Między innymi o sztuce „Wojnokraka” Magdaleny Drab zrealizowanej w Teatrze Pinokio w Łodzi pisze członkini Komisji Artystycznej 29. Ogólnopolskiego Konkursu na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej - Magdalena Rewerenda.

„Wojna, która zmieniła Rondo. Niezapominajka” wg Romany Romanyszyn i Andrija Łesiwa w reż. Anity Piotrowskiej w Teatrze Guliwer w Warszawie, „Wojnokraka” Magdaleny Drab w reż.  Grzegorza Grecasa w Teatrze Pinokio w Łodzi oraz „Księżycowe Opowieści” Aleksandry Zielińskiej w reż. Tomasza Kaczorowskiego z Teatru Maska w Rzeszowie. Pisze Magdalena Rewerenda, członkini Komisji Artystycznej 29. Ogólnopolskiego Konkursu na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej.

Gdzieś tam, daleko, wybucha wojna lub wydarza się inna katastrofa, która sprawia, że młody bohater lub bohaterka zostają zmuszeni do opuszczenia swojego domu. Trafiają do zupełnie obcego miejsca, gdzie stopniowo, z pomocą początkowo zdystanowanych, ale serdecznych rówieśników, zaczynają nowe życie. Z jakiegoś powodu widmo nieszczęścia, od którego bohaterowie uciekali, dociera również „tutaj”: do nowej, w założeniu bezpiecznej krainy. W obliczu zagrożenia dzieci jednoczą siły i wspólnie w pełnej niebezpieczeństw i przygód misji usiłują zmierzyć się z agresorem. To oś fabularna wspólna dla wielu przedstawień na temat wojny i emigracji, które w mijającym sezonie zostały skierowane do młodej widowni.

W spektaklu Wojna, która zmieniła Rondo. Niezapominajka według tekstu Mariusza Gołosza (na podstawie książki Romany Romanyszyn i Andrija Łesiwa) w reżyserii Anity Piotrowskiej z warszawskiego Teatru Lalek Guliwer trójka dzieci, Gwiazdka, Danek i Fabian, dosłownie wciela się w role superbohaterów odpowiedzialnych za misję przywrócenia kolorów w szarym świecie owładniętym widmem wojny. W przedstawieniu Wojnokraka Magdaleny Drab i Grzegorza Grecasa z Teatru Pinokio w Łodzi dwie nastoletnie Polki, chłopiec z Ukrainy i pies As, połknięci wraz z resztą świata przez groźnego potwora Pana Pokrakę-Wojnokrakę, nie mogąc liczyć na pomoc dorosłych, ruszają do jego ogona, gdzie mieści się epicentrum niebezpiecznej wojny, a zarazem jej koniec. Wampirka Mina i jej ludzki kolega Abraham, bohaterowie musicalu Księżycowe opowieści (reżyseria Tomasz Kaczorowski na podstawie tekstu Aleksandry Zielińskiej) z Teatru Maska w Rzeszowie, nie tylko znajdują dom nieustannie wysiedlanej wampirzej rodzinie, ale także ratują transylwański las przed zabudowaniem.

Intencje wszystkich twórczyń i twórców są dość jasne: w myśl podmiotowego traktowania młodej widowni jako poważnych partnerów w rozmowie na trudne tematy odnoszą się do wojny w Ukrainie, usiłując złagodzić udzielające się wszystkim uczucie niepokoju z nią związane. Przez nią ciemne chmury spowijają tu miasta, bębny brzmią jak bomby, a z megafonów niesie się złowróżbny głos zapowiadający koniec zabawy. Jednocześnie wspominane spektakle mają wzmacniać otwartość polskich dzieci na wielokulturowość i oswajać je z obecnością – w szkołach, przedszkolach, na placach zabaw – uchodźców i uchodźczyń. Mimo słusznych założeń spektakle o wojnie i emigracji wydają się problematyczne. Niezależnie od tego, że, oparta na umownej scenografii i grze światła, Wojna, która zmieniła Rondo jest wysmakowana wizualnie, Wojnokraka próbuje poruszyć i skomplikować kwestię komunikacji w obliczu barier językowych przez wprowadzenie języka migowego, a Księżycowe opowieści mówią o inności przy pomocy znanych dzieciom postaci jak wampiry i wilkołaki, to wspólny rdzeń narracji, łączący tak różne przedstawienia, okazuje się pułapką.

Po pierwsze pozornie niewinny wymyk fabularny przeniesienia wojny „tu”, który za pomocą pewnego skrótu ma połączyć temat konfliktu toczącego się poza zasięgiem polskiego doświadczenia z widoczną także dla dzieci i skłaniającą je do zadawania pytań obecnością w Polsce uciekających przed wojną osób, projektuje rodzaj protekcjonalnego zawłaszczenia. Szczególnie widoczne jest ono w łódzkiej Wojnokrace. Spektakl nie tylko opowiada o tym, że „Ona tu jest. [...] Wojnokraka. Wisiała nad nami wiele lat, trzymając się tylko na jednym włosku”. Przygodowa fabuła skonstruowana jest dodatkowo tak, że – prawdopodobnie wbrew intencjom twórców – spektakl okazuje się bardziej paternalistyczny niż empatyczny. Oto bowiem milczący, straumatyzowany, ubrany na szaro Ukrainiec Lew musiał przez wojnę uchodzić ze swojego kraju, ale dwie energiczne i zbuntowane Polki bez większego wysiłku pokazują mu, jak stawić jej czoła – nawet jeśli ostatecznie nie odcinają ogona Wojnokraki, tylko dają nadzieję, że wkrótce nastąpi kres jej destrukcyjnego panowania. Inną kwestią pozostaje adresat tego pocieszenia: wspominane przedstawienia kierowane są przecież do polskich odbiorców i odbiorczyń i nie zmieniają tego faktu zabiegi takie, jak obecność ukraińskiej aktorki, wplatającej w swoje wypowiedzi zdania po ukraińsku w warszawskim Rondzie.

