„Statystyczny polski dramat współczesny ma zwykle jedno prapremierowe wystawienie, do kolejnych już nie dochodzi” - pisze Jacek Wakar w przedmowie do tomu "Polska jest mitem. Nowe dramaty" wydanego w ubiegłym roku przez Agencję Dramatu i Teatru. Sześć sztuk zamieszczonych w tej antologii jest zaproszeniem do roz­mowy o nowej polskiej dramaturgii. Czy jednak mamy do czynienia z "dramatem dramatu współczesnego" - jak pisze w tytule swojego recenzenckiego felietonu w teatralny.pl Henryk Mazurkiewicz?

Fragment ze śródtytułem "Wierność watahy":

Z wielką przyjemnością, mając w pamięci spektakl Teatru Modrzejewskiej w Legnicy, przeczytałem "Wierną watahę" Katarzyny Dworak i Pawła Wolaka. Twórczość dramaturgiczna tego aktorsko-autorskiego duetu od lat współtworzy ten szczególny fenomen, którym zdążyła się stać kierowana przez Jacka Głomba scena. Zespół wyspecjalizował się między innymi we wnikliwych badaniach psychologicznych nad dynamiką niewielkich, odizolowanych, funkcjonujących na własnych prawach społeczności, czego najbardziej emblematycznym przykładem była "Droga śliska od traw. Jak to diabeł wsią się przeszedł" tejże pary, piszącej pod skrótem PIK.

W tym wypadku również mamy „miasteczko małe… Sklepów kilka, dwie stacje benzynowe… Gdzieś pod lasem na obrzeżach fabryka opakowań… Jeszcze dalej ferma świń…”. Zamieszkują je dwie rodziny, dwa rody Wolfów (dziwnym trafem niespokrewnione), które zawarły z Najwyższym swoisty pakt. W podzięce za szczególny patronat nad ich osiedlem zgodzili się oddawać mu „do służby” jednego z własnych potomków płci męskiej. Co jednak mają począć, jeżeli tenże Bóg „pobłogosławił” ich samymi dziewczynkami?

Przeczytaj całość, jest TUTAJ

(Henryk Mazurkiewicz, "Dramat dramatu współczesnego", http://teatralny.pl, 1.07.2020)