W minioną środę odbyło się kolejne spotkanie organizowane przez Teatr Modrzejewskiej w ramach działań na Przystanku Piekary. Tym razem widzowie mieli okazję przysłuchiwać się rozmowie Filipa Springera oraz Łukasza Szymanowicza, prowadzonej przez Piotra Rachwalskiego, dotyczącej historii oraz przyszłości osiedli mieszkaniowych, a w szczególności blokowisk.

Wstępem do spotkania była projekcja filmu dokumentalnego Konrada Królikowskiego „Bloki”, choć jak podkreślają ludzie Modrzejewskiej, legnicki teatr eksploruje poruszany w nim temat już od jakiegoś czasu. Najlepszym tego dowodem jest spektakl „Made in Poland”, mający swoją premierę w 2004 roku, o którym Roman Pawłowski dla Gazety Wyborczej pisał: „To nie tylko odważny tekst stawiający istotne pytania o miejsce młodych ludzi w świecie skompromitowanych autorytetów, bezrobocia i przemocy, ale i wspaniałe widowisko. Wojcieszek wystawił je w nieczynnym supersamie na legnickim blokowisku Piekary. To zarazem element społecznego programu, który konsekwentnie realizuje legnicki zespół pod kierunkiem Jacka Głomba, a którego celem jest włączenie teatru w życie miasta”.

Film Konrada Królikowskiego w sposób przekrojowy, choć niewyczerpujący, jak podkreślali goście Przystanku Piekary, opowiada o historii oraz okolicznościach powstawania w Polsce tworów zwanymi blokowiskami. W dokumencie wypowiadają się między innymi architekci projektujący w okresie PRL-u, a więc w czasie obowiązywania ścisłych wytycznych w zakresie budownictwa oraz projektowania. „Nie mogłem projektować tak, jak chciałem, ale musiałem przyjmować to, co było” - mówił w filmie Antoni  Wolański, projektant gdańskiego osiedla Chełm. Architekci zwracali również uwagę na to, że architektura jest własnością materialną tego, kto za nią płaci, ale jest też własnością moralną tego, kto na nią patrzy. Słowa te dowodzą społecznej i historycznej odpowiedzialności zarówno architektów, jak i osób odpowiedzialnych za planowanie przestrzenne w naszych gminach.

„Bloki” to jednak nie tylko opowieść o architekturze okresu PRL-u, ale również o współczesnym obliczu blokowisk, które od latach dziewięćdziesiątych oraz dwutysięcznych ściśle wiążą się z pojęciem deweloperki. Projektowanym współcześnie osiedlom nie przyświeca żadna nowa idea, brakuje poczucia odpowiedzialności za przestrzeń publiczną, ponieważ główną motywacją deweloperów jest chęć zysku. Nie ulega wątpliwości, że w wyniku transformacji mieszkanie zmieniło swój status - kiedyś było dobrem, dziś zdaje się być towarem. Z pytaniami o konsekwencje wspomnianych zmian oraz przyszłość blokowisk starali się zmierzyć goście Przystanku Piekary.

Jednym z podstawowych zagadnień podejmowanych podczas rozmowy było pojęcie „głodu mieszkaniowego”. Piotr Rachwalski rozwinął statystyki zaprezentowane w filmie Konrada Królikowskiego. Owszem, wynika z nich, że w Polsce budowana jest w ostatnich latach porównywalna ilość mieszkań rocznie, co w okresie PRL-u, jednak jak zauważa Łukasz Szymanowicz: „głód mieszkaniowy jest większy, chociażby dlatego, że w komunizmie nie było ludzi posiadających po kilka czy kilkanaście mieszkań jednocześnie”.

Jednym z pomysłów na rozwiązanie problemu niedoboru mieszkań, proponowanych przez gości Przystanku Piekary, był rozwój rynku wynajmu, który dziś funkcjonuje na „dzikich” zasadach i brakuje w nim rozsądnej wyceny, pozwalającej na normalne funkcjonowanie w danym miejscu.

- Eksperci mieszkaniowi zwracają uwagę, że rynek wynajmu mieszkań powinien być oparty o duże podmioty, co zapewniłoby jego stabilność - podkreślił Filip Springer.

Jednym z największych problemów współczesnego rynku mieszkaniowego jest samowola oraz brak zarządzania przestrzennego, pozwalającego na optymalizację wykorzystania przestrzeni zarówno w ujęciu architektonicznym, jak i funkcjonalnym, społecznym czy rekreacyjnym.

- Dochodzi do prób wyłączenia mieszkania z planu zagospodarowania przestrzennego, mimo iż o jego wartości nie decyduje sam wygląd czy stan, ale również cała przestrzeń, na którą owy plan zagospodarowania wpływa - zaczął Filip Springer. - Ktoś kto podejmuje decyzje nie wierzy w system, w ramach którego je podejmuje.

Podobnego zdania był Łukasz Szymanowicz podkreślający, że złe planowanie wpływa na wzrost wydatków związanych z naprawianiem powstałych błędów, a równie dobrze moglibyśmy wydatkować te pieniądze na podwyższanie standardu przestrzeni, w której mieszkamy oraz funkcjonujemy.

Spotkanie zakończyło pytanie o wyzwania stojące przed blokowiskami w kontekście trwającej katastrofy klimatycznej. Filip Springer podkreślił w tym miejscu, że osiedla mieszkaniowe stwarzają możliwość analizy gęstego mieszkania w mieście, które będzie warunkiem koniecznym do przetrwania i zminimalizowania skutków zmian klimatu. Łukasz Szymanowicz wyliczył z kolei wiele pomysłów, które mogłyby podwyższyć poziom życia mieszkańców blokowisk i być jednocześnie krokiem w stronę proekologicznej, otwartej na naturę przestrzeni (farmy miejskie oraz filozofia kilometra zero - jesz żywność tam, gdzie została wyprodukowana; zbiór deszczówki; naturalizacja zieleni poprzez sadzenie lasów pomiędzy osiedlami itd.). Jak podkreślił Szymanowicz: „Można zrobić całą masę rzeczy, by uczynić blokowiska najlepszym możliwym miejscem do życia w mieście. Wszystko zależy od państwa i samorządów, ale również od zaangażowania każdego i każdej z nas”.

Konrad Pruszyński