Eksperci współtworzący słynny już program wsparcia branży kulturalnej i rozrywkowej - także znajdujący się po drugiej stronie politycznej, jak Jacek Głomb czy Maciej Nowak - apelują o jak najszybsze wypłaty. "To nie są pieniądze na kawior i szampana" - przypomina z kolei Izba Gospodarcza Menedżerów Artystów Polskich. Pisze Witold Mrozek.

Eksperci, którzy we współpracy z Instytutem Teatralnym współtworzyli pomysł Funduszu Wsparcia Kultury w wysokości 400 mln zł, zabierają głos w sprawie medialnego zamieszania wokół programu. Przypomnijmy, chodzi o wsparcie dla teatrów, filharmonii, NGO-sów czy firm koncertowych, które straciły przychody przez pandemię.

Od przeszło tygodnia trwa burza wokół Funduszu, z którego pieniądze – obok publicznych instytucji – dostały m.in. firmy należące do popularnych muzyków lub ich menedżmentów, w tym Bayer Full, Golec uOrkiestra czy Kamila Bednarka, co wzbudziło ogromne emocje. Minister kultury Piotr Gliński wstrzymał wypłaty przyznanych już środków i zarządził weryfikację listy beneficjentów.

"Będzie bardzo ostra kontrola, około 30 proc. firm będzie wylosowanych i sprawdzone będzie to, czy te pieniądze zostały przeznaczone zgodnie z tym, co zapisane jest we wnioskach, ponieważ we wnioskach wszystkie te podmioty muszą dokładnie napisać, na co będą wydawały te pieniądze" – zapowiedział Gliński w ubiegłym tygodniu w TVP Info.

Dyrektor Instytutu Teatralnego Elżbieta Wrotnowska-Gmyz dodała w poniedziałek w radiu RDC, że "weryfikacja wniosków ma się zakończyć w tym tygodniu".

Eksperci: sytuacja jest dramatyczna

Członkowie i członkinie Zespołu Eksperckiego przy Instytucie Teatralnym w opublikowanym właśnie oświadczeniu zwracają uwagę na dramatyczną sytuację sektora kultury i apelują, by pieniądze przelano jak najszybciej. "Biorąc pod uwagę ogłoszone w sobotę (21.11.2020) przedłużenie zamknięcia teatrów do końca roku, apelujemy o jak najszybsze uruchomienie Funduszu Wsparcia Kultury" – napisali znani dyrektorzy teatrów, przedstawiciele organizacji branżowych i artyści w wydanym w poniedziałek oświadczeniu. Podpisali je m.in.: Marta Miłoszewska z Gildii Reżyserek i Reżyserów Teatralnych, Maciej Nowak – wicedyrektor Teatru Polskiego w Poznaniu ds. programowych, prezeska Unii Teatrów Niezależnych aktorka Maria Seweryn, Maja Barełkowska ze Związku Zawodowego Aktorów Polskich czy Paweł Szkotak – prezes Stowarzyszenia Dyrektorów Teatrów.

"Od dalszych losów Funduszu Wsparcia Kultury zależy dzisiaj przyszłość tysięcy podmiotów gospodarczych. Jeśli pomoc nie nadejdzie szybko, wiele z nich może nie przetrwać najbliższych miesięcy. A wtedy nie przetrwają miejsca pracy. Część instytucji artystycznych nie ma zabezpieczonych środków na grudniowe pensje pracowników" – czytamy w stanowisku.

Eksperci piszą także o sposobie przyznawania kwot: "Przywoływany często »algorytm« to zaledwie fragment jednego paragrafu spośród kilkudziesięciu stron dokumentów regulujących system udzielania pomocy w ramach FWK. To one tworzą rzeczywisty mechanizm Funduszu, a przyznane kwoty wsparcia odpowiadają faktycznym potrzebom wnioskodawców".

O wysokości kwot, oprócz utraconych w porównaniu z ubiegłym rokiem przychodów, decydowały m.in. liczba odwołanych imprez, zadłużenie czy oceniane przez ekspertów znaczenie danej firmy czy instytucji dla lokalnej społeczności.

Zdaniem ekspertów, "tworząc FWK, kierowano się tym, aby szybko przyniósł jak najwięcej korzyści gospodarce, ale także, aby nie dyskryminował i nie faworyzował żadnej z grup jego adresatów. Zaprojektowano mechanizm, który spełnia unijne wymogi równego dostępu do pomocy publicznej. Gdyby twórcy Funduszu lub eksperci oceniający wnioski w jakikolwiek sposób mogli faworyzować cenione przez siebie najwyżej teatry i muzyków, Fundusz nigdy by nie powstał".

