„Subiektywny spis aktorów teatralnych. Edycja trzydziesta druga” Jacka Sieradzkiego publikowany w e-teatr.pl 3. września wskazuje Rafała Cielucha eksTHM(2005-2022) / Teatr Współczesny Wrocław – jako zwycięzcę. To – obok na fali, nadzieje, mistrzostwo, pytania – kategoria zdecydowanie wyższa w tym zestawieniu. Zwycięzcami są na tej liście także, między innymi, Kamila Baar, Borys Szyc i Katarzyna Dąbrowska. Dobre otoczenie. Mistrzami zaś Jan Englert, Agata Kulesza, Adam Ferency. Pisze Adam Kowalczyk.
Pewnie zaraz doniesie o tym @kt, zajęty zwykle losami legnickich aktorów czy szerzej – artystów teatralnych wywodzących się z Legnicy, ale mając tę nieznaczną przewagę nad redaktorem @ktu zajętym zapewne jubileuszem szefa wykorzystać ją wolno nam do zwrócenia uwagi na mimochodem wykonany w tym rankingu komentarz dotyczący THM.
Pisze Jacek Sieradzki tak: „Śledziłem i notowałem w tym miejscu, jak w Teatrze im. Modrzejewskiej w Legnicy petryfikuje się jego pozycja koryfeusza, jak mu się z tym robi niewygodnie. Zwiał do Wrocławskiego Teatru Współczesnego, wpasowuje się w zespół, ma udane role (Woda w usta Sandry Szwarc). Powodzenia!”.
Petryfikacja – πέτρα/petrus – kamień. W Ewangelii Mateusza (16,13-19) mamy to najlepiej znane łacińskie użycie: Tu es petrus, et super hanc petram aedificabo ecclesiam meam.
Petrus czyli opoka, fundament. Ale – nie. Ale – nie!
Wydaje się, że dla właściwego rozumienia tekstu Jacka Sieradzkiego, lepiej przyjąć za słownikiem znaczenie petryfikacji następujące: Utrwalenie (się) czegoś w określonej formie niepodatnej na zmiany.
Subiektywne spostrzeżenie Jacka Sieradzkiego jest zastanawiające i, jakby – niekoniecznie korzystne dla THM. Jeśli aktor – zwiał.
Jeśli – robiło mu się niewygodnie.
Jeśli klasyfikuje się go (subiektywnie) jako zwycięzcę – po ucieczce (czyli zwianiu) dopiero, a wieloletnią pracę w Legnicy postrzega jako powolne zastyganie.
Koryfeusz czyli solista z drużyną stroi raczej słabo, choć pewnie każda drużyna powinna mieć drużynowego, jakim Rafał Cieluch w THM chyba jednak nie był.
Cóż to mogłoby oznaczać, na czym polegać? Ucieczka przed spetryfikowaniem?
Kot, Chabior, Bluszcz, Drab, Pyśk – czy oni też zwiali? (@kt: Magda Drab nadal jest etatową aktorką legnickiego teatru. Ostatnio wykreowała główną rolę w spektaklu „Dzieje grzechu. Opowiedziane na nowo” w reż. Darii Kopiec).
Obce słowa (koryfeusz, petryfikacja) w wypowiedzi Sieradzkiego brzmią zacnie, ale mogą też wydać się niezamierzonym kamuflażem czegoś, o czym widownia Modrzejewskiej nie wie, czego nie zauważa.
Czy coś jest skrywane?
O drużynowym charakterze pracowników teatru w Legnicy byliśmy i jesteśmy wciąż przekonywani na różne sposoby. W internetowej witrynie teatru – zakładka: Drużyna Modrzejewskiej.
Podczas konferencji prasowych i publicznych wypowiedzi – również.
W Nietakcie nr 18 wydanym za czasów hossy THM w 2014 roku – rozdział zatytułowany „Drużyna” z tekstem Magdy Piekarskiej zatytułowanym: „Gwiazdy? Niech jadą do Warszawy”, gdzie czytamy o urzędowym/programowym „zakazie gwiazdorzenia”.
„Najważniejsze, żeby nie było gwiazd. Nienawidzę, jak aktorzy zabierają scenę kolegom” – mówił Jacek Głomb – Magdzie Piekarskiej.
Tu nota bene czytamy zdanie (do którego za chwilę wrócimy): „Decyzję o pożegnaniu z Legnicą podjęli z różnych powodów Przemysław Bluszcz, Janusz Chabior, Tadeusz Ratuszniak”. Ten ubytek został wypełniony między innymi przez Rafała Cielucha właśnie w 2005 roku.
Mitotwórcza działalność THM czyli układanie scenicznych historii od prawdy odległych (Zakaczawie, Człowiek na moście), lecz widowni miłych i wzruszających, wydaje się, objęła także i to niesceniczne.
Powstał więc mit o drużynie przez drużynę kultywowany, przez media utrwalany.
Mit o spoistości i wspólnocie?
Czy w tamtym zdaniu o różnych powodach pożegnania z Legnicą gwiazd (jednak) nie błąka się sugestia istnienia jakiegoś niedosytu wśród niektórych członków drużyny? Teraz przytoczony tekst Jacka Sieradzkiego wspiera się na słownictwie, które z tamtym zdaniem sprzed dziesięciu lat wpada jakby w rezonans.
Mit o drużynie psuje też właśnie główny jej członek – dyrektor Jacek Głomb, gdy ujawnia rąbka tajemnicy Grzegorzowi Chojnowskiemu w Radio Wrocław, mówiąc, że rozmawia o możliwości dyrektorowania w Teatrze Polskim we Wrocławiu.
Po decyzji o ustąpieniu ze stanowiska dyrektora THM – objęcie stanowiska dyrektora w Polskim we Wrocławiu?
To dodatkowa wibracja, która wstrząsa wizerunkiem Modrzejewskiej.
THM – monolit czy skamielina?
A jeśli to pytanie mogłoby wydać się zbyt wydumane, można zaproponować inne.
Prostsze. Czy w uznaniu zasług Jacka Głomba dla PO – odchodzący dyrektor THM dostanie ten fotel we Wrocku?
Taki jubileuszowy prezent. Ciekawe.
*Napisałem oświadczenie, że jestem zmęczony. Jestem niczym sportowe auto, w którym kończy się paliwo. Dlatego uznałem, że trzydzieści lat pracy w Legnicy to jest wystarczająca ilość… Jest coś takiego, co się nazywa zmęczenie materiału i ono jest w moim przypadku ewidentne. (Jacek Głomb w rozmowie z Ryszardem Klimczakiem, „Nigdy nie mów nigdy”, http://www.dziennikteatralny.pl/, 21.08.2024)
(Adam Kowalczyk, „Petryfikacja drużyny?”, https://www.gazetapiastowska.pl/, 7.09.2024)