Na “Fanny i Aleksandrze” Teatru im. Heleny Modrzejewskiej w Legnicy, czyli na pierwszym z festiwalowych “bergmanów”, trwającym (uwaga!) 225 minut z jedną przerwą, nie nudziłam się ani przez moment! A przyznaję, że trochę się tej długości obawiałam… Pisze dr Monika Bator – kulturoznawczyni, nauczycielka akademicka w Instytucie Literaturoznawstwa i Językoznawstwa Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach.

Oczywiście do pójścia na spektakl, o którym za wiele nie wiedziałam, zachęcił mnie Bergman. To jeden z tych filmów reżysera, które naprawdę lubię. Historia rodzeństwa, wychowanego w pełnym ciepła domu, które w wyniku decyzji mamy, po śmierci ojca, dostaje się pod opiekę zimnego pastora i jego rodziny, została świetnie opowiedziana także na scenie, dzięki m.in. połączeniu różnych konwencji: baśni, sagi rodzinnej, horroru i komedii.

Wyjątek dla Kielc

Z materiałów festiwalowych można wyczytać, że spektakl po raz pierwszy został pokazany na żywo poza siedzibą Teatru Modrzejewskiej. I tu pełen sukces. Genialnie ograno przestrzeń Kieleckiego Centrum Kultury, bo właśnie tam odbywał się festiwalowy spektakl, z wykorzystaniem kamery z telefonu, ale też scenicznych “efektów specjalnych”, czy też naszego, czyli publiczności, przemieszczania się w tej przestrzeni.

Znakomita gra całego zespołu, bez słabych punktów, zarówno dorosłego, jak i dziecięcego oraz… zwierzęcego, bo na scenie pojawiły się dwa psy. Bardzo dobry pomysł z podwójnymi rolami bohaterów dziecięcych, odgrywanych zarówno przez dzieci, jak i przez dorosłych, obecnych razem na scenie i płynnie wymieniających się kwestiami. Dużo było w tym wszystkim swobody i lekkości.

Teatr w teatrze

Elementem spajającym całość tej opowieści jest motyw teatru, fascynacji tym miejscem, jego tajemnicą. Bohaterowie pracują w teatrze i bawią się w teatr, a my widzowie jesteśmy tam wprowadzeni jakby od kulis. Motyw teatru w teatrze w moim wypadku został niechcący wzbogacony o jeszcze jedną warstwę. Ponieważ złapał mnie w trakcie spektaklu atak kaszlu, musiałam z konieczności wyjść do toalety, ale nie było to proste, bo cała przestrzeń wokół sceny, korytarze były miejscem, w którym dział się spektakl. W sumie mogłam zobaczyć jakby kulisy kulis.

Ależ to była przyjemność!

(Monika Bator, "Pierwszy mój spektakl festiwalowy i od razu strzał w dziesiątkę!", https://tknews.pl/, 7.09.2021)