Publiczny czy prywatny – te same kryteria

Oświadczenie podpisał także Jacek Głomb, dyrektor Teatru im. Modrzejewskiej w Legnicy i wiceprezes Unii Teatrów Polskich, którego współtworzone przez PiS władze województwa dolnośląskiego nie chcą dalej w Legnicy. Niedawno w Radiu TOK FM tłumaczył, jak rozdysponuje pieniądze, i zapewniał, że dzięki płaceniu za projekty online w jego teatrze – co nie jest normą – aktorzy nie stracili pieniędzy.

Głomb wyjaśniał: "Pieniądze przeznaczę na to, by pokryć dług, który mam w tej chwili. Staram się także wynagrodzić freelancerom, którzy są z nami związani. Podpisałem z nimi częściowe umowy, zapłaciłem im zaliczki. Zrobiłem, co mogłem".

Głomb dodał też jednak, że początkowo planowany był inny podział pieniędzy w FWK: 200 mln na teatry samorządowe, 150 mln na teatry NGO-sowe i prywatne, a 50 mln na branże muzyczne. Później proporcje te się zmieniły, bo te same kryteria zastosowano do teatrów publicznych i dla prywatnych przedsiębiorców – co Głomb uważa, jak powiedział, za "absurdalne".

Głosu nie zabrali dotąd eksperci z Instytutu Muzyki i Tańca – drugiej z instytucji, która w imieniu ministra odpowiadała za Fundusz.

Izba przeciwko hejtowi, eksperci o kontroli wydatków

Głos zabrała także Izba Gospodarcza Menedżerów Artystów Polskich (IGMAP). W jej oświadczeniu czytamy:

"Jesteśmy zszokowani falą hejtu i niemerytorycznych argumentów wokół Funduszu Wsparcia Kultury. Funduszu, który na wzór podobnych uruchomionych programów już kilka miesięcy temu w innych krajach europejskich, ma pozwolić przetrwać branży wydarzeń. Rozumiemy, że emocje budzą nazwiska niektórych beneficjentów, ale podkreślamy, że na tej liście znajduje się ponad dwa tysiące podmiotów, które organizując i współorganizując koncerty, dają zatrudnienie setkom tysięcy osób. Podkreślamy też, że całość dotacji ma być przeznaczona na pokrycie kosztów działania podmiotów, które do tej pory zajmowały się organizacją wydarzeń w dziedzinie teatru, muzyki i tańca – to nie są pieniądze na kawior i szampana dla gwiazd, tylko pieniądze na przetrwanie dla rzeszy ludzi, których dochody w ciągu ostatnich miesięcy spadły często do zera".

IGMAP zastrzega: "Nie możemy wykluczyć, że wśród wnioskodawców znaleźli się tacy, którzy nie powinni kwalifikować się do otrzymania dotacji. Nie możemy jednak zgodzić się na ponoszenie za to zbiorowej odpowiedzialności".

Eksperci z Instytutu Teatralnego podkreślają, że każdy beneficjent Funduszu będzie musiał się z niego rozliczyć, przedstawiając odpowiednie dokumenty.

Jak mówi jedna z osób pracujących przy FWK, nie jest pewne, czy duże firmy, które złożyły wnioski o największe kwoty, będą je w stanie prawidłowo wydać i rozliczyć w terminie, czyli do końca roku. Jeśli nie, firmy będą musiały zwracać nierozliczone części dotacji. "Jednym z najistotniejszych elementów mechanizmu Funduszu jest kontrola poniesionych wydatków. I to ona zmniejszy ryzyko ewentualnych nadużyć lub nieprawidłowości" – napisali eksperci w oświadczeniu.

W czwartek "Wyborcza" skierowała do Ministerstwa Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu pytania – m.in. o to, ilu ekspertów zewnętrznych odpowiadało za ocenę wniosków w Instytucie Teatralnym, a ilu w Instytucie Muzyki i Tańca, na ile ich głos był decydujący, a na ile o wysokości kwot decydowało samo ministerstwo. Odpowiedzi na razie nie dostaliśmy.

(Witold Mrozek, "Eksperci i menedżerowie bronią Funduszu Wsparcia Kultury. Weryfikacja wyników - jeszcze w tym tygodniu", https://wyborcza.pl, 23.11.2020)