Główna nagroda Kaliskich Spotkań Teatralnych trafiła do aktorek, które zagrały same siebie. Stając nago na scenie, pokazały, że rzeczywistość jest brutalniejsza niż oczekiwania, a fizyczność bywa powodem kompleksów i wstydu. Kaliskie Spotkania Teatralne z udziałem Teatru Modrzejewskiej podsumowuje dla Gazety Wyborczej Kalisz Agnieszka Walczak.

W tym roku w Kaliszu wystąpiło ponad 170 aktorów. Jest to rekord festiwalu odbywającego się nieprzerwanie od 1960 r., a oceniającego tylko i wyłącznie aktorów i aktorki. Widzowie oraz jurorzy obejrzeli 16 spektakli. Jeden w czasie pokazu wyjazdowego w Katowicach, pozostałe na dwóch scenach teatru kaliskiego - głównej i kameralnej, scenie studio Centrum Kultury i Sztuki oraz hali OSRiR. Łączny czas wszystkich spektakli to ponad 35 godzin. Werdykt ogłoszono na uroczystej gali zamykającej imprezę, a pierwszy raz po latach swoją nagrodę wręczyli też dziennikarze kaliskich mediów akredytowani przy festiwalu.

Od zdziwienia do zachwytu
Kaliskie Spotkania Teatralne można oceniać tylko subiektywnie - każdy widz po coś innego przychodzi do teatru i inaczej działa na niego sztuka. Trzeba jednak pamiętać, że najważniejsi są aktorzy. Jednak trudno ich oceniać bez kontekstu - roli, spektaklu, scenografii, kostiumu, muzyki. Dla mnie tegoroczny festiwal był sinusoidalny - od przemyślanych i dobrze stworzonych kreacji, które doskonale harmonizowały z całością, po banalne, infantylne i szkolne prezentacje wyuczonego tekstu.

Taka jest moja ocena po obejrzeniu większości spektakli, choć niektórych tylko w połowie. I był to świadomy wybór, jak w przypadku pokazanej pierwszego dnia biografii Krzysztofa Krawczyka „Chciałem być". Tuż po śmierci artysty gloryfikujący i podnoszący wręcz do rangi świętego dokument o piosenkarzu zrobiła TVP. Byłam ciekawa, kim chciał być Krawczyk według reżysera i scenarzysty Michała Siegoczyńskiego oraz zespołu Teatru Powszechnego w Łodzi.

Oglądając spektakl, zastanawiałam się, czy to chęć pokazania artysty czy jednak kpina albo pastisz? Krawczyk (Mariusz Ostrowski) przechadza się po scenie, dając upust swoim seksualnym fantazjom. Biegają za nim ogłupiałe kobiety, których jedynym celem życiowym jest zdobycie znanego piosenkarza. Więcej nie potrzebuje też jego żona Ewa. Pokazana jest jako rozhisteryzowana i zazdrosna osoba, która urodziła się tylko po to, by wymodlić sobie męża w postaci Krzysztofa Krawczyka.

Gdzieś w tle majaczą inni artyści mniej lub bardziej bliscy Krawczykowi, a wszystko przeplatane jest scenami z jego życia. Śmierć ojca pokazano w karykaturalny sposób, wypadek samolotu, którym leciała Anna Jantar, to już było granie na najniższych strunach emocji. „Chciałem być” według mnie jest tanią, ckliwą i kiczowatą rozrywką. Chociaż - jak pokazał werdykt - widzowie tego właśnie oczekują. Kaliski festiwal potrzebuje jednak innych emocji. I spektakli z pomysłem. Tego zabrakło także w wyreżyserowanym przez Piotra Cieplaka „Śnie srebrnym Salomei” Teatru im. Modrzejewskiej w Legnicy. Pamiętając wystawianą na KST przez ten zespól „Krzywicką. Ostatnią krew", która sprawiła, że czułam ból, strach i dramat każdej z bohaterek tego spektaklu, byłam ciekawa, co zrobią z klasycznym Słowackim. Widzom zaserwowano recytowanie klasycznego tekstu przez ubranych we współczesne stroje aktorów, na tle nużącej scenografii. Trochę energii wnosił Sawa (Paweł Wolak), może dwie lub trzy sceny też miały w sobie pierwiastek przyciągania. Może o polsko-ukraińskich stosunkach miało być bez emocji i surowo, ale dla mnie wyszło monotonnie. Tego snu drugi raz nie chcę śnić.

