Przysłuchiwałem się rozmowom w legnickiej Obywatelskiej Kawiarence, której gościem tym razem był Tomasz Piątek. Ponoć najlepszy obecnie dziennikarz śledczy. Postrach rządzących (aktualnych, oczywiście). Jego książki rozeszły się wśród kawiarnianej publiczności zanim jeszcze zaczęła się rozmowa. O spotkaniu w teatralnej kawiarni pisze i recenzuje je Adam Kowalczyk.


W ubiegłym tygodniu rozczulił mnie był pan, który postawił dramatyczne pytanie: kto nas poprowadzi? Kobiety? – zasugerował nieśmiało. Znikąd wodza ni nadziei, poczucie bezwładu, dla którego nie znajdują się żadne usprawiedliwienia. Przecież wszystko jest jasne, jest poparcie, zgoda. Błędy przeciwnika wydają się oczywiste. Siły – jeszcze jakie! Gotowe wzory działań. Wszystko czeka. I nic. Chocholi tan, milczy róg. O czym to?

Ano, przysłuchiwałem się rozmowom w legnickiej Obywatelskiej Kawiarence, której gościem tym razem był Tomasz Piątek. Ponoć najlepszy obecnie dziennikarz śledczy. Postrach rządzących (aktualnych, oczywiście). Jego książki rozeszły się wśród kawiarnianej publiczności zanim jeszcze zaczęła się rozmowa. Anonsować nie trzeba. Wszyscy znają, czytali, zgadzają się. Początek był taki, że podziękowano gościowi brawami za narażanie się – żadnych tam tytułów, streszczeń, wyjaśnień. Taki znany!

Gość odpłacił w pewnym momencie te honory stwierdzeniem o zaszczycie obcowania z elitą. Duser za duser, atmosfera wyśmienita do końca niemal. Aż padło to pytanie właśnie: kto będzie naszym wodzem? I tu zrobiło się jakoś – nijako. Może odpowiedź była zbyt trudna (co gość kilkakrotnie podkreślał, mówiąc, że rzeczywistość jest złożona), a czas naglił i pociąg pod parą na peronie (…stoi i sapie…), może z innego powodu – wodza nie wskazano. Cóż.

Ważnym tematem tego spotkania okazały się media społecznościowe, fake news, algorytm i związane z nim pojęcie bańki informacyjnej (filter buble). Jak to działa, pokazał pięknie film "The Social Dilemma", który kiedyś wspominałem w Piastowskiej. Nie miejsce tu na streszczanie, ale na komentarz – owszem.

Media społecznościowe, co mnie bardzo zdziwiło, zostały przedstawione jako zagrożenie dla wolności i demokracji! Mają bowiem podkopywać prawdziwe dziennikarstwo (wielokrotnie pojawiło się w związku z tym słowo: prawda). I nie dlatego, że tworzy się poprzez nie jakiś tam miałki content zawalający strony internetowe.

Po wyczynach Strajku Kobiet wydawało się, że to właśnie media społecznościowe dają postempowej (tak w oryginale - @KT) opozycji niekontrolowalne przez rządzących narzędzie i dlatego skazują ich na niedoczas i lekki bezwład. Można było pomyśleć, że liberalne ruchy wezmą teraz, co chcą. Ale nie. Są groźne, bo wyniosły do władzy PiS i Trumpa. A na dodatek za ich pomocą Wielka Brytania opuściła UE, na co zwróciła uwagę jedna z uczestniczek (chyba oglądała pilnie "Brexit: The Uncivil War" Toby’ego Haynesa).

Zgrozą przejęci zgromadzeni poczęli pytać, jak to przerwać, jak się uchronić? I dostali odpowiedź: taką – odpowiedzialność spoczywa na szkole. Szkoła uczy, że Krzyżacy byli źli, a nie edukuje przeciw fake newsom (w ogóle – w dniu Edukacji Narodowej wygłoszono w tej elitarnej kawiarence pogląd, że szkoła polska jest zacofana – tak, mniej więcej – XIX wiek. Naprawdę, Tomasz Piątek to powiedział!

I zaczęło się rozważanie jak wyjść z bańki, jak obezwładnić algorytmy. Z pełnym, oczywiście poczuciem, że bańka to problem pewnych nieświadomych, niezorientowanych w działaniu algorytmów. Z niesformułowanym, a jednak oczywistym założeniem, że kawiarenkowa elita znajduje się poza swoją bańką. Poza jakąkolwiek bańką.

Przebywając w sferze wolnej od selekcji i doboru informacji elita podziela wyrażony przez Tomasza Piątka pogląd, że Władimir Putin, Jarosław Kaczyński i Mark Zuckerberg są najgorszym obecnie zagrożeniem. Nie do końca zrozumiałem, czy działając wspólnie i w porozumieniu, czy raczej – tak każdy z osobna. Niemniej, tak, jak wyżej – zostało sformułowane i przyjęte jako pewne to właśnie stwierdzenie.

Potem, i gdzie indziej – znalazłem myśl pochodną. I podobną. Oczywiście – także spoza baniek i bez jakiegokolwiek wpływu algorytmów. Sama czysta i wolna myśl. Jarosław Kaczyński jest winien napięciom i kryzysowi na wschodniej granicy Polski. Rozdał scenariusze, przydzielił role. Wytyczył strefę śmierci. Urządził, do spółki z Łukaszenką – grę (gejm).

Twórca tej myśli w swojej, jak to nazwał- analogii, nie zauważył, jak sam przyjął jedną ze znaczniejszych ról w tej grze – szefa propagandy, oświecenia publicznego i informacji. Wrażenie elitarności owej analogii, a może i jej autora – miał podkreślić włączony w tekst cytat z wiersza Zbigniewa Herberta. Dokładnie według tej zasady, co powoływanie się na postać śp. Lecha Kaczyńskiego przez Roberta Biedronia na Placu Zamkowym. To wytwory poszukiwania prawdy i obserwacji a nie algorytmów, pilnego zapotrzebowania na wroga czy mobilizacji elektoratów.

Jaka, pomyślałem, szkoła da temu radę? W tej dziewiętnastowiecznej były rózgi. Ale tu: sam top – matury i dyplomy uczelni w kieszeniach. Pozycja społeczna, rozpoznawalność, ambicje wpływania na ludzkie myślenie. I to chowanie się za kobietami. Elita. Szkoda słów.

(Adam Kowalczyk, "Elita", http://www.gazetapiastowska.pl, 17.10.2021)