"Chłopki" Joanny Kuciel-Frydryszak to bestseller książkowy, który opowiada o przeszłości Polski z perspektywy naszych prababek i babek. Ten wstrząsający obraz codziennej biedy, męki, upokorzenia, krzywd i podmiotowego traktowania, z jaką musiały się zmagać, był nominowany do Nagrody Nike. Recenzja Marcina Wojciechowskiego.
Książka ma dopisek "powieść o naszych babkach". Spektakl duetu Piaskowski/Sulima, którego premiera odbyła się w Teatrze Modrzejewskiej w Legnicy, ma podtytuł "opowieść o nas i naszych babkach". Tak naprawdę przedstawienie jest więc jedynie zainspirowane książką, a plakat marketingowo sprytnie nawiązuje do okładki powieści.
Bohaterki spektaklu to dzisiejsze kobiety - wnuczki i prawnuczki tytułowych "Chłopek". Są w zupełnie innym miejscu niż ich matki, babki czy prababki. W sumie to nic dziwnego - mają przecież inną świadomość. Ale tak naprawdę nieprzepracowane traumy pokoleniowe wciąż noszą na swoich barkach.
Pracują w korporacji DżemWar Inc. zajmującej się produkcją dżemów. Na co dzień borykają się z poważnymi problemami zawodowymi i osobistymi: patriarchalnymi relacjami, niespełnioną miłością, nieudanymi związkami, wyzyskiem w pracy, niepłaconymi nadgodzinami, spóźnionymi pensjami, presją.
Reżyser Jędrzej Piaskowski i dramaturg Hubert Sulima w charakterystyczny dla siebie sposób posługują się mieszanką estetyki kiczu, specyficznego poczucia humoru i kabaretowego przerysowania - do czego widzów już przyzwyczaili. Można taki miks lubić, o ile nie balansuje na granicy przesady.
Tę widać głównie w zachowaniu proporcji. Na przykład w nudnym epizodzie ukraińskim, który moim zdaniem jest niepotrzebny, doklejony trochę na siłę i przede wszystkim wybija widza z głównego wątku. Podobne wrażenie zrobiła na mnie zbyt długa kłótnia matki z Alicją.
Nie brakuje jednak w tym spektaklu dobrych i zabawnych momentów oraz - co zdecydowanie dla mnie ciekawsze - takich, które skłaniają do refleksji. W konsekwencji powstała słodko-gorzka historia o powielanych przez współczesne kobiety schematach. Przypominają o nich widma nawiedzające bohaterki.
Dzisiejsi trzydziesto- i czterdziestolatkowie to pierwsze pokolenie, które ma szanse na przepracowanie traum, negatywnych wzorców zachowań, niespełnionych oczekiwań i poczucia winy, które na nas wpływają często bez naszej świadomości. Czas więc zrobić reset - spłacić długi pokoleniowe i uwolnić siebie oraz swoje dzieci od emocjonalnego bagażu emocjonalnego przeszłości.
To spektakl o płci pięknej. Panowie poszli więc w odstawkę. Zapomniany świat mężczyzn reprezentuje jeden (!) prawnik. Ja rozumiem feminizm oraz walkę o równość praw i interesów kobiet, ale na taką nierówną rzeczywistość to ja się kochani jednak nie godzę!
Aktorki i aktorzy - wszyscy obsadzeni w rolach kobiet - tworzą postacie grubą kreską, mocno je przerysowując. Na szczęście kontrolują swoje bohaterki i nie przekraczają granic dobrego smaku, generując nawet jakiś rodzaj empatii i czułości.
Jest więc pewna siebie główna księgowa - pełna luzu nawet, kiedy zapomniała przelać pensje pracownikom - w brawurowym wykonaniu Pawła Palcata. Aktor wygląda oszałamiająco w każdej kreacji. To też pewnie zasługa Rafała Domagały, który odpowiada za kostiumy. Typowa szefowa - mieszanka polskich kompleksów i megalomanii, niekoniecznie mająca szacunek i empatię do innych - bardzo dobra Małgorzata Urbańska, która powoduje, że "nóż w kieszeni się otwiera". Godząca się na bezpłatny staż, wyzyskiwana, ale oddana nawet kosztem swojego zdrowia Celina - przejmująca Aleksandra Listwan. Jakub Stefaniak gra z kolei córkę szefowej - wystylizowany na mroczną gotycką królową pełną ironii rzuca niewątpliwie najlepszymi pointami spektaklu.
Reszta obsady również nie zawodzi i radzi sobie znakomicie, tworząc galerię barwnych postaci, choć szarych myszek biurowo-życiowych: Magda Biegańska, Daria Bogdan, Arkadiusz Jaskot, Łukasz Kucharzewski, Zuza Motorniuk, Anita Poddębniak, Anna Sienicka.
"Chłopki" w Teatrze Modrzejewskiej w Legnicy, inspirowane bestsellerową książką, to opowieść o dzisiejszych miastowych "siłaczkach". Piaskowski/Sulima grubą kreską rysują świat polskich (nie) szczęśliwych kobiet XXI wieku. Czy znajdą się odważni, którzy po tym spektaklu szczerze spojrzą w lustro i zmierzą się z demonami przeszłości - również panowie?
fot. Karol Budrewicz
(Marcin Wojciechowski, „Siłaczki – wnuczki chłopek”, https://www.facebook.com/ochkultura, 14.11.2024)