- Nie będzie to z pewnością spektakl lekki, łatwy i przyjemny. Robimy spektakl zanurzony w historii, ale językiem i wobec polskiej współczesności naznaczonej głębokimi podziałami społecznymi. Kropkę nad "i" w naszej realizacji postawimy jednak podczas ostatnich prób - zauważył we wtorek 25 maja w audycji Grzegorza Chojnowskiego reżyser "Rzezi" Jacek Głomb. Pierwsza z dwóch równorzędnych premier już w sobotę 29 maja na legnickiej Scenie Gadzickiego.


Sztuka Krzysztofa Kopki "Rzeź" nawiązuje wprost do chłopskiej rabacji z przedwiośnia 1846 roku pod wodzą Jakuba Szeli, którą nazywano także rzezią galicyjską lub tarnowską. Twórcy spektaklu sięgnęli po temat krwawej rozprawy wyzutych z praw poddanych przeciw panującym (ziemiaństwu, urzędnikom dworskim i rządowym, klerowi). Do motywów znanych z "Wesela" Wyspiańskiego, „Słowa o Jakubie Szeli” Brunona Jasieńskiego, czy z ubiegłorocznej laureatki Nagrody Nike powieści Radka Raka „Baśń o wężowym sercu albo wtóre słowo o Jakóbie Szeli”. Jak zapewniają nie będzie to jednak historyczna rekonstrukcja.

Zarówno Jacek Głomb, jak i Małgorzata Bulanda (scenografia i kostiumy) pochodzą z Tarnowa, gdzie historia rabacji galicyjskiej - odmiennie niż ma to miejsce w innych częściach Polski - nadal jest żywa. Fakt ten był jednym z motywów, choć nie najważniejszym, podjęcia tematu. Także Krzysztof Kopka, jako były dziennikarz Tygodnika Podhalańskiego, miał w swoim życiorysie epizod galicyjski i kontakt z odmiennością tamtych społeczności.

Krzysztof Kopka: - Rabacja była najbardziej dramatycznym i tragicznym momentem, gdy polscy chłopi rżnęli polskich panów. W czasach współczesnych i głębokich podziałów społecznych starałem się oddać racje różnym bohaterom dramatu. Symboliczna postać rabacji, czyli Jakub Szela, to postać tragiczna i niespełniona, człowiek, który nie dorasta do roli, a jakiej się znalazł stając na czele zrewoltowanej chłopskiej gromady. Według współczesnej terminologii nazwalibyśmy go aktywistą i chłopskim przywódcą. "Rzeź" to opowieść wierna naszej współczesnej wiedzy o przebiegu i znaczeniu tego chłopskiego buntu. Tak już jest, że spektakl historyczny może dawać wiele do myślenia współczesnym. Tak jak np. "Danton" Wajdy. Warto poznawać historię także po to, by nie być zmuszonym do jej przeżywania. Nasza sztuka to głos, który ma ostrzegać i napominać.

Jacek Głomb: - Jakoś tak jest, że w naszej polskiej historii narodowej szlachta miała powstania, zaś chłopstwo bunty. To nie przypadek, bo to szlachta wystawiała pomniki ofiar rzezi i nadawała narrację tym wydarzeniom. Nasz spektakl, choć sięga do historii, będzie miał jednak także metafizyczny wymiar współczesny wobec potwornego popękania społecznego, jakiego doświadczamy w Polsce. Staram się być wierny tekstowi autora. Spektakl wywiedziony z historii robimy w Legnicy nie po raz pierwszy, czego przykładem choćby "Car Samozwaniec...", w którym krew na scenie lała się strumieniami. Tym razem krwi nie będzie. Odwołamy się do wyobraźni widza. Po raz pierwszy od 18 lat i czasów "Wschodów i Zachodów Miasta" razem z Małgorzatą Bulandą robimy spektakl w klasycznym układzie, w którym aktorzy są na scenie, a publiczność na teatralnej widowni.

Przy okazji radiowej rozmowy można było się dowiedzieć, że jeszcze niedawno istniał we Wrocławiu plac Jakuba Szeli (w niemieckim Breslau plac Hohenzollernów), z woli miejskich radnych przemianowany wiosną 2014 roku na skwer Ptasi Zagajnik. Jak argumentowano przy okazji zmiany nazwy, uwolniono wówczas Wrocław od "kata szlachty z Galicji, dzięki któremu austriaccy zaborcy stłumili polskie powstanie narodowe", a przy tym od patrona wykreowanego w 1948 roku przez komunistyczne władze na ludowego bohatera i bojownika o sprawiedliwość społeczną.

"Rzeź" Krzysztofa Kopki w reżyserii Jacka Głomba (spektakle premierowe 29 i 30 maja o godz.19.00 na Scenie Gadzickiego Teatru Modrzejewskiej w Legnicy) bierze udział w 27. Ogólnopolskim Konkursie na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej.

Grzegorz Żurawiński