Pierwszy klaps na planie „Operacji DUNAJ” w reż. Jacka Głomba
- Szczegóły
- To, że zaprosiliśmy do tej produkcji Czechów, jest oczywiste. Nie chcieliśmy wynająć tylko kilku czeskich aktorów - mówi reżyser filmu Jacek Głomb. - Chcieliśmy, aby go współtworzyli, bo przecież jest to opowieść o naszych wspólnych losach. Poza tym realizujemy go z dbałością o szczegóły, i czeska pomoc jest nieodzowna, żeby ten film nie przypominał amerykańskich filmów o Rosji, na których wszyscy pękamy ze śmiechu z powodu głupich wpadek wynikających z nieznajomości realiów - dodaje.
W upalny piątek kręcono sceny przy studni z pompą na podwórku czeskiej gospody „U krtka” (u krecika), w ścianie której utkwiła „Biedroneczka”, nieco już wysłużony polski czołg T-34 uczestniczący w inwazji. Na ten dzień Karpniki zamieniły się bowiem w północnoczeską wioskę, z której do Jièína jest 8, a do Hradec Králové 55 km, o czym informuje stosowny filmowy drogowskaz na rozwidleniu drogi.
Klimat tworzy także czerwona gwiazda i napis na byłym folwarku, który gra odpowiednik czeskiego PGR-u: „Ani zrno nazmar”, z domalowanym przez niewidzialną rękę antyinterwencyjnym rymem „Vsem Rusakum nazdar” (co w nieco frywolnym tłumaczeniu mogłoby znaczyć nasze „Każdy kłos na wagę złota” z rymem „Niech się wynosi Ruska hołota”).
Tuż przed południem na planie filmowym pojawił się niespodziewanie Jiøí Menzel, który nie miał tego dnia zaplanowanych zadań aktorskich (będzie grał drużnika Oskara, który jako pierwszy ze stałych bywalców gospody „U krtka” nazwie po imieniu sytuację. -Wojna do nas przyszła – powie.
- Bardzo liczę na to, że Jiøí Menzel, który zaproponował kilka poprawek do scenariusza, będzie strażnikiem czeskiego ducha tego filmu – objaśniał Jacek Głomb, dla którego „Operacja Dunaj” to debiut w filmowej fabule. – Mam także świetną ekipę i ogromne wsparcie operatora Jacka Petryckiego (robił zdjęcia m.in. w filmach Krzysztofa Kieślowskiego i Agnieszki Holland) – dodał Głomb.
W jednej z sekwencji mogliśmy podglądać także szefową gospody Andreę, niezwykle popularną czeską gwiazdę filmu Evę Holubovą. Spore zamieszanie na filmowym planie wywołała informacja, że jeden z czeskich aktorów zamierza do Karpnik… przylecieć śmigłowcem. – Prosi o znalezienie mu lądowiska – usłyszeliśmy. Najpewniej chodziło o inną z czeskich gwiazd uczestniczących w tym projekcie. Bolek Polívka to mim, aktor, autor scenariuszy, kabareciarz i autor bardzo popularnego programu czeskiej telewizji, dwukrotnie nagrodzony „Złotym lwem”, jako najwybitniejszy aktor Czech.
Z zaciekawieniem podglądaliśmy także filmowego debiutanta Macieja Nawrockiego. Tym większym, że aktor w niemal każdej przerwie popijał tajemniczy płyn ze stylowego indiańskiego naczynia. – To bardzo mocny, paragwajski napar herbaciany z dużą zawartością kofeiny. Taki sam, jaki popijał Ernesto „Che” Guevara – śmiał się z tej dociekliwości młody aktor.
Wkrótce na filmowym planie pojawią się także Zbigniew Zamachowski (jako zdradzany przez żonę kapitan Grążel) oraz Tomasz Kot (porucznik Jakubczak), który razem z nim poszukiwał będzie zaginionej „Biedroneczki”. A także liczna ekipa aktorów legnickiego Teatru Modrzejewskiej.
- Chcemy zrobić film „i do śmiechu” i „do płaczu”. Zabawny, ale szlachetny w sposobie opowiadania. Nasi bohaterowie nie będą bojownikami „o wolność i demokrację”. Nie kierują się szlachetnymi intencjami. Dopiero to, co spotyka ich podczas interwencji w Czechosłowacji, powoduje, że na swój sposób się zmieniają… - objaśnia Jacek Głomb.
Zdjęcia w Karpnikach potrwają do końca sierpnia. Potem filmowcy przeniosą się do Czech i twierdzy Modlin. "Operacja Dunaj" będzie kręcona w dwóch językach. Na ekranie zobaczymy napisy przy czeskich dialogach, nasi sąsiedzi przy polskich. Premiera planowana jest na 21 sierpnia 2009 roku, równocześnie w Warszawie i w Pradze, dokładnie w kolejną rocznicę haniebnej inwazji.
W środę 20 sierpnia, a zatem dokładnie w 40 rocznicę inwazji na Czechosłowację, realizatorzy filmu zaplanowali dzień otwarty dla dziennikarzy mediów obu krajów uczestniczących w tej produkcji.
Grzegorz Żurawiński