Reżyser i dyrektor legnickiego Teatru Modrzejewskiej, wraz z pisarką, redaktorką, tłumaczką i badaczką twórczości Witolda Gombrowicza oraz aktywistką polityczną działającą w Ogólnopolskim Strajku Kobiet Klementyną Suchanow, był gościem sobotniej (27 marca) audycji radiowej, którą prowadziła Marta Perchuć-Burzyńska. I dość zaskakująco, bo od Gombrowicza, rozpoczęła się wieczorna rozmowa.


Jak się okazało w trakcie rozmowy Witold Gombrowicz fascynował we wczesnej młodości oboje zaproszonych do udziału w audycji, choć na różny sposób. Klementyna Suchanow jest nawet autorytetem w tej sprawie, jako autorka biografii pisarza. Jacek Głomb przyznał, że choć czytał, to nigdy nie przeniósł na scenę prozy Gombrowicza, choć wstępne przymiarki były. Rozmawiano jednak także o działalności społecznej obojga gości programu i związanych z tym problemach.

Jacek Głomb: - Wszystkie moje wybory życiowe, zarówno artystyczne jak i inne, zawsze były całkowicie wolne. Nikt na nie nie wpływał i tak jest do dzisiaj, gdy już 27 rok kieruję teatrem w Legnicy. Robię to, co kocham i jeszcze ktoś mi za to płaci. Marnie, bo marnie, ale jednak. Nie mam jednak świadomości i problemu z tym, że robię coś wyjątkowego w sensie artystycznym lub społecznym. To raczej świat ma problem z tym, co robię. Wszystkie moje działania społeczne są dość oczywiste. Nieprzypadkowo 9 lat temu założyłem Fundację "Naprawiacze Świata", by zmieniać świat wokół siebie, nawet w drobnych sprawach. Łatwo nie jest, bo i przeciwników także jest wielu.

Na ile jednak działalność artystyczna i związane z tym wybory związane były z chęcią zmieniania otaczającego świata?

Jacek Głomb: - Teatr, który dzięki mojej mamie polonistce poznawałem w młodości, był w dużym stopniu sztuką kamienną, konserwatywną i bardzo mi się to nie podobało. I już w Tarnowie, w "Warsztatowej", buntowaliśmy się przeciwko temu. Chcieliśmy wpływać na to, co nas otacza. Dlatego tak ważne są dla mnie przymierze i rozmowa z widownią, jaką od lat prowadzimy w Legnicy. A to miasto ze swoją historią, wielokulturowością i wielości nacji świetnie się do tego nadaje. Tak czy inaczej podstawą wszystkiego jest to, że warto mieć marzenia.

W dość oczywisty sposób pojawiła się w rozmowie sprawa konkursu na dyrektora legnickiego teatru i decyzji Jacka Głomba, że weźmie w nim udział. Czy szef legnickiej sceny wierzy w jego uczciwość? Czy ma inny pomysł na życie poza teatrem?

Jacek Głomb: - Osobiście, po tylu latach kierowania legnickim teatrem, nie jest to dla mnie sytuacja komfortowa. Skoro jednak słowo się rzekło, to trzeba wykorzystać wszelkie możliwości ocalenia świata, który się tworzyło. Teatr jest całym moim życiem i trudno mi powiedzieć, co mógłbym innego robić. A taki już jestem, że cały czas muszę coś robić. Na razie muszę robić wszystko, by ocalić to, co stworzyłem.

Rozmawiano także o kodeksie moralnym w polskim teatrze w kontekście doniesień o zachowaniach przemocowych, przekraczających dopuszczalne granice, a uzasadnianych artystycznym prawem do eksperymentu w imię sztuki.

O czym dokładnie i dużo więcej mówili jednak oboje z gości audycji posłuchasz na nagraniu TUTAJ!


Grzegorz Żurawiński