Tematy, którymi się zajmujemy przy pracy nad serialem, bardzo często dotykają lękowych obszarów mojej osobowości i może w ten sposób też próbuję je oswajać. Mam nadzieję, że nie odbije się to negatywnie na tekście i nie uczyni go histerycznym skowytem przerażonej przyszłością osoby - zauważa aktorka, dramatopisarka i reżyserka Magda Drab w rozmowie z kierownikiem literackim legnickiego teatru Robertem Urbańskim.



Robert Urbański: Jeśli chodzi o przyszłość świata – czy jesteś optymistką, czy pesymistką? Boisz się tego, co nadejdzie, czy czekasz na to z nadzieją?

Magda Drab: Niestety jestem pesymistką i bardzo boję się przyszłości, tym bardziej że nie należę do fanatyków nowych technologii czy wirtualnej rzeczywistości. Miewam napady depresji klimatycznej i trochę panikuję. Tematy, którymi się zajmujemy przy pracy nad serialem, bardzo często dotykają lękowych obszarów mojej osobowości i może w ten sposób też próbuję je oswajać. Mam nadzieję, że nie odbije się to negatywnie na tekście i nie uczyni go histerycznym skowytem przerażonej przyszłością osoby. Tli się też we mnie wiele nadziei. Uważam, że człowiek ma niesamowite możliwości i tak naprawdę nasza droga ku przyszłości wymagać będzie od nas przede wszystkim rozwoju etycznego. Skoki technologiczne nie nastręczają nam zbyt wielu trudności. Dopiero dylematy moralne, które pojawiają się w związku z technologią, są prawdziwymi wyzwaniami. Sądzę, że będziemy musieli jako ludzkość nauczyć się wielu trudnych cech, takich jak umiarkowanie, odwaga, skromność czy mądrość.

Czy uważasz, że postępujące nasycenie naszej codzienności technologią jest zjawiskiem raczej pozytywnym czy negatywnym?

Myślę, że jest to zjawisko naturalne i nieuniknione. Pomaga nam w wielu sferach życia. Krępujące jest może tylko to, że technologia często dociera przede wszystkim do najzamożniejszych, przed którymi mnoży nowe potrzeby, nie zaspokajając często podstawowych potrzeb ludzi uboższych, którzy nie mogą sobie na technologię pozwolić.

Czy okoliczności, które kreujesz w serialu, powinniśmy uznać za realistyczną wizję przyszłości, czy też za sceniczną metaforę?

Na pewno punktem wyjścia są badania naukowe, wynalazki czy kierunki ludzkich poszukiwań. Myślę, że realna wizja przyszłości to za dużo powiedziane, ale staram się zachować pewną dozę prawdopodobieństwa w tworzonych historiach. Teoretycznie za jakiś czas powinniśmy mieć wszystkie środki, by taka rzeczywistość mogła się ziścić, choć mam nadzieję, że jednak się nie ziści. Może wolę, żeby wszystkie pesymistyczne (dla mnie, osoby dość nostalgicznej) scenariusze spełniły się w formie serialu, a nie realnego życia.

Jak rozumiesz zdanie: „w cywilizowanym świecie nie ma miejsca na emocjonalność”, którym opisałaś jeden z problemów ukazywanych w „5.0”?

To zdanie odnosi się do trzeciego odcinka, w którym agresja i negatywne emocje zostają zanegowane. To świat posuniętej do granic możliwości poprawności politycznej i uprzejmości, które powstały oczywiście w szczytnych celach, ale bywają kuriozalnie regulowane przez społeczeństwo. Jak radzić sobie ze złymi emocjami, to pytanie odwieczne, na które jak dotąd nie całkiem znaleźliśmy odpowiedź i domyślam się, że w niedalekiej przyszłości nadal będziemy się z nim mierzyć jeszcze na inne, bardziej zaawansowane technologicznie sposoby.

Czy „w cywilizowanym świecie” teatr ma przyszłość? Czy może być jakąś nadzieją dla tego świata?

Teatr to element cywilizacji, dlatego uważam, że jak najbardziej będzie dla niego miejsce w cywilizowanym świecie. Są nawet tacy, którzy twierdzą, że będzie on jednym z niewielu niezmienionych przez technologie bastionów dawnego świata. Ja myślę, że dojdzie do wielu zmian i innowacji, choćby w formie eksperymentu, i to będzie dobre i naturalne zjawisko. Jednocześnie fakt, że teatr jest żywy i na swój sposób pierwotny, jest jego główną wartością, która, mam nadzieję, nie przeminie. Myślę, że teatr jest spotkaniem i szkołą wrażliwości, a to zawsze będzie nam potrzebne, możliwe że w przyszłości nawet bardziej niż teraz.

Czy jako bohaterka „Matrixa” wybrałabyś pigułkę czerwoną, odsłaniającą prawdę o rzeczywistości, prawdę być może trudną do zniesienia, czy niebieską, która umożliwia dalsze życie w znanym i oswojonym świecie złudzeń?

Nigdy nie przychodziło mi łatwo podejmowanie decyzji. Myślę, że jeszcze trochę posiedzę nad tymi tabletkami i odpowiem następnym razem :)

Robert Urbański