Grupa inicjatywna (jakieś związki z PPR?) do zbierania podpisów w petycji do Prezydenta Krzakowskiego domaga się zajęcia stanowiska odnośnie pozostawienia Jacka Głomba w funkcji dyrektora tej instytucji bez organizowania konkursu. Stanowisko Prezydenta ma być "jednoznaczne". Pisze Adam Kowalczyk.


Tekst petycji prowadzi ku myśli, że ma być albo – albo. Tak lub nie. Żadne tam może, gdyby, jeśli. Ale zdaje się to trzeba czytać inaczej – grupa inicjatywna domaga się, aby Prezydent Krzakowski po prostu zażądał od Marszałka odwołania konkursu. Chyba tak. Raczej tak. Powołując się na fakt, że Prezydent jest organem współprowadzącym Teatr im. H. Modrzejewskiej w Legnicy grupa liczy na poczucie odpowiedzialności Prezydenta Krzakowskiego za ocalenie Teatru. To bardzo śmiała próba wzięcia pod włos włodarza Legnicy.

Grupa, jak każdy, ma prawo do petycji w myśl art.63 Konstytucji RP i korzysta z niego. Wykonywanie jednak w tej sprawie gestów w deseniu "mamy prawo!" bez uwzględnienia bogatej i barwnej historii stosunków Ratusz-Teatr zdaje się być prostodusznością. Może tylko się zdaje. Ale, Każdy ma prawo…, jak głosi Konstytucja. I co pan zrobisz – nic pan nie zrobisz!

Ciekawsze jest dalej. Mianowicie po wyrażeniu czego chcemy, do czego zmierzamy – idzie uzasadnienie. Grupa inicjatywna wybrała charakterystykę. No i napisali, jakim Teatr jest. Żeby nie narazić się na zarzut manipulowania, wyrywania z kontekstu, przekłamywania i takie tam inne warto przytoczyć całość.

Stoi tam tak: "Legnicki teatr pod kierownictwem Jacka Głomba to nie tylko instytucja kultury, to również centrum wymiany poglądów, ścierania się różnych opcji, to miejsce, gdzie każdy mieszkaniec Legnicy może realizować swoje pasje, organizując wespół z teatrem działania z różnych dziedzin kultury. Teatr Modrzejewskiej to w końcu najbardziej promiejska ekipa w Polsce, która na przestrzeni minionego ćwierćwiecza przeprowadziła w Legnicy setki działań prospołecznych, prokulturalnych, aktywujących mieszkańców zarówno legnickich blokowisk, jak i choćby zaniedbanego kulturalnie Zakaczawia".

Zastanawiające, czy Prezydent Krzakowski da się nakłonić tą wzruszającą, doprawdy, głębią spojrzenia grupy na Teatr? Teatr "to centrum wymiany poglądów". Brzmi interesująco. Ale co znaczy? Czy to, że spotykają się w Teatrze anarchiści z socjalistami, katolicy z komunistami? Radykałowie są tu gośćmi, narodowcy, wielbiciele Oi? Jakoś nie. Czy chodzi o poglądy na teatr? Jakie?

Wymiana poglądów. Uniwersytecka otwartość. Kilka w pamięci mam epizodów – z Tadeuszem Słobodziankiem, Krystyną Sobierajską i senatorem Piniorem, Janem H., które o gotowości do wymiany poglądów zupełnie nie mogłyby świadczyć. Przeciwnie – o zawziętości, braku skrupułów i względów dla innych. Wymiana poglądów – co to, to nie!
Jeśli się sygnatariusze – grupa inicjatywna wymienili poglądami między sobą w Teatrze, to jest zupełnie inna sprawa niż myślenie o Teatrze jako centrum, w którym namiętnie robi się te rzeczy.

Co mieli na myśli, pisząc o miejscu "ścierania się różnych opcji" – także nie wiadomo zbyt dokładnie. Estetycznych? Może. Bo przecież nie politycznych. Spotkania, na przykład – Uniwersytetu Latającego w Ratuszowej są organizowane dla tercjarzy Teatru i wcale nie mają charakteru debaty. To raczej spotkania w ramach coachingu, kiedy się słucha a nie ściera. Byłem, słyszałem, wiem. Ładniej to brzmi niż wygląda. Podobnie w Obywatelskiej Kawiarence oddanej we władanie przewodniczce udręczonych kobiet spod znaku czerwonej błyskawicy.

