Nie mam wątpliwości, że wymiana Jacka Głomba na kogokolwiek innego byłaby dla Teatru Modrzejewskiej w Legnicy tym samym czym stało się zastąpienie Krzysztofa Mieszkowskiego Cezarym Morawskim we wrocławskim Teatrze Polskim. Jeśli podobne pomysły chodzą po głowach członkom zarządu województwa, to równie dobrze zarząd może od razu spuścić na legnicki teatr bombę atomową, bez bawienia się w finezje zwane konkursem na dyrektora.  W felietonie z cyklu "Moje trzy grosze" pisze Piotr Kanikowski.

Ja rozumiem: procedury, transparentność, żona Cezara, żeby nikt nie zarzucił ble ble ble.  Tyle, że polityka i czyste intencje to oksymorony, a wcale nie mam pewności, że rządzącej Dolnym Śląskiem koalicji Bezpartyjnych z partyjnymi można tym razem zaufać. Sytuacja wygląda bowiem tak, że Jacek Głomb wysłał do zarządu województwa prośbę o przedłużenie dyrektorskiego kontraktu bez przeprowadzania konkursu, a zarząd po trzech miesiącach zadumy zdecydował się w odpowiedzi na tę prośbę unieść w górę środkowy palec. Gdy rzecznik marszałka uspokaja, że nie ma powodów robić larum, to przypominam sobie, jak posłanka Lichocka wyjaśniała prezesowi Kaczyńskiemu, że ona tylko potarła oko lub odwinęła z czoła niesforny lok.

Po totalnej rozpierdusze, jaką politycy zafundowali Teatrowi Polskiemu, my wszyscy, samozwańczo określający się jako rodzina Modrzejewskiej, staliśmy się wyczuleni na takie zagrożenia. Chyba podświadomie oczekiwaliśmy, że przyjdzie dzień, w którym małostkowa władza otaczająca się pochlebcami bez kręgosłupa nie będzie w stanie dłużej ścierpieć kodziarza, obrońcę konstytucyjnych wolności, na dyrektorskim fotelu. Za Jackiem Głombem przemawiają jego sukcesy i sukces drużyny, którą zbudował od podstaw w Legnicy. Przeciwko niemu przemawia polityka. Chciałbym, aby tym, co przeważy szalę, była publiczność Teatru Modrzejewskiej w Legnicy. Moi znajomi z widowni, macie głos, mówcie.

(Piotr Kanikowski, "Moje trzy grosze. Bomba przyszłego sezonu", https://24legnica.pl, 2.09.2020)