Mówi się, że stadion to nie teatr, że stadion to nie opera. Aktorzy sprawili, że przez chwilę Teatr Nowy w Zabrzu stał się... stadionem. To dlatego, że kibice byli zachwyceni i chcieli jakoś wyrazić wdzięczność. Pisze Paweł Czado.
Wszystko za sprawą sztuki Katarzyny Knychalskiej "Chopcy z Roosevelta" w reżyserii Jacka Głomba. To opowieść o złotych latach Górnika Zabrze. Wydawać by się mogło, że to temat dla miłośników teatru hermetyczny, jednak okazało się, że to nieprawda.
Górnik Zabrze to pretekst do uniwersalnej opowieści
Ten spektakl można oglądać na kilku poziomach. Zapoznani, znający historię fani mogli rozpoznawać wątki z życiorysów piłkarzy Górnika (Zygmunt Kaczmarczyk, Stefan Florenski, Zygfryd Szołtysik, Włodzimierz Lubański, Rainer Kuchta i wielu, wielu innych), ale to wcale nie było potrzebne do przeżywania spektaklu.
Na szczęście w tej sztuce nie chodziło wcale o przedstawienie złotego okresu historii Górnika, tego nie dałoby się zwyczajnie zrobić, spektakl musiałby trwać co najmniej kilkanaście godzin. Autorka zastosowała genialny zabieg: Górnik to pretekst do uniwersalnej opowieści o miłości, tożsamości, dumie i zwątpieniu.
Podobała mi się dbałość o szczegóły. Aktorzy byli ubrani w stroje i dresy z epoki, a panowali nad piłką wspaniale. To ważne żeby aktor grający piłkarza umiał jednak tę piłkę kopnąć, prawda? Prawdziwi piłkarze Górnika, których na widowni nie brakowało, mówili z uśmiechem, że można ich brać do zabrzańskiego klubu.
Zabieg z głosem Jana Ciszewskiego komentującego losowanie po trzecim meczu Górnika z Romą też był rewelacyjny i niósł za sobą ogromny ładunek emocji. Docenili go również kibice, którzy pojawili się na kolejnym spektaklu. Na zakończenie wyrazili własne uznanie chóralnymi śpiewami, żywcem przeniesionymi ze stadionów.
Ludzie piłki poruszeni spektaklem
Podobał mi się moment kiedy odpowiadająca za scenografię poznała się po spektaklu Marianną Florenską, żoną Stefana, która oglądała ten spektakl zachwycona. W sztuce jest fragment z jej życiorysu kiedy na prezent ślubny dostała od zawodników Górnika, kolegów jej męża... nudelkulę [wałek do ciasta po śląsku, przyp.aut,]. Nudelkula pojawia się w sztuce. - To pani? - wykrzyknęła zachwycona Małgorzata Bulanda i panie serdecznie się wyściskały.
Ludzie piłki byli zachwyceni. Przykładem jest Marek Kasprzyk, były asystent Marcina Brosza w Górniku Zabrze, dziś jego asystent w reprezentacji Polski do lat 19. - Wychowałem się niedaleko stadionu Górnika i ten spektakl mnie poruszył. Tak bardzo, że będę chciał na niego wziąć rodzinę, teraz byłem tylko z bratem. Miałem ciarki - mówi Marek Kasprzyk.
Bal będziemy kochać do końca
Aktor Maciej Kaczor, który zaimponował mi poziomem panowania nad piłką nie ma wątpliwości. - Najpiękniejsza jest świadomość, że ten spektakl, podobnie jak Górnik z lat. 60.-70., daje ludziom radość. Słyszałem już głosy, że nasza sceniczna propozycja "chwyta za duszę", ale również budzi nieco uśpiony lokalny patriotyzm. Przeżycie, gdy na widowni zasiedli kibice Górnika, co zakończyło się wspólnymi śpiewami po spektaklu, było piękne - relacjonuje Kaczor.
- Teatr zamienił się w stadion, a stadion w teatr i, jak u Orwella, nikt już nie był pewny, gdzie tak naprawdę jest. A ja jako aktor mam takie skryte marzenie, żeby przedstawienie obejrzeli również, bez uprzedzeń, kibice innych drużyn, którzy znajdą tam uniwersalizm problemów, z którymi zmaga się każdy klub i każdy fan futbolu. Być może uda się nam przekazać ze sceny takie dziwne przekonanie, że mimo kibicowaniu innym drużynom, wszyscy przejawiamy tę samą, dla niektórych irracjonalną, głęboką miłość do futbolu. Bo jak to, parafrazując, mówi jedna z naszych aktorek "Bal będziemy kochać do końca" - dodaje z uśmiechem Kaczor.
Okazuje się, że ludzie teatru i ludzie stadionów mają punkty styczne. Ba, może to sprawi, że niektórzy ludzie teatru staną się ludźmi stadionów, a ludzie stadionów - ludźmi teatru? A może już nimi są? Myślę, że ubogaciłoby tych, którzy dotąd nie zaznali w życiu tego drugiego.
(Paweł Czado, „Teatr stał się stadionem. Przyszli do niego kibice i... zaśpiewali aktorom”, https://sport.interia.pl/, 12.10.2022)