Ministerstwo Kultury przed­stawiło projekt ustawy o uprawnieniach artysty – konsultacje nad nim potrwają do 2 czerwca. Ma ona zapewnić im minimum bezpieczeństwa socjalnego. To ważne, bo jak pokazało badanie Uniwersytetu SWPS z 2020 r., 60 proc. z nich znajduje się w trudnym, a aż 30 proc. w bardzo trudnym położeniu. Pisze Piotr Kosiewski.


Projekt zakłada, że każdy twórca będzie mógł otrzymać dopłatę do składki na ubezpieczenia społeczne (od 20 do 80 proc. jej wysokości). Kwota będzie zależna od dochodów – wsparcia nie uzyskają zarabiający więcej niż przeciętne wynagrodzenie. Środki mają pochodzić z funkcjonującej od 1994 r. tzw. opłaty reprograficznej, która obejmie również nowe nośniki i urządzenia, m.in. komputery i tablety. Trafią one do Funduszu Wsparcia Artystów Zawodowych, a pomoc będzie mogła otrzymać każda osoba posiadająca udokumentowany dorobek lub będąca absolwentem uczelni artystycznej.

Niefortunne jest określenie „artysta zawodowy” – chociaż uzyskanie takiego statusu nie będzie warunkiem do prowadzenia działalności artystycznej. Większym problemem jest jednak „próg wejścia”: potwierdzenie zawodu będzie wydawane przez stowarzyszenia artystyczne lub związki twórcze. Tyle że niektóre z nich nie są zbyt reprezentatywne dla tego, co dziś dzieje się w sztuce. Jest i pytanie: czy rządzący nie będą wykorzystywali Funduszu do wykluczania niepokornych?

Zabezpieczeniem przed politycznymi czy środowiskowymi manipulacjami ma być Polska Izba Artystów z radą, której 14 z 21 członków ma reprezentować organizacje artystyczne. Izba będzie czuwała nad dystrybucją środków i przyznawaniem uprawnień. Kluczowy będzie zatem jej skład oraz sposób funkcjonowania. Musi powstać przejrzysty, mało zbiurokratyzowany system, bez partyjnych wpływów. W przeciwnym razie nie uda się zbudować społecznego zrozumienia dla idei wsparcia twórców, a sam pomysł zostanie skutecznie ośmieszony.

(Piotr Kosiewski, "Minimum dla artystek i artystów", https://www.tygodnikpowszechny.pl, 24.05.2021)