Polska pierwsza liga i czeska ekstraklasa – tak można określić obsadę filmowego debiutu reżyserskiego Jacka Głomba. Zamachowski, Stuhr, Kot, Bluszcz - z jednej strony. Menzel, Polivka, Holubova, Dusek - z drugiej. Do tego liczna jak nigdy wcześniej reprezentacja legnickiego teatru. 1 sierpnia w Karpnikach koło Jeleniej Góry rozpoczęły się zdjęcia do polsko-czeskiego komediodramatu „Operacja Dunaj”. Z filmowego planu pisze Grzegorz Żurawiński.

- To, że zaprosiliśmy do tej produkcji Czechów, jest oczywiste. Nie chcieliśmy wynająć tylko kilku czeskich aktorów - mówi reżyser filmu Jacek Głomb. - Chcieliśmy, aby go współtworzyli, bo przecież jest to opowieść o naszych wspólnych losach. Poza tym realizujemy go z dbałością o szczegóły, i czeska pomoc jest nieodzowna, żeby ten film nie przypominał amerykańskich filmów o Rosji, na których wszyscy pękamy ze śmiechu z powodu głupich wpadek wynikających z nieznajomości realiów - dodaje.

Czeskie klimaty

W upalny piątek kręcono sceny przy studni z pompą na podwórku czeskiej gospody „U Krtka” (u krecika), w ścianie której utkwiła „Biedroneczka”, mocno już wysłużony polski czołg T-34 uczestniczący w inwazji. Na ten dzień Karpniki zamieniły się bowiem w północnoczeską wioskę, z której do Jièína jest 8, a do Hradec Králové 55 km, o czym informował stosowny filmowy drogowskaz na rozwidleniu drogi.

Czeskie klimaty sierpnia 1968 roku podkreślała także czerwona gwiazda i napis na byłym folwarku, który gra odpowiednik czeskiego PGR-u: „Ani zrno nazmar”, z domalowanym przez niewidzialną rękę antyinterwencyjnym rymem „Vsem Rusakum nazdar” (w nieco frywolnym tłumaczeniu mogłoby to znaczyć nasze „Każdy kłos na wagę złota” z rymem „Niech się wynosi Ruska hołota”).

Mistrz na planie


Tuż przed południem na planie filmowym pojawił się niespodziewanie Jiøí Menzel, który nie miał tego dnia zaplanowanych zadań aktorskich (będzie grał drużnika Oskara, który jako pierwszy ze stałych bywalców gospody „U Krtka” nazwie po imieniu sytuację. - Wojna do nas przyszła – powie. Z szacunku dla 70.letniego artysty, laureata Oskara za reżyserię „Pociągów pod specjalnym nadzorem”, na chwilę przerwano zdjęcia.

- Bardzo liczę na to, że Jiøí Menzel, który zaproponował kilka poprawek do scenariusza, będzie strażnikiem czeskiego ducha tego filmu – objaśniał Jacek Głomb, dla którego „Operacja Dunaj” to debiut w filmowej fabule. – Mam także świetną ekipę i ogromne wsparcie operatora Jacka Petryckiego (robił zdjęcia m.in. w filmach Krzysztofa Kieślowskiego i Agnieszki Holland) – dodał Głomb.

Zaćmienie Słońca

Maciej Stuhr (jeden z filmowych czołgistów) wykorzystał zamieszanie, by - przez specjalny filtr wypożyczony od operatora filmu – obejrzeć efekt częściowego zaćmienia Słońca, widocznego właśnie na bezchmurnym niemal niebie. Chwilę później wszystko wróciło do filmowej rutyny. Próby, przymiarki, ujęcia, powtórki, duble, dokrętki… Dla obserwatora z zewnątrz nuda nie do opisania, dla uczestniczących w tym twórców mało widowiskowe i mozolne dążenie do perfekcji.

Z zaciekawieniem podglądaliśmy także filmowego debiutanta Macieja Nawrockiego (najmłodszy w załodze „Biedroneczki”). Z tym większym, że aktor w niemal każdej przerwie popijał tajemniczy płyn ze stylowego indiańskiego naczynia. – To bardzo mocny, paragwajski napar herbaciany z dużą zawartością kofeiny. Taki sam, jaki popijał Ernesto „Che” Guevara – śmiał się z tej dociekliwości młody aktor.

Kobieta z siekierą


W jednej z sekwencji mogliśmy podglądać także szefową zdemolowanej przez czołg czeskiej gospody Andreę, niezwykle popularną u naszych sąsiadów aktorkę Evę Holubovą. To właśnie ona wybiegła nagle na podwórko z siekierą w ręku wlokąc za sobą zaskoczonego dowódcę „Biedroneczki” (w tej roli legnicki aktor Bogdan Grzeszczak).

Nie chodziło jednak o krwawą zemstę za zniszczenie knajpy. – Skoro przyjechaliście nam „pomóc”, to… narąbcie drzewa! – rzuciła jadowicie Andrea. - Straszna kobieta – skomentował dynamikę aktorki operator filmu Jacek Petrycki. - Gdyby pan miał taką kobietę, byłby pan rad! – odcięła się Holubova.

Na plan śmigłowcem?


Spore zamieszanie na filmowym planie wywołała informacja, że jeden z czeskich aktorów zamierza do Karpnik… przylecieć śmigłowcem. – Prosi o znalezienie mu lądowiska – usłyszeliśmy od ludzi z kierownictwa produkcji. Najpewniej chodziło o inną z czeskich gwiazd uczestniczących w tym projekcie Bolka Polívkę, mima, aktora, autora scenariuszy i kabareciarza, a ostatnio autora bardzo popularnego programu czeskiej telewizji, dwukrotnie nagrodzonego „Złotym lwem”, jako najwybitniejszy aktor Czech.

Podczas pierwszego dnia zdjęć oglądaliśmy także czwartego z czołgowej załogi, byłego już legniczanina Przemysława Bluszcza. Nieco później na filmowym planie pojawią się także Zbigniew Zamachowski oraz Tomasz Kot. A także kolejna grupa aktorów Teatru Modrzejewskiej w Legnicy.

Smutna komedia


- Chcemy zrobić film i do śmiechu” i do płaczu. Zabawny, ale szlachetny w sposobie opowiadania. Nasi bohaterowie nie są bowiem bojownikami o sprawę. Nie kierują się szlachetnymi intencjami. Sytuacja ich przerasta. Dopiero to, co spotyka ich podczas interwencji w Czechosłowacji, powoduje, że na swój sposób się zmieniają… - objaśnia Jacek Głomb.

- Po co nas tu przysłali? Przecież tu nie ma żadnych Niemców, nic złego tu się nie dzieje – zapyta w pewnej chwili najmłodszy z załogi Jasiek swojego wuja, dowódcę czołgu i wojskowego weterana z partyzancką przeszłością. – To ty nie wiesz gdzie kryje się „kontra”? – usłyszy. – W lesie? – zapyta jeszcze raz, by po chwili usłyszeć ostateczny argument, że powinien siedzieć na dupie i milczeć.

Zdjęcia w Karpnikach potrwają do końca sierpnia. Potem filmowcy przeniosą się do Czech, a na koniec do twierdzy Modlin. W środę 20 sierpnia, a zatem dokładnie w 40 rocznicę inwazji na Czechosłowację, realizatorzy filmu zaplanowali dzień otwarty dla dziennikarzy mediów obu krajów uczestniczących w tej produkcji.

Grzegorz Żurawiński