Teatr Modrzejewskiej na sobotę 30 października zapowiada premierę “Roku na ziemi” – wyreżyserowanego przez Joannę Gonschorek (debiut reżyserski) spektaklu dla naj-najów czyli widzów w wieku 1-4 lat. Podpatrywaliśmy reakcje dzieci i rodziców na próbie generalnej. Te pierwsze raz za razem wybuchały śmiechem. Ci drudzy szeptali do sąsiadów: "Ge-nial-ne!". Pisze Piotr Kanikowski.


Spektakl trwa niespełna godzinę. Dzieci siedzą na poduszkach na scenie, rodzice tuż przy nich na długiej pufie. Najbardziej przemądrzalscy nie mogliby polemizować z tezą, że widzowie w teatrze są najważniejsi, bo tym razem publiczność została usadzona dosłownie w centrum widowiska jak w oku wymyślonego dla niej cyklonu. Wszystko dzieje się dokoła. Ożywają legnickie rzeźby – Julek spod Galerii Sztuki (Aleksandra Listwan), satyrykonowy Filip (Mateusz Krzyk) i Neptun z fontanny przechrzczony tu zgodnie z dziecięcą logiką na Pansika (Bartosz Bulanda). Babcia (Zuza Motorniuk) pokazuje i objaśnia Dziecku (Magda Skiba) świat, budząc przy okazji zdumienie i zachwyty dzieci na widowni. Historia jest prosta, wpisana w cykl czterech pór roku, ale można ją odczytać również jako opowieść o życiu od narodzin “z ziarenka”, “z jaja” do śmierci. Aby utrzymać uwagę małych widzów teatr sięga po różne środki, łącznie z multimediami i czarami (scenograf Szymon Antoniak – udany debiut) Najfajniejsza jest chyba karuzela. Karuzela w teatrze? No właśnie! Takie cuda!

Ale mój pierwszy zachwyt to język. Naprawdę genialny. Zredukowany do paru podstawowych sylab, podsłuchanych u dzieci, które uczą się mówić. Ze słownikiem, w którym są wyłącznie ważne wyrazy  – baba, si, ko, ma, am i pa pa – przez co cały świat zyskuje na sensualności. Staje się malutki, kieszonkowy, przytulny, bezpieczny i nawet jeśli przydarza się w nim śmierć, to można się odgrodzić od rozpaczy cudownym buforem wyobraźni. Jednocześnie absolutnie wszystko w nim jest ważne, ciekawe, warte obejrzenia, dotknięcia, posłuchania lub powąchania, dlatego co chwila emocje podrywają naj-najów z poduszek.

Rytmicznemu, pociętemu na kawałki językowi towarzyszy równie pomysłowa muzyka wykonywana na żywo przez Andrzeja Janigę i Amadeusza Naczyńskego. Bazuje w dużej mierze na instrumentach perkusyjnych. Naśladuje dźwięki natury takie jak deszcz, wiatr. Miewa urok przedszkolnego przeboju, ale bywa też nieobliczalna jak brazylijska samba lub wytrawna jak jazz. Jazz dla dwulatków? No właśnie! Takie cuda!

W "Roku na ziemi" błyszczą komediowe talenty zespołu Modrzejewskiej. Z niesłabnącym rozbawieniem obserwowałem, do czego są zdolni dorośli ludzie, by wywołać uśmiech na dziecięcej buzi. Zwłaszcza to, co wyprawia Magda Biegańska w roli Pawia, przechodzi ludzkie pojęcie.  Twórcy "Roku na ziemi” założyli, że naj-najsza publika będzie chciała co jakiś czas pośpiewać albo potańczyć razem z aktorami. W scenariusz wpleciono także mnóstwo innych okazji, by maluchy uaktywnić. Na próbie generalnej różnie się to udawało. U części widowni, także dorosłej, czasem górę brało onieśmielenie i powściągliwość. W okolicach jesieni (mierząc ten “Rok” porami roku) tempo jakby odrobinę siadło, ale spektakl szybko odzyskał swój rytm. Objawów znudzenia, choćby najmniejszych, nie zauważyłem. Chyba było przeciwnie: zaskoczenie, że czas płynie tak szybko. Niektórzy nie chcieli wychodzić z teatru i już po opadnięciu kurtyny rwali się się do bitwy na poduszki.  W teatrze? No właśnie!

Myślę, że na zabawie się nie skończyło. Dzieci i dorośli wychodzili z teatru z impulsem do poważnych rozmów na rozmaite tematy, np. dlaczego nie sika się w miejscu publicznym, skąd biorą się drzewa czy ptaki, gdzie odeszła babcia, co począć ze stratą i czy można coś zyskać, kiedy ma się mniej niż inni. Teatr to miejsce, gdzie można bezpiecznie zmierzyć się nawet z taką traumą jak śmierć członka rodziny, czego w swoim monodramie "Maraton/Tren" dowiódł wcześniej Paweł Palcat. On zrobił spektakl dla dorosłych. Joanna Gonschorek umiejętnie, z dużą delikatnością, wplotła ten wątek w opowieść dla dzieci. Niektórzy z dorosłych pytali, czy nie lepszy dla tej historii byłby jakiś prosty happyend, jak w bajce – że żyli długo i szczęśliwie. Ja myślę, że jak ktoś lubi bajki, to znajdzie ich dość w teatrze, kinie, telewizji.

Jacek Głomb, dyrektor Teatru Modrzejewskiej,  jako jedno z zadań na nową kadencję postawił sobie przyciągnięcie na widownię ludzi, którzy dotąd niespecjalnie byli zainteresowani ofertą placówki. “Rok na ziemi” to strzał w dziesiątkę. A publiczność, którą rozkocha w sobie Paw, Pansik, Filip lub Baba, będzie rosła ze wspomnieniem teatru jako miejsca fantastycznej zabawy. Na pewno nie raz jeszcze zechce to doświadczenie powtórzyć.

Plus za pomysł. Plus za wykonanie.

(Piotr Kanikowski, "Świat. Taki malutki", https://24legnica.pl, 28.10.2021)