- My aktorzy nie wiemy, co to zwolnienie lekarskie - mówił Jerzy Trela w auli I Liceum Ogólnokształcącego w Legnicy. - Gdy jestem chory to idę do lekarza i mówię mu aby postawił mnie na nogi na wieczorny spektakl. Pobytowi krakowskiego aktora w Legnicy, w której na scenie Teatru Modrzejewskiej zagrał „Wielkie kazanie księdza Bernarda”, przyglądał się Zygmunt Mułek z Panoramy Legnickiej.

Jerzy Trela zagrał na legnickiej scenie monodram " Wielkie kazanie księdza Bernarda" Leszka Kołakowskiego. Dopiero po spektaklu aktor powiedział, że się lekko przeziębił. Nie zrezygnował ze spotkania z młodzieżą mimo bolącego gardła. Aktor wchodząc na spotkanie z uczniami był skrępowany przyjęciem jakie mu zgotowali. Grała szkolna orkiestra. - Cieszę się, że są ludzie, którzy kochają teatr - mówił aktor. - Są tacy, którzy wróżą mu upadek, ale ja wierzę, że przetrwa.

Jerzy Trela został aktorem ponosząc… karę za swoje nieuctwo. W Liceum Plastycznym polonistka kazała uczyć się wierszy na o pamięć. Uczeń Trela nie miał do tego zapału. Ale gdy nazbierało się sporo dwój i mógł powtarzać klasę koledzy doradzili mu, żeby wykuł na pamięć jakiś wiersz i poszedł do nauczycielki. - Nauczyłem się wiersza "Śmierci pułkownika" Adama Mickiewicza - wspomina aktor. - Polonistce się to spodobało i klepałem ten wiersz na każdej akademii. Wszystkim się to już znudziło, więc nauczyłem się innego - " Sokrates tańczący " Tuwima. Po szkole poszedłem pracować do teatru jako techniczny. Ale któregoś razu w nagłym przypadku zaproponowano mi zastępstwo i w ten sposób dołączyłem do zespołu.

Z młodości aktor pamięta wycieczki do Krakowa. Zwiedzanie Wawelu. I - oczywiście obowiązkowo - wieczorny spektakl. - W Teatrze im. Słowackiego były bardzo wygodne siedzenia - śmieje się. - Po wyczerpującym dniu można było się wyspać. "Wielkie kazanie księdza Bernarda” to pierwszy monogram w jego karierze. -Ten tekst mnie dręczył - mówi. - Na 40-lecie Teatru Stu Krzysztof Jasiński zaproponował mi jego zagranie. Zrobił mi wykład z demonologii i uznaliśmy, że inny diabeł poza nami nie może w tym przedstawieniu maczać palców.

Aktor przyznał, ze bardzo lubi dinozaury. Właśnie w jednej z kreskówek o tych gadach podkładał głos.

*************************************************************************************



Zobaczyli, usłyszeli i skomentowali:


- Jerzy Trela sprawia wrażenie człowieka bardzo skromnego - mówi licealistka Joanna Łukaszewicz. - Słuchał nas uważnie i odpowiadał konkretnie na zadane pytania. Jej koleżankę Karolinę Kowalską ujął tym, że potrafił nawiązać świetny kontakt podczas spektaklu. - Zakończenie było wspaniałe - dodaje Elżbieta Matkowska. - Podniósł kapelusz i wyszedł, to było wspaniałe. - Niewielu jest w Polsce takich aktorów, którzy potrafią grać w sposób zdystansowany i wyciszony - mówi Tomasz Dziurzyński. - Z drugiej strony niewiele osób potrafi tak ujmująco mówić o teatrze. Jerzy Trela jest ucieleśnieniem tego, co najlepsze w polskim teatrze – dodaje polonista I LO.

(Zygmunt Mułek, „Lubię dinozaury”, Panorama Legnicka, 14.11.2006)