W piątek i sobotę (25 i 26 czerwca) publiczność i jurorzy na legnickiej Scenie Gadzickiego byli świadkami dwóch z trzech finałowych dramatyzowanych czytań, których stawką jest wygrana w konkursie i prawo do reżyserii spektaklu na scenie Teatru Modrzejewskiej. Tomasz Cymerman wystawił "Czerwone i czarne", natomiast Agnieszka Nasierowska zaprezentowała "Dobrych ludzi". Na ostateczne rozstrzygnięcie poczekamy jednak do września, gdy do akcji wejdzie ostatni z finalistów Grzegorz Grecas.


Obie prezentacje nadal obciążone były piętnem pandemii. Co drugi fotel na widowni musiał być pusty, widzowie wypełniali zaświadczenia o stanie zdrowia i zakładali maseczki ochronne. Było gorąco. Niektórzy z widzów zaopatrzyli się nawet w butelki z wodą. Co ciekawe na widowni zasiadła potężna nadreprezentacja kobiet, które stanowiły niemal 90 procent publiczności.

Przed rozpoczęciem obu finałowych spektakli szef legnickiej sceny Jacek Głomb omówił cele i zasady konkursowej rywalizacji w Czytelni Modrzejewskiej, która rozpoczęła się wiosną ubiegłego roku, a do której stanęło 36 reżyserów młodego pokolenia spoza teatru repertuarowego. - Konkurs w założeniu miał być formą pomocy skierowaną głównie do freelancerów, bo to ich pandemiczne ograniczenia dotknęły najbardziej. Nie pytaliśmy o dyplomy, ale czekaliśmy na oryginalne pomysły opisane w reżyserskich eksplikacjach. Tak wybraliśmy finałową trójkę, a zwycięzcę wybierze we wrześniu czworo jurorów. Oprócz mnie będą to Magda Drab, Katarzyna Knychalska i Robert Urbański - objaśniał Jacek Głomb wspominając także, że piątkowo-sobotnie prezentacje kończą sezon artystyczny 2020/2021 w legnickim teatrze.

W piątek Tomasz Cymerman zaprezentował "Czerwone i czarne" Stendhala w scenicznej adaptacji powieści przygotowanej wspólnie z Sebastianem Krysiakiem. Reżyser pojawił się także na scenie w roli i masce kata pełniąc także funkcję narratora i dopowiadacza powieściowej fabuły. W roli głównego bohatera Juliana Sorela, ubogiego syna cieśli marzącego o karierze w ponapoleońskiej epoce Restauracji Burbonów, która takim jak on przedstawicielom ludu zamknęła praktycznie ścieżki awansu bez protekcji możnych i osobistego wyrachowania, reżyser postawił na Tomasza Mechowickiego, aktora spoza ekipy Modrzejewskiej, którego na scenie wspierali: Magda Biegańska, Aleksandra Listwan, Bartosz Bulanda, Bogdan Grzeszczak i Mateusz Krzyk.

Z natury teatru szybkiego przebiegu i dramatyzowanych czytań inscenizacja była skromna, choć były kamera, ekran, monitor w kącie, mikroporty i stylizowane na epokę kostiumy i peruki. Jedynie główny bohater wystąpił w najzupełniej współczesnym sportowym dresie i adidasach. Czyżby reżyser chciał w ten sposób podpowiedzieć nam, że także współcześnie wokół nas jest wielu Julianów Sorelów, że podłe czasy, jakich doświadczamy kreują i promują wątpliwych moralnie bohaterów?

W całej tej pełnej retrospekcji adaptacji i inscenizacji pełno było dopowiadania, a niewiele okazji do dialogów i grania. Czasami miałem wręcz wrażenie zgrywy i dystansowania się aktorów od granych postaci. W efekcie całość szeleściła niczym kartki scenariuszy w rękach aktorów. Męczyło mnie to. Chyba nie tylko mnie, bo brawa po zakończeniu spektaklu były z gatunku tych grzecznościowych. Najwyraźniej przenoszenie na scenę powieści to trudna sztuka. Bardziej wnikliwe recenzje i oceny pozostawiam jednak jurorom.

