Zaszyci w pięknych okolicznościach przyrody, gdzie zboża rosną wysoko, a praca w ogródku jest odskocznią od sparaliżowanego epidemią zawodu, Magdalena Drab i jej nie tylko artystyczny partner Albert Pyśk, przedstawiciele pokolenia 30-latków na dolnośląskiej scenie teatralnej, byli we wtorek 26 maja zdalnymi gośćmi radiowego programu, który prowadzili Magda Piekarska i Grzegorz Chojnowski.


- W tej przymusowej izolacji trudno jest nam zabrać się do pracy zawodowej - podkreślali oboje. - Złożyłem materiał muzyczny na płytę i skończyłem nagrywanie teledysku. Pracuję także nad płytą i teledyskiem, który kręci Bartosz Bulanda, dla legnickiego zespołu muzycznego Cynamonowy Ogród. Mam też nadzieję, że we wrześniu uda nam się w końcu pokazać nasz wspólny spektakl muzyczny "Mury krzyczą albo uliczna śpiewka" w konkursie na Najciekawsze Wydarzenie Nurtu Off 41. PPA, który miał się odbyć we Wrocławiu pod koniec marca - mówił Albert Pyśk, od stycznia br. aktor wrocławskiego Teatru Muzycznego Capitol.

"Mury krzyczą albo uliczna śpiewka"  to spektakl muzyczny w reżyserii Magdy Drab z muzyką Alberta Pyśka, który został zakwalifikowany do tego konkursu. Na scenie pojawić się mieli Długi (Albert Pyśk) oraz Krótki (Rafał Derkacz).

- Ten spektakl o gniewie i miłości w momencie zawieszenia działalności teatrów z powodu pandemii był niemal gotowy. Nie wymaga raczej aktualizacji, bo tekst nie jest debatą publiczną i ma charakter bardziej uniwersalny. Mimo tego wszystkiego, co wokół, pewne teksty z murów się nie przedawniają. Choćby takie jak "wódko, pozwól żyć!" - śmiała się legnicka aktorka, dramatopisarka i reżyserka Magda Drab od niedawna mieszkająca we Wrocławiu.

- Na razie przepadły mi kolejne planowane premiery. Nie tylko "Mury..." ale też planowane realizacje w Teatrze Ludowym w Krakowie i "Goła dupa", którą miałam robić dla Teatru Współczesnego w Szczecinie. Choć przyszłość jest niewiadomą zdecydowanie pociąga mnie reżyseria. Pracuję też nad tekstami. M.in. dla Teatru Współczesnego we Wrocławiu, ale nie wiem kiedy i co da się zrobić. Mam też projekt pod nazwą "Bohater" i chciałabym podążyć za tą formułą. Na razie jest to pomysł tekstu - zdradzała swoje zamierzenia Magda Drab dodając, że ma poczucie nadmiaru i histerii w teatrze, który uciekł do Internetu.

Grzegorz Żurawiński