Teatr jest miejscem, "gdzie każdy mieszkaniec Legnicy może realizować swoje pasje, organizując wespół z teatrem działania z różnych dziedzin kultury". Bardzo jest ciekawe, czy Teatr pod skrzydła swe przygarnąłby regenta (dżokejka, kusa kraciasta marynareczka, a fizys – szydercza) wraz z chórem cerkiewnym, gdyby zgłosił się po pomoc w realizowaniu pasji. Każdy może – ciekawe.

I w końcu – chciałbym bardzo zobaczyć tę wyzwoloną przez Teatr aktywność mieszkańców zaniedbanego kulturalnie Zakaczawia. Użyczono im miejsca w holu Starego Ratusza, zaproszono do Modjeskiej? Raz, owszem – pamiętam, widziałem dzieci z Zakaczawia w związku z prezentacją efektów działań grup edukacyjnych (to się nazywało: "Teatr, którego sceną jest miasto"). Z grantu Ministra Glińskiego. Każdy może. No, może.

Zaletą, jak widać, tej przedłożonej Prezydentowi charakterystyki jest jej ogólna ogólność oraz kuszące podobieństwo wizji teatru do obrazu miasta z oficjalnego miejskiego sloganu: "Teatr – z nim czasem po drodze". Sformułowania o ścieraniu opcji lub wymienianiu poglądów buduje w petycji grupy wizerunek Teatru zbliżony do ateńskiej agory (centrum), gdzie w toku dyskusji wyłania się poglądy bliskie prawdy, uzgadnia stanowiska. Albo miejskiego opiekuna spolegliwego (koniecznie w znaczeniu proponowanym przez prof. Kotarbińskiego), otwartego, wsłuchanego w głos ludności mecenasa gotowego zaspokajać artystyczne ciągoty amatorów.

Czy, gdyby silniej pod włos chcąc wziąć włodarza Legnicy (w garść?), grupa w petycji podniosła na przykład, że Teatr to siedziba twardej politycznej opozycji idącej wbrew racji stanu suwerennych władz RP, to nie byłoby przesłanką lepszą dla przekonania Prezydenta do przystąpienia na ratunek Teatrowi? Wiadomo, że w legnickim Ratuszu obecni rządzący Rzeczpospolitą nie cieszą się zbyt wielką sympatią, wsparciem choćby w małej części takim jak Rafał!, Rafał!, Rafał Trzaskowski, wprowadzony przez Prezydenta na schody Starego Ratusza, pod Teatr w istocie – właśnie tamtej letniej niedzieli przed wyborami 2020r.

Kiedy cała Europa słowami frau Merkel witała ubogacających ją przybyszów, a pisowski rząd RP zatrzasnął (tak!) im drzwi (tak!), nad tymi właśnie schodami Teatru (Starego Ratusza) zawisł baner "Uchodźcy mile widziani". Teraz to ta Europa przeprasza swoje obywatelki (Niemcy), wprowadza surowe przepisy w związku z przybyszami (Francja, Włochy) albo zupełnie nie radzi sobie z ubogaceniem (Szwecja), ale wówczas i Ratuszowi, i Teatrowi, jak nieczęsto, bardzo nieczęsto – bardzo było po drodze. Może więc lepiej trąbić raczej w tę trąbkę? Wzmocnić tamtę nogę dla złapania równowagi i pozyskania wsparcia. Zamiast wypisywać te okrągłe, ale niejasne słowa o opcjach i centrach i wykonywać arcytrudną figurę się domagania.

Ponadto grupa usiłuje ulokować środek ciężkości THM w jego raczej pobocznych, że tak powiem nowocześnie – aktywnościach. Ciężar właściwy teatru wyznacza raczej jakość jego działalności artystycznej, a tu – bywa różnie. Wskazywanie ambicji Teatru, które podnoszą w petycji jej inicjatorzy: odsłonięcie społecznego, promiejskiego profilu w takim kamuflującym, uogólniającym językowym ujęciu – wydaje się mydleniem oczu mydłem Zabłockiego.

A jeszcze to szukanie taktycznego sojuszu z Ratuszem – desperacja?

(Adam Kowalczyk, "Sojusz lewic?", http://www.gazetapiastowska.pl, 21.01.2021)