Tutaj w zestawieniu różnych teatralnych różności zatytułowanych Najlepszy, najlepsza, najlepsi w sezonie 2023/2024 publikowanym na stronie teatr-pismo.pl – dramatycznie nie ma THM! Artykuł Adama Kowalczyka.
A kategorii jest niemało – aż szesnaście.
Najlepsze przedstawienie
Najlepszy teatr
Najlepsza nowa polska sztuka (ogłoszona drukiem lub wystawiona)
Najlepsza nowa sztuka obcojęzyczna (ogłoszona drukiem lub wystawiona)
Najlepsza reżyseria
Najlepsza rola kobieca
Najlepsza rola męska
Najlepsza rola drugoplanowa
Najlepsza adaptacja teatralna/dramaturgia
Najlepsza scenografia/kostiumy/reżyseria światła
Najlepsza choreografia
Najlepsza muzyka/reżyseria dźwięku
Najlepsze przedstawienie telewizyjne/radiowe
Najciekawszy debiut
Najciekawsza książka o teatrze
Rozczarowanie sezonu
Skandal sezonu
Nigdzie. Trudno.
Interesujące…
…jednak, choć ogólne, wypowiedzi, padają w dziale Rozczarowanie sezonu.
Tomasz Domagała (domagalasiekultury.pl) stwierdza: Sam sezon 2023/2024 – najsłabszy w Polsce od lat. Wygląda na to, że teatr kręci się w kółko, na siłę szukając oryginalności i skupiając się często na tym, co w szerokim kontekście społecznym jest naprawdę mało istotne. Jakość przestała się już liczyć na dobre, najważniejszy jest proces i dobrostan. Czyj? Przede wszystkim twórców i tych, co są z nimi w jednej bańce. Rzeczywistość po-pisowska ten stan jeszcze pogorszyła, bo nie ma teraz kogo atakować, a swoich przecież nie można. #teatrnamieliźnie.
O obrotach teatru na siłę szukającego oryginalności, zdarzało się już mi pisywać na łamach Piastowskiej. Na przykład wygłaszane z różnych branżowych mównic stwierdzenia o Śnie srebrnym Salomei jako powodzie do zmiany optyki, przemyślenia, dyskusji, rewizji czy jeszcze inaczej – relacji polsko-ukraińskich to pewnie to jest to szukanie na siłę.
Cokolwiek…
…jednak i jakkolwiek rozumieć wypowiedź Tomasza Domagały, jej zakończenie wydaje się najciekawszym kawałkiem.
Nie ma kogo atakować, a swoich przecież nie można.
Nie ma kogo atakować?
Niekompetentni pseudopolitycy obozu rządzącego oskarżający o kradzież tych, którym mimo rzekomego złodziejstwa na wszystko starczało, nieudolni parlamentarzyści większości sejmowej wykrzykujący z mównicy niebywałe banialuki, jakieś gościnie sejmowych komisji stwierdzające, że polskie lasy przestały działać, wiceminister sprawiedliwości przyznający, że zameldował się w stolicy, aby dostać dla dzieci miejsca w przedszkolu (K. Stanowski nazwał to wyłudzeniem).
By już o kłamstwach…
…wytwarzanych na okoliczność powodzi nie wspomnieć.
Jest także rzeczywistość rzeczywista, nie ta polityczno/sejmowo/rządowa.
Tu na przykład obserwujemy, jak udające kompetencje niezależne (ciekawe: od czego?) media eksploatują język i tematy właściwe prorządowej propagandzie.
Niezależność – dobre! Przykład?
Tytuł i tekst jednego z najlepszych dziennikarzy w Legnicy zatytułowany Zabójcę legniczanki w I i II instancji sądzili neosędziowie. Wyroki do kasacji?
Tutularny prokurator krajowy Korneluk brawurowo wymyślił i eksploatował pojęcie neosędziów, nie zauważając przy tym, że nie bardzo ma tytuł do takich żartów, bo sam posiada zaledwie dekret Donalda Tuska w kieszeni (czy w ramce nad biurkiem) – czyli papier, jakiego nie przewiduje, zdaje się, Konstytucja RP.
Gorliwe i należyte…
…zapewne, z punktu widzenia jednego z najlepszych dziennikarzy w Legnicy podjęcie tego słownictwa stawiają tę najlepszość oraz dokładność i skrupulatność, jakimi się szczyci ów, w osobliwym świetle.