Po drugie wszystkie te spektakle produkują i umacniają konstrukt bohaterskiego dziecka. Dzieci w przedstawieniu z łódzkiego Pinokia jak mantrę powtarzają zdanie: „Znajdziemy ogon Wojnokraki i zakończymy to wszystko, odzyskamy wszystko, co straciliśmy”. Dzieci w warszawskiej Niezapominajce, ucharakteryzowane na Atomówki lub inne postaci superbohaterów z kreskówek, używają super-sprężynowych nóg, poczwórnych obrotów i innych mocy, by radosnymi wspomnieniami zamienić zło w dobro. Mina i Abraham, napędzani ciekawością świata, ruszają we wspólną podróż w nieznane i jakby mimochodem ratują las przed chciwymi deweloperami. Ten bohaterski konstrukt jest jednoznacznie pozytywny i dopingujący tylko pozornie, a konwencja dziecięcej zabawy niekoniecznie pomaga w przepracowaniu traum ani nie uwalnia dzieci od obowiązku rozwiązywania problemów dorosłych. W rzeczywistości taka dramaturgiczna strategia z jednej strony obciąża dziecięcych bohaterów i bohaterki – a w rezultacie także mające się z nimi identyfikować dzieci siedzące na widowni – odpowiedzialnością za błędy popełnione przez dorosłych lub przynajmniej poczuciem, że tę odpowiedzialność powinny wziąć. Odcięcie ogona Wojnokraki wcale nie jest, wbrew temu, co sugerują dorośli twórcy, zadaniem dla dzieci. Z drugiej strony gloryfikowanie dzielnych postaci zdaje się stygmatyzować postawy bardziej lękowe czy wycofane, a w każdym razie niżej wartościować postawę strachu oraz braku chęci lub gotowości do działania.

Po trzecie rozpoczynane przez spektakle dyskusje o skomplikowanych sprawach, bywają upraszczane łatwym happy endem. Dzięki dziecięcym supermocom i potężnej sile niezapominania wracają kolory do szarego świata Ronda i jego szarych domów, gdzie dotąd widać było jedynie „szare szare okna i szare szare drzwi”. Fabian zapewnia, że „nie ma się czego bać, to złe już poszło” i można iść na plac, bo „podobno wszystko już tam działa”. Według Księżycowych opowieści uwolnienie się od krzywdzących stereotypów pozwala oswoić nawet najstraszniejsze potwory, a dodatkowo otwiera na dialog, który gwarantuje lepszą przyszłość: „Miasto niech rośnie w swoim tempie i pozwoli wzrastać lasom. Równowaga ustali się sama”. A przecież głos z megafonu nie pozostawia złudzeń: „Uwaga, na zewnątrz wciąż trwa ciemność”. Wojna się nie skończyła i – wbrew nadziei, jaką zostawia Dziad Mruk z Wojnokraki mówiący, że „nawet najstraszniejsze potwory i czasy mają swój kres” – nie wiadomo, kiedy się skończy. Być może zainspirowanie młodych widzów i widzek do formułowania trudnych pytań byłoby bardziej wartościowe, niż podsuwanie im prostych (a zarazem nieprawdziwych) odpowiedzi.

Twórcy spektakli o wojnie i uchodźctwie kierowanych do dzieci zdają się stać w rozkroku pomiędzy ekstremami: z jednej strony forsują heroiczną postawę dzięcięcych bohaterów, zlecając im misje, które, nawet jako metafory, nie są ich odpowiedzialnością; z drugiej nie wchodzą z młodą widownią w autentyczny dialog i przypominają Dziada Mruka, który twierdzi, że „ogony są zbyt twarde dla dzieci”. Autorzy i autorki tekstów i przedstawień utykają między upodmiotowieniem dzieci a ich infantylizacją. W efekcie powstają przedstawienia letnie, zatrzymujące się w pół kroku, w których zaangażowanie w uczynienie z dzieci dojrzałych odbiorców, gotowych na trudne tematy, ogranicza się do ich raczej powierzchownego dotknięcia. Przy jednoczesnym bardzo nierównym poziomie artystycznym rodzi się pytanie o cel takich przedsięwzięć. Być może jednak wstępne założenie twórców jest słuszne – potrzeba tylko kogoś, kto utnie ogon schematów myślowych o teatrze dla dzieci i o nich samych; kogoś, kto zaufa jego odbiorcom i odważy się mówić prawdę o rzeczywistości.

***

Magdalena Drab WOJNOKRAKA. Reżyseria: Grzegorz Grecas, ruch sceniczny i tłumaczenie na PJM: Madi Rostkowska, Opracowanie muzyczne i teksty piosenek: Katarzyna Jackowska-Enemuo, Scenografia i identyfikacja graficzna: Maciej Rabski. Prapremiera w Teatrze Pinokio w Łodzi 21 stycznia 2023.

(Magdalena Rewerenda, „Kto pomoże odciąć ogon?”, https://e-teatr.pl/, 23.05.2023)