Dyrektor legnickiego teatru Jacek Głomb i Anna Augustynowicz, reżyserka spektaklu, który swoją premierę będzie miał w sobotę 12 września na Scenie Gadzickiego w Legnicy, byli gośćmi wtorkowej (8 września) audycji Radia Wrocław Kultura prowadzonej przez Grzegorza Chojnowskiego. Rozmawiano o pomyśle przedstawienia Szekspira na czternaście aktorek i Mirosława Zbrojewicza w roli tytułowej, ale też o zamiarze dolnośląskich władz, by przeprowadzić konkurs na szefa legnickiej sceny.

Skąd pomysł na "Króla Leara" na aktorki i jednego aktora?

Anna Augustynowicz: - To jest taki Szekspir à rebours jeśli chodzi o zaproszenie do pracy kobiet, ponieważ w teatrze szekspirowskim grali sami mężczyźni. Ale kiedyś do teatru szekspirowskiego zabłąkała się jedna kobieta, co państwo pewnie widzieli (w "Zakochanym Szekspirze" - dorzucił Jacek Głomb), i jakoś tam się dostała i grała. My postanowiliśmy zabłąkać jednego mężczyznę i tym mężczyzną jest Mirosław Zbrojewicz, który przyjął zaproszenie panów dyrektorów i podjął się tej bardzo trudnej pracy. To jest rola z wielkimi tradycjami, a energia roli jest zawsze pierwszą wobec energii aktora. Nasz spektakl będzie podróżą w tył. Lear znajduje się u kresu życia i wraca do tego, co mu się przydarzyło. Jemu jako człowiekowi.

To tylko fragment rozmowy o spektaklu oczekującym premiery i jego tytułowym bohaterze, "władcą absolutnym, który chce być równy bogom. Zajmuje się podziałem świata i podpala lont w momencie, gdy jego władza jest osłabiona". Prowadzący rozmowę pytał także o opinie gości w sprawie pomysłu władz województwa na konkursową obsadę stanowiska dyrektora legnickiego teatru.

Jacek Głomb: - Będę musiał poważnie się zastanowić, czy w ewentualnym konkursie będę startował. Na razie najważniejsza jest premiera, pierwsza w czasie pandemii w żywym planie. To jest trudna sytuacja, bo przez te 26 lat stworzyliśmy ten teatr, to jest nasze wspólne dziecko. Wywalać sternika z łodzi w trakcie burzy to jest trochę kontrowersyjne. Na razie odkładam to na później.

Anna Augustynowicz: - To jest ogromnie ważne, gdy zespół ma lidera przez dłuższy czas. Zmiana człowieka, do którego zespół ma zufanie, który daje mu poczucie bezpieczeństwa, a zespół ma ma w nim oparcie, tego kto konstruuje świat i repertuar, jest dla niego bardzo trudną sytuacją. Tym bardziej, że zespół jest bardzo kruchym tworzywem. Wszyscy wiemy, choćby z przypadków najostatniejszych, jak łatwo zniszczyć zespół, a odbudować jest niezwykle trudno.

Jacek Głomb: - W teatrze musi być czas na budowanie. I nie chodzi tylko o mój przypadek. Przestrzegam wszystkich urządników, którzy wierzą, że w trzy lata da się zbudować zespół. Nie da się! To jest proces. Potrzebny jest czas.

Dwudziestominutowy fragment wtorkowej rozmowy jest TUTAJ!