rozbudowanym, 12-minutowym "Dziennikiem", czyli transowym utworem z pogranicza muzyki poważnej, industrialu i folku znów doprawionych charakterystyczną dla Kormoranów psychodelią. Przedostatnie na płycie, niespełna minutowe "Zgliszcza" to gitarowe solo płynnie przechodzące w finałowy "Na drugi dzień po końcu świata". To zdecydowanie najbardziej melodyjny utwór na krążku, klimatem przypominający trochę ballady grupy Raz, Dwa, Trzy.

Dzisiejsze Kormorany to stabilny, czteroosobowy skład. Piotr "Bluesman" Jankowski, gitarzysta Kormoranów: - Po tylu latach spędzonych w teatrze nie możemy i pewnie nie chcemy uciec od plastycznego myślenia o muzyce. Wracamy do regularnego koncertowania. Raczej nie będziemy grać utworów wykorzystanych w teatrach, choć nie zamierzamy zrywać współpracy z teatrami. I raczej nie będzie już happeningów na scenie. Tylko czysta muzyka.

Płytę "Miasto" można kupić z najnowszym numerem czasopisma "Rita Baum"

Kormorany ""Miasto", Rita Baum 2008

(Rafał Zieliński, „Powrót Kormoranów”, Gazeta Wyborcza-Wrocław, 22.02.2008)