Męczące didaskalia
Mieszane uczucia ma po „Halce” Narodowego Starego Teatru im. Heleny Modrzejewskiej w Krakowie. Natalia Fiedorczuk i Anna Smolar zobaczyły w XIX-wiecznej operze problemy współczesnych kobiet. Starym problemom dały nowe życie, a bohaterkom głos i odwagę do własnego zdania, wychodzenia poza konwenanse i narzucone im społecznie role.

Kolejny raz mamy stare w nowym wydaniu, ale w przeciwieństwie do „Snu...” Moniuszkowska opera w tej wersji ma lekkość i dużo przestrzeni do improwizacji. Końcowe rozważania bohaterów, kim są, kim chcą być, co stracili, czego się boją, budzą podobne pytania u widza. Dodatkowym walorem jest taniec, który staje się kolejnym bohaterem, tłem, opowieścią. W wydaniu Karoliny Krawczykowskiej nowym bytem. Przeszkadzały mi didaskalia wygłaszane przez aktorów. Przerywanie akcji, by podyskutować, jak zagrać inaczej, może stanąć w innym miejscu, może bardziej się uśmiechać... Co kilka lat pojawiają się trendy, które są wałkowane do znudzenia. I wygłaszanie opisów ze scenariusza jest jednym z nich. Niewiele wnosi, a może męczyć.

W dniu pod hasłem „Wieszcze wiecznie żywi” ze swoją interpretacją „Dziadów” pojawił się na scenie Bogusławskiego teatr z Zielonej Góry. „Gusła” Grzegorza Brala to hipnotyzująca sztuka. II część Mickiewiczowskiego dramatu doprawiono częścią IV w mistyczny sposób. Doskonała charakteryzacja i stroje (może za bardzo oderwane od słowiańskości i to bym zmieniła), grająca cały czas muzyka i taniec aktorów czarują widzów. Wystarczy odpowiedzieć na wezwanie Guślarza (Aleksander Podolak), by dotknąć zaświatów.

Co się kryje pod makijażem
"Jak nie zabiłem swojego ojca i jak bardzo tego żałuję” to dziennik umierania. Dramaturg i reżyser Mateusz Pakuła opisał kilka ostatnich tygodni życia swojego ojca, któremu towarzyszą żona, dzieci, wnuki, przyjaciele. Widzimy tu bezsilność wobec ostateczności, przełamywanie niechęci przed fizycznością chorego, zmagania z polską służbą zdrowia w czasie pandemii, bunt przeciwko katolicko-prawnemu nakazowi umierania po ludzku, do końca, w bólu i bez możliwości wyboru. Jest też śmiech, bo przecież nawet w najbardziej dramatycznych chwilach go potrzebujemy.

Wszystko relacjonują na zmianę Andrzej Plata i Jan Jurkowski, którzy czasami są matką, siostrą, młodszym bratem pisarza. Jest też ojciec (Wojciech Niemczyk) i wieloosobowy, często komiczny Szymon Mysłakowski. W tle, za pianinem, siedzi Marcin Pakula (młodszy brat scenarzysty). Na scenie dzieje się niewiele. W słowach i emocjach - nuklearny wybuch.