W kompletnie odmiennym nastroju, bo szczerze rozbawiony, opuszczałem widownię po sobotniej prezentacji "Dobrych ludzi" wyreżyserowanych przez Agnieszkę Nasierowską, która "Dobrego człowieka z Seczuanu" Bertolta Brechta potraktowała jako pretekst do brawurowej i zupełnie współczesnej wariacji na temat. Bawili się wszyscy. I zaangażowana w przebieg zdarzeń publiczność i sporo improwizujący aktorzy: Paweł Wolak, Magda Skiba, Robert Gulaczyk i Joanna Gonschorek. Nic dziwnego, że oklaski były długie, a aktorów parokrotnie wywoływano do ukłonów.

Reżyserka przeniosła nas w kabaretowy świat telewizyjnego show biznesu i kulisy produkcji teleturnieju, którego celem było poszukiwanie i wyłonienie dobrego człowieka w Polsce tu i teraz, czyli w czasie pandemii i tuż po wpadce naszych reprezentantów na europejskim czempionacie w piłce nożnej. Zapytacie, gdzie tu Brecht z jego antykapitalistycznym pazurem i pesymistyczną tezą, że w czasach pogłębiających się społecznych nierówności "dobry biednego nigdy z biedy nie wyciągnie, a z dobroci się nie wyżyje"? Otóż paradoksalnie i pomimo, że w tym zabawnym spektaklu padnie fraza, że "okoliczności się zmieniły, nawet Brechta tu nie ma", to jego duch unosił się nad sceną. Byliśmy wszak świadkami ustawionej, oszukańczej rywalizacji w telewizyjnym programie realizowanym według formuły reklamowej, w której wszystko jest na sprzedaż i dla zysku. Było nieco kabaretowo, na pewno satyrycznie, brawurowo i autoironicznie ("chcieliśmy prawdziwego teatru, ale nie wyszło. Słychać tylko wycie. Kiedy ktoś zrobi sztukę należycie?").

W "Dobrym człowieku z Seczuanu" Brechta bogowie poszukujący w Chinach dobrego człowieka doświadczyli, że dobroć nie popłaca. Ich wybór okazał się wątpliwy, co postanowili przemilczeć, by uniknąć kompromitacji. W "Dobrych ludziach" Agnieszki Nasierowskiej, we współczesnym świecie mediów, korporacji i manipulacji, wyzysku, poniżania słabszych i wszechobecnego lizusostwa jest podobnie. W efekcie i ta "słodka legenda o bożkach stała się gorzka". Reżyserka i aktorzy umiejętnie nas rozbawiali, by w finale o tym przypomnieć.

Z powodów zdrowotnych prezentację trzeciego z finalistów przełożono na początek nowego sezonu. 23 września Grzegorz Grecas wystawi na Scenie Gadzickiego czytanie preformatywne „Antygony” Sofoklesa w przekładzie Kazimierza Morawskiego. Wezmą w nim udział: Katarzyna Dworak, Gabriela Fabian, Ewa Galusińska, Zuza Motorniuk, Anita Poddębniak, Małgorzata Urbańska, Paweł Palcat oraz gościnnie Karolina Micuła. Dopiero po tej prezentacji czteroosobowe jury Czytelni Modrzejewskiej wyłoni laureata. - Jeśli głosy podzielą się równo i będzie remis w głosowaniu, to skorzystam z prawa rozstrzygającego podwójnego głosu jako dyrektor teatru - wyjaśnił Jacek Głomb.

Czytelnia Modrzejewskiej nawiązuje do zorganizowanego w 2013 roku podobnego konkursu opatrzonego hasłem Czytelnia Kontrrewolucyjna. Wygrała go wówczas Alina Moś-Kerger i trzy lata później na legnickiej scenie wystawiono wyreżyserowany przez nią spektakl “Krzywicka/ Krew” Julii Holewińskiej. Przedstawienie zostało docenione m.in. na XVI Festiwalu Dramaturgii Współczesnej „Rzeczywistość przedstawiona” w Zabrzu w 2016 r., gdzie zdobyło nagrodę młodzieżowego jury. Od tego czasu laureatka z powodzeniem reżyseruje na wielu polskich scenach.

Grzegorz Żurawiński