Zaskakująca, nostalgiczna, miejscami dramatyczna. Taka była trzecia propozycja 3. Kieleckiego Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego. W niedzielę widzowie zobaczyli spektakl „Fanny i Aleksander” Ingmara Bergmana w wykonaniu zespołu Teatru im. Heleny Modrzejewskiej w Legnicy. Relacja Doroty Klusek.

To teatralna wersja filmu Ingmara Bergmana o tym samym tytule z 1982 roku. Obraz zdobył uznanie w świecie kinematografii, otrzymując liczne nagrody, w tym aż cztery Oscary. Łukasz Kos, reżyser spektaklu przyznał, że to jeden z jego ukochanych filmów, ale początkowo nie zamierzał go przenosić na scenę.

„Ostatnia wieczerza teatralna przed pandemią”

- W pewnym momencie w zespole w Legnicy, wraz z dyrektorem teatru Jackiem Głombem, długo szukaliśmy tytułu, który chcielibyśmy wystawić. Zastawialiśmy się nad jakąś tragedią antyczną, bo wcześniej robiłem „Iliadę”, i nagle zdałem sobie sprawę, że to jest taki zespół ludzi, taka wspaniała rodzina, że z nimi trzeba zrobić „Fanny i Aleksandra”. Okazało się, że nasz teatr jest taki, jaki opisywał Bergman. Właściwie od pierwszych prób mieliśmy takie poczucie, że ten spektakl to dobry wybór i dla tego zespołu i dla mnie - wyjaśnia.

Spektakl miał premierę w Teatrze im. Heleny Modrzejewskiej 28 lutego 2020 roku. - Przed premierą zdążyliśmy to zagrać sześć razy, łącznie z przedpremierowymi spektaklami. Ktoś nawet w recenzji nazwał nasz spektakl „ostatnią wieczerzą teatralną przed pandemią”. Po pandemii gramy ten spektakl po raz drugi. Wszyscy do niego tęsknią, bardzo go kochają, mamy do niego specjalny stosunek - wyjaśnia.

Akcja spektaklu rozpoczyna się w wigilię Bożego Narodzenia 1907 roku Rodzina Ekdahlów świętuje. Panuje sielanka. Rok później wszystko się zmienia. Umiera mąż Emilii. Owdowiała kobieta, matka trójki dzieci, podejmuje decyzję by ponownie wyjść za mąż. Jej wybrankiem zostaje biskup protestancki Vergerus, człowiek surowy, oschły, który terroryzuje swoją nową rodzinę.

Historia jest ciekawa, ale jeszcze większą wartością jest sposób jej pokazania. Film powstał w dwóch wersjach. Kinowa trwa 188 minut, telewizyjna, zwana również reżyserską trwa 312 minut. Widzowie w Kieleckim Centrum Kultury musieli zarezerwować sobie prawie 4,5 godziny, ale było warto.

Bergmanowska nostalgia

Już w przerwie padały słowa zachwytu. Magdalena Kusztal, dyrektor departamentu kultury i dziedzictwa narodowego w urzędzie marszałkowskim województwa świętokrzyskiego przyznała, że widziała również film i z uznaniem wypowiadała się o konfrontacji wersji kinowej dzieła Bergmana ze spektaklem.

- Podoba mi się, bo jest tu nostalgia taka bardzo bergmanowska, bardzo teatralna. Myślę, że teraz w drugiej części będzie coraz smutniej, te największe wrażenia zostawiam sobie na koniec. Zresztą znam teatr w Legnicy i bardzo go cenię, od wielu lat śledzę jego losy, jest to jeden z czołowych teatrów w Polsce. Wiele lat temu ściągnęłam „Dziady” z teatru w Legnicy, no a dzisiaj możemy oglądać ich wielki przebój - zaznaczyła.

Spektakl wyraźnie został podzielony na dwie części. W pierwszej widzimy szczęśliwy obraz wielopokoleniowej rodziny. Jeszcze zanim publiczność zasiądzie na swoich miejscach, poznaje szczęśliwe miasteczko, w tle sączy się melodia „Usta milczą, dusza śpiewa…” z „Wesołej wdówki” Franca Lehara.