Ciekawą propozycją były „Łatwe rzeczy” z Teatru im. Stefana Jaracza w Olsztynie pokazane w dniu pod hasłem „Artystki/Artyści". Bohaterkami spektaklu Anny Karasińskiej są Irena Telesz-Burczyk i Milena Gauer. Minimalistyczny, a jednocześnie pokazujący wszystko to, co kryje się pod scenariuszem, makijażem i kostiumem, w które ubierani są aktorzy. To opowieść o tym, jak wielkim instrumentem w ich pracy jest ciało - często jedyny element decydujący o zdobyciu roli i karierze. Ich fizyczność bywa nieakceptowana i krytykowana, ale równocześnie należy do reżysera, postaci i widza. Dokonując wiwisekcji świata, w którym funkcjonują, pokazują jednocześnie, że problem kanonów określających wygląd dotyczy wszystkich kobiet. I cały czas odgrywa główną rolę. Ten spektakl otrzymał Grand Prix 63. Kaliskich Spotkań Teatralnych - Festiwalu Sztuki Aktorskiej.

Werdykt
Nagrodę publiczności dla Naj-Bogusławskiego Spektaklu 63. Kaliskich Spotkań Teatralnych – Festiwalu Sztuki Aktorskiej liczbą 207 oddanych ważnych głosów i oceną 9,82 otrzymał spektakl: „Jak nie zabiłem swojego ojca i jak bardzo tego żałuję” w reżyserii Mateusza Pakuły w koprodukcji Teatru im. Stefana Żeromskiego w Kielcach i Teatru Łaźnia Nowa w Krakowie

Nagrodę Publiczności dla Naj-Bogusławskiego Aktora 63. Kaliskich Spotkań Teatralnych – Festiwalu Sztuki Aktorskiej liczbą 199 oddanych ważnych głosów otrzymuje Mariusz Ostrowski za rolę Krzysztofa Krawczyka w spektaklu „Chciałem być” w reż. Michała Siegoczyńskiego z Teatru Powszechnego w Łodzi

Jury Dziennikarzy 63. Kaliskich Spotkań Teatralnych – Festiwalu Sztuki Aktorskiej w składzie:
Danuta Synkiewicz – Radio Poznań, Bartłomiej Hypki – Ziemia Kaliska, Agnieszka Walczak – Gazeta Wyborcza, Robert Kuciński – Rocznik Kaliski, Piotr Jaworowski – wKaliszu.pl, Elżbieta Magnuszewska – portal Calisia.pl, Marta Rajewska – Radio Eska, Katarzyna Górcewicz – Telewizja Polska w Poznaniu, Karolina Romke – Radio Centrum po obejrzeniu 16 spektakli konkursowych postanowiło przyznać Nagrodę Dziennikarzy 63. Kaliskich Spotkań Teatralnych Andrzejowi Plata w sztuce „Jak nie zabiłem swojego ojca i jak bardzo tego żałuję” w reżyserii Mateusza Pakuły w koprodukcji Teatru Łaźnia Nowa w Krakowie i Teatru im. Stefana Żeromskiego w Kielcach.

Jury 63. Kaliskich Spotkań Teatralnych – Festiwalu Sztuki Aktorskiej w składzie:
Jagoda Hernik Spalińska – teatrolog, profesor w Instytucie Sztuki Polskiej Akademii Nauk, Maja Pankiewicz – aktorka Teatru Studio w Warszawie, laureatka Grand Prix i Nagrody Publiczności 62 Kaliskich Spotkań Teatralnych, Janusz Majcherek – teatrolog, dyrektor artystyczny Teatru Polskiego w Warszawie, Bogdan Tosza – reżyser, profesora Szkoły Filmowej im. Krzysztofa Kieślowskiego w Katowicach, po obejrzeniu 16 spektakli konkursowych przyznało następujące nagrody i wyróżnienia:

Specjalną Nagrodę Aktorską dla artysty na początku drogi aktorskiej Karolinie Kraczkowskiej, performerce i choreografce, za rolę Tancerki w spektaklu „Halka” w reż. Anny Smolar z Narodowego Starego Teatru im. Heleny Modrzejewskiej w Krakowie.