A w świetle najnowszych ustaleń dotyczących niejakiego Gonzaleza dobrze się stało, że w swoich tekstach o inwigilacji Roberta Raczyńskiego jeden z najlepszych nie używał nazwy Pegasus.
Bo by śmiech był. Choć jego proroctwa – ta historia na zawsze zmiecie z polityki Roberta Raczyńskiego i Bezpartyjnych Samorządowców – śmieszne są.
Jak i ten śledczy (choć za Onetem) zapał.
To naprawdę nie ma kogo atakować? No, tak, nie ma – bo to swoi. Nie można.
Rzeczywistość po-pisowska to mielizna, według Tomasza Domagały; teatr odbity tyranowi z Żoliborza powinien zadbać o jego powrót do władzy, żeby było co grać. Bo nędza. Tak wychodzi.
Anna Jazgarska (teatralny.pl) Rozczarowaniem był sam sezon, pozbawiony właściwie większych olśnień, za to nadproduktywny w obszarze nowych tekstów i ostentacyjnie (ale bez powodzenia) korzystający z wcześniejszych sukcesów. Rozczarowała mnie ogólna kondycja teatrów dla najmłodszych i młodych, które coraz częściej wykładają się na myśleniu „projektowym”, marginalizującym samo przedstawienie teatralne. W konsekwencji masa energii wkładana jest w działania edukacyjne (nierzadko naprawdę wybitne), nie zaś w samo przedstawienie, które regularnie traktowane jest wyłącznie jako pretekst. Rozczarowuje mnie niezmiennie kondycja trójmiejskiej sceny festiwalowej: trzy, cztery wydarzenia w tak potężnej aglomeracji to trochę mało.
W tej natomiast…
…wypowiedzi najciekawszy wydaje się początek.
Sezon, pozbawiony właściwie większych olśnień, za to nadproduktywny w obszarze nowych tekstów i ostentacyjnie (ale bez powodzenia) korzystający z wcześniejszych sukcesów.
Jak to jest, że teatr, który według oświadczeń dyrektora, ledwo wiązał koniec z końcem, teatr po długotrwałych przejściach, czyli wciąż jeszcze nie doniuniany (dopiero teraz, po podpisaniu nowej umowy prezydenta Legnicy z Województwem zacznie się jakby na nowo życie), że ten więc teatr zatrudnia co i rusz nowych aktorów (na razie pięciu)?
To chyba nie jest tak strasznie, jak opowiadał dyrektor Głomb?
Ci nowi podczas immatrykulacyjnych konferencji prasowych opowiadają zazwyczaj, jakie to legendy słyszeli o Modrzejewskiej i o oczekiwaniach z tym związanych.
A drużyna –
– rozłazi się, jak u Tolkiena. Ponoć w genotyp THM wpisana była/jest otwartość, której używając – ten reżyseruje, tamten dramaturgię uprawia, ów zaś ucieka przed spetryfikowaniem.
Ale, biorąc choćby najnowszy anons z nieocenionego @ktu – czytamy właśnie o drużynie na wyjeździe w stołecznym Narodowym, choć nie o aktorów chodzi, lecz dyrektora w charakterze reżysera oraz scenografa, kompozytora i ruchmistrza (Głomb, Bulanda, Urbański, Straburzyński, Jurewicz).
Tak czytam owo ostentacyjne korzystanie z wcześniejszych sukcesów.
Pewnie, że THM to brand.
Pamiętamy bilbord tej treści z Legnicy: Masz najlepszy teatr w Polsce. Dlaczego w nim jeszcze nie byłeś? Pamiętamy!
Jednak jakoś w zestawieniu Najlepszy, najlepsza, najlepsi w sezonie 2023/2024 publikowanym na stronie teatr-pismo.pl – tragicznie nie figuruje.
I w poprzednich, zdaje się, też pojedyncze wskazania (Biegańska, Galusińska i Cieluch, ale jako aktor wrocławski).
Wydaje się, że wyjąwszy Trzecie piętro, wbrew rutynowemu entuzjazmowi jednego z najlepszych – głównie Łukasz Kos robi w THM bombowe widowiska.
Innych – jakby nie widać?
Ale rozkręca się nowy sezon i właśnie po wakacjach zaczynają grać Płaksy Hanocha Levina w reżyserii właśnie Łukasza Kosa. Trzeba iść.
(Adam Kowalczyk, „Obroty teatru”, https://www.gazetapiastowska.pl/, 8.10.2024)