W drugiej, kiedy po ślubie Emilii i pastorem, rodzina zamieszkuje w jego domu, klimat się zmienia, staje się duszny, ciężki. Widz, który siedzi na scenie, dosłownie to czuje. Nagle opada kurtyna, zapada półmrok, a kamera, która od początku spektaklu towarzyszy bohaterom, operuje zbliżeniami.

Po raz pierwszy w nowej przestrzeni

Kamera nie opuszcza też postaci, które znikają ze sceny, wchodząc w na co dzień niedostępne kulisy Kieleckiego Centrum Kultury. Aktorzy grają w różnych przestrzeniach, które zostały zaaranżowane na potrzeby spektaklu. Zresztą podąża za nimi nie tylko operator kamery. Także publiczność spaceruje po teatrze. Co ciekawe widzowie stają się obserwatorami. Podglądają życie bohaterów, poznają też teatr, sposób jego funkcjonowania, bo to też jest bohater spektaklu.

Reżyser przyznał, że odnalezienie się w nowej przestrzeni było dla zespołu z Legnicy wyzwaniem. Po raz pierwszy grali poza swoją siedzibą, a na przygotowania w nowym miejscu mieli zaledwie dwa i pół dnia.

- My gramy w XIX-wiecznym teatrze, ale miniaturowym, a tu odległości były o wiele większe. Było trudno, ale ciekawie, bo okazało się, że przestrzeń kompletnie zmienia spektakl. Okazało się też, że to ludzie działają, że z nimi przenosi się dusza tego spektaklu. Że wciągamy do niego inny teatr, inne miasto i już wszyscy myślą o Kielcach, o tym, że to jest to miasto, o którym Bergman opowiada i to jest super - podkreślił i dodał: - Dogrywaliśmy sceny na dachu, bo chcieliśmy by były z panoramą Kielc. Bo jednym z bohaterów jest sam teatr, budynek, w którym ta rodzina żyje, więc jak gramy to w innym budynku, chcemy pokazać duszę tego budynku. To wymagało przełożenia, ale przez to spektakl był dłuższy, bo odległości są dwa razy większe niż u nas - żartuje.

Kolejny spektakl w środę

Wiele elementów złożyło się na to, że spektakl otrzymał długie i zasłużone brawa. A widzowie chwalili przedstawienie. - Jesteśmy zaskoczone tymi różnymi rozwiązaniami. Czytałam recenzje i myślałam, że nie będzie to takie pełnowymiarowe, jak oferuje to teatr w Legnicy, ale dało się całość przenieść na nasze warunki. Do tego sposób wykorzystania kamery, że z każdej strony mogę zobaczyć aktora i to, co się dzieje na scenie. Dodatkowo, jako kielczanki jesteśmy zadowolone, że po raz pierwszy odkrywamy kulisy Kieleckiego Centrum Kultury, co było dla mnie zaskoczeniem - mówiły Małgorzata i Katarzyna.

- Rewelacyjna. Bardzo ładna, ciekawa sztuka, zaskakuje sposób gry aktorskiej, sceneria, układ sceny, rozwiązania. Po raz pierwszy biorę udział w takim przedstawieniu i bardzo mi się to podobało - przyznała jedna z kobiet.

Kolejny spektakl w ramach 3. Kieleckiego Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego odbędzie się w środę (8 września) o godzinie 19, na scenie tymczasowej Teatru im. Stefana Żeromskiego w Kielcach przy Wojewódzkim Domu Kultury (wejście od alei Legionów). Będzie to spektakl muzyczny dla dorosłych „Thrill me. Historia Leopolda i Loeba”.

Po przedstawieniu zaplanowano spotkanie z twórcami i psycholog Katarzyną Kucewicz, które poprowadzi Tomasz Domagała.

(Dorota Klusek, "Niezwykła podróż w głąb teatru", https://www.radio.kielce.pl, 6.09.2021)