Nagrodę im. Jacka Woszczerowicza ufundowaną przez Związek Artystów Scen Polskich otrzymał Grzegorz Przybył za rolę Osipa w spektaklu „Płatonow” w reżyserii Małgorzaty Bogajewskiej z Teatru Śląskiego im. Stanisława Wyspiańskiego w Katowicach.

Jury przyznało dwa równorzędne wyróżnienia w wysokości 2 tys. zł dla Agnieszki Skrzypczak za rolę Tej Jednej/Innej Takiej w spektaklu „Słabi” w reż. Rafała Sabary z Teatru im. Stefana Jaracza w Łodzi oraz dla Andrzeja Kłaka za rolę Tomasza w spektaklu „Twarzą w twarz” w reż. Mai Kleczewskiej z Teatru Polskiego im. Hieronima Konieczki w Bydgoszczy oraz Teatru Powszechnego im. Zygmunta Hubnera w Warszawie.

Trzy równorzędne trzecie nagrody aktorskie po 4 tys. zł otrzymali ex aequo Anna Kadulska za rolę Anny Wojnicew w spektaklu „Płatonow” w reżyserii Małgorzaty Bogajewskiej z Teatru Śląskiego im. Stanisława Wyspiańskiego w Katowicach oraz Aleksandra Nowosadko za rolę Halki i Łukasz Stawarczyk za rolę Jontka w spektaklu „Halka” w reż. Anny Smolar z Narodowego Starego Teatru im. Heleny Modrzejewskiej w Krakowie.

Drugą nagrodę aktorską w wysokości 6 tys. zł zdobył Mateusz Znaniecki za rolę Młodego Maksymiliana Aue w spektaklu „Łaskawe” w reż. Mai Kleczewskiej oraz za rolę Nikołaja Tryleckiego w spektaklu „Płatonow” w reż. Małgorzaty Bogajewskiej z Teatru Śląskiego im. Stanisława Wyspiańskiego w Katowicach.

Pierwszą nagrodę aktorską w wysokości 8 tys. zł otrzymała Karolina Adamczyk za rolę Karin w spektaklu „Twarzą w twarz” w reż. Mai Kleczewskiej z Teatru Polskiego im. Hieronima Konieczki w Bydgoszczy oraz Teatru Powszechnego im. Zygmunta Hubnera w Warszawie.

Honorową Nagrodę im. Macieja Prusa dla najlepszego reżysera Kaliskich Spotkań Teatralnych Festiwalu Sztuki Aktorskiej otrzymała Maja Kleczewska za dwa spektakle: „Łaskawe” Jonathana Littella z Teatru Śląskiego im. Stanisława Wyspiańskiego w Katowicach oraz za „Twarzą w twarz” wg Ingmara Bergmana z Teatru Polskiego im. Hieronima Konieczki w Bydgoszczy oraz Teatru Powszechnego im. Zygmunta Hubnera w Warszawie.

Nagrodę Specjalną w wysokości 10 tys. zł otrzymał zespół aktorski w składzie Andrzej Plata, Wojciech Niemczyk, Jan Jurkowski, Szymon Mysłakowski i Marcin Pakuła za role w spektaklu „Jak nie zabiłem swojego ojca i jak bardzo tego żałuję” w reż. Mateusza Pakuły z Teatru Łaźnia Nowa w Krakowie i Teatru im. Stefana Żeromskiego w Kielcach.

Grand Prix 63. Kaliskich Spotkań Teatralnych - Festiwalu Sztuki Aktorskiej za głęboko osobistą i pełną czułości wiwisekcję sztuki aktorskiej otrzymały ex aequo po 10 tys. zł Irena Telesz-Burczyk oraz Milena Gauer za role w spektaklu „Łatwe rzeczy” w reż. Anny Karasińskiej z Teatru im. Stefana Jaracza w Olsztynie.

(Agnieszka Walczak, „Zakończyły się Kaliskie Spotkania Teatralne. Widzowie nagrodzili odtwórcę roli Krzysztofa Krawczyka”, https://kalisz.wyborcza.pl/, 14.05.2023)