Teatr Osterwy w Gorzowie Wielkopolskim był pierwszym, który zamknięto w Polsce z powodu epidemii koronawiorusa w przeddzień zaplanowanej na 7 marca premiery komedii Aleksandra Fredry “Gwałtu, co się dzieje!” w reżyserii Jacka Głomba. Nową datę premiery wyznaczono na sobotę 5 września (godz. 19.00). Biletów na to przedstawienie jednak już nie ma.
Na zaplanowany dzień wcześniej spektakl przedpremierowy praktycznie także nie ma już biletów (w środę 15 lipca były trzy ostatnie wolne miejsca). Pragnienie powrotu do teatru w realu wydaje się w Gorzowie bardzo duże. Także na dwa kolejne przedstawienia (3 i 12 września) większość biletów (normalny 47 zł , ulgowy 37 zł) jest sprzedana lub zarezerwowana. Najłatwiej można je kupić dopiero na spektakl 13 września o godz.18.00. Wolnych jest 35 miejsc na parterze i 44 na balkonie.
Jacek Głomb, z zaprzyjaźnioną ekipą realizatorów (kostiumy Małgorzata Bulanda, muzyka Łukasz Matuszyk, ruch sceniczny Witold Jurewicz), na warsztat wziął niezbyt często graną, dziewiętnastowieczną klasyczną komedię Aleksandra Fredry z elementami groteski o “świecie na opak”, w którym władzę przejęły kobiety.
- Robimy to w kostiumie, a całość wpisujemy w konkretny czas historyczny, jakim była epoka saska, czas ogólnej degrengolady społecznej, z której wyszły rozbiory i utrata niepodległości. Pisał o tym Jędrzej Kitowicz w „Opisie obyczajów za panowania Augusta II”, a Mikołaj Grabowski zrobił z tego dwa spektakle. Nie chcę się z nim ścigać, ale staram się wpisać świat Kitowicza w atmosferę i klimat spektaklu - objaśniał motywy sięgnięcia po tę komedię reżyser, dla którego będzie to czwarta realizacja w gorzowskim Teatrze Osterwy po: “Zapachu żużla” (2010), “Wesołych kumoszkach z Windsoru” (2014) oraz sztuce “Stilon – najlepszy ze światów” (2016).
O groteskowej komedii hrabiego Fredry napisanej w 1826 roku i prapremierowo wystawionej w Krakowie w roku 1832 tak pisał na początku ubiegłego wieku polski historyk literatury profesor Ignacy Chrzanowski: “Onego czasu sprzykrzyły sobie władzę mężczyzn sławetne mieszczki z Osieka, wziąwszy się za ręce, przywdziały szarawary, czapki, żupany, nakazując mężczyznom nosić ich jubki i kacabejki; rewolucja ta zaskoczyła mężczyzn tak nagle, że biedacy dali się opanować. Dopieroż to zaczęły się rządy! Jegomoście przędli kądziel, kołysali dziatwę, chodzili na targ, a jejmoście... spijamy miodek, sądziły, baraszkowały, mężów trzymały krótko, w niczym nie dając brać góry nad sobą".
Po premierze w niepodległej Polsce w 1923 Tadeusz Boy-Żeleński zauważył: „W tej rzadko grywanej i niesłusznie lekceważonej krotochwili Fredry tkwią skarby samorodnego humoru, składnice wartości teatralnych".
Niewieście rządy w Osieku przez lata były komicznym przykładem działań nieskutecznych, chaotycznych, niszczących. Owładnięte żądzą władzy panie ustanowiły bowiem nawet dziwaczny sąd, w którym najpierw się karze, a potem szuka winy i uzasadnienia wyroku. Wszędzie też dostrzegały czyhające zagrożenie. Hasło „Tatary”!, które wybrzmiewa w finale, obnaży irracjonalne lęki i zdemaskuje słabość samozwańczych przywódczyń. A to już brzmi całkiem współcześnie.
Komediowy potencjał “Gwałtu, co się dzieje!” sprawił, że po tę pełną sowizdrzalskiego humoru sztukę dwukrotnie sięgali twórcy Teatru Telewizji, w tym Olga Lipińska (1992) w swoim charakterystycznym “kabarecikowym” stylu i obsadzie. Dla gorzowskiego Teatru Osterwy będzie to drugie wystawienie tej komedii. W 1970 roku, do muzyki Seweryna Krajewskiego, wyreżyserował ją bowiem Lech Komarnicki.
Grzegorz Żurawiński